Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W głowie miał sto myśli

Piotr Pietrass
W meczu Termaliki Bruk-Betu (pomarańczowe stroje) z Piastem Gliwice nie brakowało twardej walki
W meczu Termaliki Bruk-Betu (pomarańczowe stroje) z Piastem Gliwice nie brakowało twardej walki Fot. Michał Gąciarz
Ekstraklasa piłkarska. „Słonikom” w kilku momentach zabrakło opanowania i zimnej krwi

Zespół Termaliki Bruk-Betu ma za sobą początek rundy rewanżowej i zarazem pierwszy, historyczny występ na nowym, mocno zmodernizowanym stadionie w Niecieczy.

Inauguracja na nowym obiekcie pod względem organizacyjnym wypadła dla gospodarzy rewelacyjnie. Kibice byli także świadkami niezwykle emocjonującego widowiska, w którym niecieczanie przegrali jednak z liderem ekstraklasy Piastem Gliwice (3:5).

- W Niecieczy zapachniało Europą. Szkoda tylko, że „Słoniki” przegrały inauguracyjny mecz z liderem, gdyż remis na pewno był w ich zasięgu - mówili kibice w piątkowy wieczór, opuszczając przepiękny obiekt Termaliki Bruk-Betu.

W kilku momentach drużynie z Niecieczy zabrakło jednak zimnej krwi i ligowego doświadczenia. - Po objęciu prowadzenia 2:1 nie zdążyliśmy się nim nawet nacieszyć, a już przegrywaliśmy 2:3. Podobny scenariusz przerabialiśmy już wcześniej w meczu wyjazdowym z Legią Warszawa, gdy zaraz po __strzeleniu gola, straciliśmy bramkę wyrównującą - przypomina szkoleniowiec Termaliki Bruk-Betu Piotr Mandrysz. - Jesteśmy beniaminkiem i cały czas uczymy się gry w ekstraklasie. W zderzeniu z tak mocnymi zespołami jak Legia i Piast zapłaciliśmy za tą naukę wysoką cenę. Cały czas dążymy jednak do tego, by prezentować coraz wyższy poziom sportowy i klasą dorównać najlepszym zespołom w __ekstraklasie - dodał trener niecieczan.

Jednym z największych pechowców meczu z Piastem był napastnik „Słoników” Wojciech Kędziora, który w drugiej połowie, przy stanie 2:4, nie wykorzystał rzutu karnego.

- Obok Dawida Sołdeckiego byłem jednym z zawodników wyznaczonych do wykonywania rzutów karnych -___mówi Kedziora. - Gdy arbiter podyktował dla nas „jedenastkę” obaj pojawiliśmy się więc w okolicy punktu karnego. Być może nie powinienem brać na siebie tej odpowiedzialności, gdyż rzut karny podyktowany był po faulu na mnie, a w myśl starej piłkarskiej zasady, zawodnik faulowany nie powinien wykonywać karnego.
To był chyba mój błąd, choć w momencie, gdy ustawiłem piłkę wiedziałem jak mam strzelić. Tymczasem kilka sekund przed wykonaniem rzutu karnego przez głowę przeleciało mi sto różnych myśli i to mnie zgubiło. W tej chwili nie pozostaje mi nic, jak tylko przeprosić kolegów, gdyż był to bardzo ważny moment w _meczu - podkreśla Kędziora.

W meczu niecieczan z Piastem obaj bramkarze aż osiem razy wyciągali piłkę z siatki. - Zdecydowanie więcej szczęścia mieli gliwiczanie, którzy strzelali bramki nawet z wprost nieprawdopodobnych pozycji. Inna sprawa, że wykazali się wysoką skutecznością w ofensywie, czego nie można powiedzieć o naszym zespole. Wypracowaliśmy sobie bowiem zdecydowanie więcej sytuacji bramkowych niż rywale, strzeliliśmy jednak o dwie bramki mniej i __dlatego przegraliśmy - kończy napastnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski