Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ekstraklasie piłkarze są pazerni na pieniądze

Rozmawiał Jacek Żukowski
Janusz Filipiak dokonał kolejnej zmiany trenera, w poprzednim sezonie też było dwóch szkoleniowców
Janusz Filipiak dokonał kolejnej zmiany trenera, w poprzednim sezonie też było dwóch szkoleniowców fot. Adam Wojnar
Rozmowa z JANUSZEM FILIPIAKIEM, prezesem Cracovii, o zmianie trenera drużyny

– Dlaczego zmienił Pan trenera Roberta Podolińskiego, zastępując go Jackiem Zielińskim?

–Bo wyczerpał się układ trener – zawodnicy – zarząd – kibice. To było widać, a ta zmiana była oczekiwana przecież przez wszystkich.

– Trener Podoliński miał u Pana kredyt zaufania.

–Tak.

– Ale jednak się wyczerpał?

– Kibice krzyczeli na ostatnim meczu, wszyscy byli tego świadkami. Rozstaliśmy się z trenerem Podolińskim w zgodzie, za obopólnym porozumieniem. Nie jest to taka sytuacja, w której ja tego trenera wyrzuciłem.

– Kiedy Pan podjął decyzję o zmianie?

– Ona dojrzewała. To było widać w mediach. Nie mówmy, że tego nie było. Wszyscy czekali, tak więc decyzja sama się narodziła.

– Dlaczego zatem Jacek Zieliński?

– To jest na pewno trener, który miał osiągnięcia, jest trenerem z doświadczeniem boiskowym. To jest potrzebne, trzeba zachować spokój. Ma dobrą historię, zdobył mistrzostwo Polski. To jeden z takich szkoleniowców, których kibice się domagali. Z obyciem ekstraklasowym, który rozumie dynamikę meczu, dynamikę tabeli ligowej. Postawiliśmy więc na doświadczenie.

– To był jedyny kandydat?

– Nie był jedyny, jest dużo tych trenerów. Praktycznie codziennie dostawałem e-maile.

– Pojawiało się nazwisko Dariusza Wdowczyka. Nie uwierzę, że chcieliście zatrudnić tego szkoleniowca.

– Nie będę komentował żadnych nazwisk, nigdy tego nie robiłem.

– Długo rozmawialiście z trenerem Zielińskim?

– Takich informacji nie udzielamy, bo to dotyczy dóbr osobistych osób, które uczestniczyły w procesie. Przykro mi bardzo.

– A nie ma Pan do siebie trochę pretensji o to, że ta zmiana przyszła trochę zbyt późno?

– Ciągle jest krytyka, że albo za często, albo za rzadko. Zostawmy ten temat. Chcę podejmować decyzje wtedy, kiedy one naprawdę dojrzeją. W moim przekonaniu układ zawodnicy – trener – zarząd – kibice wyczerpał się i to było widać. Wszyscy to rozumieli. Gdybym zmianę zrobił wcześniej, to byłaby duża krytyka, że jest nerwowo. A poza tym byłem pełen przekonania, że trener Podoliński wyjdzie z tego dołka. Wbrew temu, co się mówi, uważam, że piłkarsko nie jesteśmy źli, w paru meczach pokazaliśmy bardzo ładną piłkę.

– Jest Pan rozczarowany, że trenerowi Podolińskiemu nie udało się udźwignąć tego ciężaru i zostać trenerem na lata?

– Tak, zdecydowanie tak, jestem krytykowany za to, że próbuję wypromować nowych trenerów. Chcemy się wyrwać z tego zaklętego koła paru nazwisk i karuzeli. To jest demotywujące. Trener, który odchodzi, wie, że tych trenerów jest tak mało, że za chwileczkę szkoleniowiec gdzieś się znowu załapie po chwilowej karencji. Chcemy coś zrobić dla polskiej piłki, stąd poszukiwania młodych trenerów i będę patrzył w tym kierunku. W tej sytuacji, w której jesteśmy, musieliśmy szukać doświadczonego szkoleniowca.

Trener Zieliński poza jednym nieudanym epizodem w Ruchu, miał jednak dobre wyniki. Ale chcemy nadal szukać młodych piłkarzy i trenerów, taka jest nasza rola. W przypadku trenera Podolińskiego nie dotrwaliśmy do jego sukcesów. Myślę, że on ma zadatki na dobrego szkoleniowca. Dobrze rozumie piłkę, wbrew krytyce. Zabrakło mu jednak doświadczenia, choć nie powinienem tego mówić. Jednak ekstraklasa, z tą taką pazernością, ostrością, większymi pieniędzmi generuje inne zachowania wśród zawodników niż w klubach z niższych lig. Jest parcie na pieniądze, na „szkło”, jak się to mówi i trzeba mieć doświadczenie, by się z tym oswoić.

– Jeśli Cracovia spadnie z ekstraklasy, to trener Zieliński zachowa posadę?

– Nie można rozważać takich scenariuszy...

– Cztery lata temu nagradzał Pan drużynę, która broniła się przed spadkiem, dodatkowymi pieniędzmi. Teraz też tak będzie?

– Nie, to był mój błąd, teraz nie będziemy wypłacać dodatkowych premii. Potem piłkarze instynktownie czekają na powtórkę takich obietnic, ale teraz mówię przez media, że nie będzie takich działań. Prędzej wypłaty nie dostaną niż dużą premię.

– Do pierwszej drużyny w roli asystenta wrócił trener Piotr Górecki. Czy był on w ogóle brany pod uwagę jako pierwszy szkoleniowiec?

– Był brany pod uwagę. Mamy jednak dwie rzeczy – po pierwsze, trzeba mieć doświadczenie, potrzebujemy trenera, który na ławce przeżył wiele spotkań, to był jeden czynnik, a drugi – to że nie ma „papierów” uprawniających go do prowadzenia zespołu w ekstraklasie, nie bylibyśmy w stanie załatwić mu zastępczej licencji. Ciągle traktujemy go jako trenera, który ma szansę się rozwijać. Trener Górecki nie jest takim trenerem z „wodotryskami”, ale wyniki jego pracy świadczą o nim bardzo dobrze. To, co robi w rezerwach, to jest bardzo dobra robota. Dostanie szansę na to, by się rozwinąć, zgodnie z wymogami Polskiego Związku Piłki Nożnej, trzeba przesiedzieć na ławce w roli asystenta określoną ilość czasu. Nie można wskoczyć od razu.

– Mówi Pan, że nie można rozważać czarnych scenariuszy, ale to jest sport, wszystko się może zdarzyć...

– Dziewięć kolejek do końca sezonu to jest bardzo dużo, mamy wielu piłkarzy. Mogą się ze mnie kibice naigrawać, czy tak zwani fachowcy od piłki nożnej, ale uważam, że mamy sporo zawodników o niezłych umiejętnościach piłkarskich. Na pewno drużyna jest dobrze przygotowana fizycznie, mamy więc nadzieję, że reset emocjonalny, mentalny spowoduje, że zagramy dobrze. Nie nastawiam się na czarny scenariusz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski