Wacław Brytan: były zapaśnik i piłkarz
Latem w jego życiu królowała jednakże piłka nożna; jako 15-latek grający w C-klasowych Górkach zdobył kiedyś 33 bramki w sezonie. Został szybko dostrzeżony przez działaczy Dalinu - i gdy miał 16 lat, w 1967 r., zadebiutował w tym klubie.
Od tej pory futbol stał się niemal nadrzędną wartością w jego życiu. Wacław Brytan, urodzony w Myślenicach, a mieszkający od 1975 r. w Dobczycach, miłością do futbolu zaraził nie tylko dwóch synów, grających obecnie w III-ligowym Górniku Wieliczka, ale i najmłodsze córki, Małgosię i Teresę, które próbowały kopać piłkę w żeńskiej drużynie Raby pod okiem trenera Pazdura. Żona pana Wacława Ewa (z domu Ścibor) początkowo może i miała mężowi za złe te piłkarskie fanaberie, ale zdołała je jakoś przecierpieć.
- Co miał człowiek robić? Przecież to jest pasja męża i synów: Marka i Piotrka. Ja już przywykłam do tego, że w domu futbol króluje - to jest temat numer jeden rozmów. Ja o synów się nie martwię, są pod kuratelą męża. Dobrze grają w piłkę, a ponadto mają w ręku zawód: są monterami instalacji sanitarnych i pracują w firmie męża, nabierając przy okazji doświadczenia zawodowego. Starszy Marek ma również ukończone Technikum Budowlane w Krakowie. Mając taki zawód, są w stanie utrzymać rodziny, obecne - jak Marek - czy przyszłe: to odnosi się do Piotrka.
Senior rodu specjalizował się kiedyś w grze w ataku i jego grę w tej formacji Dalinu i Raby dobrze pamiętają starsi kibice. - Nie da się ukryć - wspomina - że w piłce nożnej przydało mi się doświadczenie z zapaśniczej maty. Zapasy dały mi siłę; nie bałem się jako środkowy napastnik starcia z obrońcami, miałem przecież mocne nogi i ręce, i jak trzeba było, to człowiek przepchał się przez mur obrońców... Po zakończeniu kariery sportowej przez dwa sezony trenowałem dobczycką jedenastkę, w latach 90. byłem kierownikiem drużyny seniorów Dalinu i wiceprezesem klubu. Dzięki temu dość dobrze znam polski "piłkarski poker" na szczeblu nie tylko lokalnym.
Obaj młodzi Brytanowie zaczynali przygodę z futbolem od występów w Rabie Dobczyce. Obaj w tym sezonie trafili do wielickiego klubu i obaj - zgodnie z zarządzeniem seniora - na treningi dojeżdżają busami; w końcu to zaledwie 20 minut jazdy... 19-letni Piotr, podobnie jak ojciec, lubi powalczyć w przedniej formacji, starszy o 7 lat Marek po dwóch ciężkich kontuzjach odzyskuje formę, stając się czołowym obrońcą III-ligowego klubu.
Od czerwca 1989 r. Wacław Brytan prowadzi własny zakład instalacji sanitarnych i ogólnobudowlanych, dający zatrudnienie sześciu osobom. Wykonuje prace daleko poza rogatkami Dobczyc i Myślenic.
- Byliśmy kiedyś z żoną goli - mówi senior - ale dzięki ciężkiej pracy do czegoś w życiu doszliśmy. Synowie są w stanie dobrze grać, stać ich na występy na dobrym poziomie. Marek, po kontuzji, za namową Waldka Adamczyka, mieszkającego za ścianą, uwierzył w siebie, natomiast Piotrek, którego kartę zawodniczą mam w ręku, powinien wyrosnąć na groźnego napastnika. Musi tylko nabrać rutyny.
(DOM)