Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W kasynie na końcu zawsze czeka porażka

Bartosz Karcz
30-letni Bartosz Iwan problemy z hazardem ma już za sobą
30-letni Bartosz Iwan problemy z hazardem ma już za sobą fot. Wojciech Matusik
Piłka nożna. – Gdyby nie hazard, dziś może byłbym w innym miejscu. W życiu trzeba jednak płacić za błędy – mówi BARTOSZ IWAN, wychowanek Wisły, obecnie zawodnik Górnika Zabrze

– Wpolskiej piłce nożnej problem hazardu nie jest mały. Wielu zawodników grało, gra i grać będzie. Spora grupa piłkarzy obraca się w takich kręgach, że okazja sama ich szuka i wielu z nich nie potrafi oprzeć się pokusie. To jest głębszy problem, a __sam znam kilku zawodników, którzy przegrali ogromne kwoty – mówi Bartosz Iwan, wychowanek Wisły Kraków, dzisiaj piłkarz Górnika Zabrze. A zarazem człowiek, który był uzależniony od hazardu.

W polskiej piłce hazard to temat tabu. Nie zmienią tej opinii sytuacje takie, jak ta niedawna z udziałem zawodnika Wisły Łukasza Burligi, który został przyłapany w punkcie bukmacherskim. Klub nałożył na niego karę i wysłał na terapię. Co jakiś czas słyszy się, że ten czy inny piłkarz jest uzależniony od gry, niekoniecznie na zielonej murawie. Temat żyje kilka dni, później wszyscy o nim zapominają. Prócz kasyn coraz większym problemem staje się obstawianie wyników. Regulaminowe zakazy to fikcja.

– Zakazy można łatwo obejść – mówi Iwan. – Może ktoś postawić za piłkarza. To jest realny problem i on nie zniknie.

Przypadek Bartosza jest modelowy. Właśnie tak to się najczęściej zaczyna, jak u niego.

– W 2005 roku Wisła wypożyczyła mnie do Widzewa – wspomina zawodnik. – Miałem 21 lat, byłem młody i głupi, a przy tym zacząłem zarabiać niezłe pieniądze. Po prostu mi odbiło. Poszedłem do kasyna raz, drugi i zaczęło mnie to wciągać.

Bartosz jest synem Andrzeja Iwana, piłkarza kiedyś wybitnego, ale również takiego, który miał ogromne problemy nie tylko z hazardem, ale i alkoholem. Teoretycznie Bartek, który jako dziecko oglądał zmagania ojca z chorobą, powinien mieć świadomość, jak to się może skończyć. Ale...

– Wiadomo, jak było z __tatą, ale jego przykład niewiele mnie nauczył – mówi szczerze Bartosz. – Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak łatwo jest się uzależnić do hazardu. Byłem przekonany, że to mnie nie dotyczy. Na początku przegrywałem małe kwoty, ale później w kasynie zostawiałem coraz więcej pieniędzy.

Jego nowa „pasja” nie pozostała bez wpływu na grę w piłkę. W Łodzi więcej myślał o kasynie niż o karierze sportowej. – Hazard szybko wciąga – tłumaczy. – Zacząłem nawet w czasie treningów myśleć o tym, żeby zajęcia jak najszybciej się skończyły, żebym mógł pójść do kasyna i odegrać się za stracone wcześniej pieniądze. To jednak niemożliwe. Możesz wygrać raz czy drugi, ale na końcu zawsze czeka na __ciebie porażka.

Po półtora roku w Widzewie, Iwan przeniósł się do Odry Wodzisław. Mniejsze miasto, więc na piłkarza powinno w nim czekać mniej pokus. Nic z tego...

– W Wodzisławiu otworzono 50 metrów od mojego mieszkania salon gier. Do późnych godzin nocnych siedziałem tam i próbowałem odzyskać pieniądze. Zawsze kończyło się jednak w __ten sam sposób – „płynąłem” jeszcze bardziej – wspomina Bartek.

Wraz z przegranymi w kasynach czy salonach gier pieniędzmi, zaczęły rodzić się kolejne kłopoty, czyli coraz większe długi.

– Już w Łodzi miałem z tym problemy. Pożyczyłem pieniądze od lichwiarzy. A z nimi żartów nie było. Wydzwaniali i zaczęło się robić nieprzyjemnie. Na szczęście udało mi się ich spłacić w kolejnym wyznaczonym terminie – wspomina 30-letni dziś zawodnik.

W Wodzisławiu pożyczał pieniądze głównie od kolegów z drużyny. – Doszedłem do momentu, gdy byłem zapożyczony u wszystkich kolegów z __Odry – mówi. – Obiecywałem im, że jak tylko dostanę pensję, to wszystko spłacę. Tylko, że jak przychodził przelew na konto, to od razu szedłem do kasyna i po dniu, dwóch z pieniędzy praktycznie nic nie zostawało.

Znów pożyczał pieniądze, długi rosły, i tak w kółko.

Bartosz Iwan miał szczęście w nieszczęściu. Doszedł do ściany, ale zrozumiał, że coś musi ze swoim życiem zrobić, bo za moment może być już za późno. Znalazł też oparcie w rodzinie.

Przyszedł taki moment, że postanowiłem powiedzieć o __wszystkim najbliższym – mówi. Przyjechał do Krakowa i opowiedział rodzicom i siostrze, jak wygląda sytuacja. – Byli zaskoczeni, bo liczyli, że nie pójdę w ślady ojca. Myśleli raczej, że będę grał tak dobrze w piłkę jak on, a nie chodził po kasynach – mówi. – Po __ pierwszym szoku rodzina bardzo mi jednak pomogła.

Wsparcie nie było bezwarunkowe. To była stanowcza rozmowa, która miała sprawić, że się opamięta. – Po tym wyznaniu moja siostra Kasia pojechała ze mną do Wodzisławia. Spotkała się z kapitanem drużyny, Jankiem Wosiem. Poprosiła, żeby przygotował listę, ile i komu jestem winien. Na drugi dzień spłaciła wszystkie moje długi i kamień spadł mi z serca, bo ciężko było mi już wchodzić do szatni i patrzeć kolegom w oczy, wiedząc, że jestem im winien duże pieniądze – dodaje.

Dzięki wsparciu rodziców i siostry wyszedł z nałogu nawet bez potrzeby poddania się terapii. Wiele dobrego wniosła poznana wtedy dziewczyna, a dzisiaj już jego żona.

– Dorota bardzo mi pomogła w życiu. Urodziła mi dwójkę wspaniałych dzieci. Nie będę krył, miałem momenty, gdy nachodziły mnie myśli, żeby znów pójść do kasyna. Potrafię się jednak opanować. Myślę wtedy o _żonie, dzieciach. Świadomość, że mogę im wyrządzić krzywdę jest hamulcem przed wizytą w __kasynie – _mówi Iwan.

Dla Iwana hazard miał jeszcze jeden wymiar. Przez nałóg jego kariera mocno wyhamowała. Z ekstraklasy wylądował w II lidze. Znów miał szczęście, pomocną dłoń podał mu trener Adam Nawałka, wyciągając Bartka z Garbarni Kraków do Górnika. Dał mu szansę. Choć byli tacy, którzy złośliwie twierdzili, że to transfer po znajomości, Iwan obronił się swoją grą. O jego pozycji w Zabrzu świadczy choćby to, że kiedy kontuzję leczył Adam Danch, to właśnie Iwan przez kilka miesięcy zastępował go w roli kapitana.

– Gdyby nie hazard, może dzisiaj byłbym w innym miejscu. W życiu trzeba jednak płacić za błędy. Fakt, że wróciłem do ekstraklasy jest moim osobistym zwycięstwem nad __hazardem – kończy Bartosz Iwan.

Byłem młody i głupi

Niech trening się skończy

Zapożyczony u wszystkich

Długi spłaciła siostra

Rękę podał Nawałka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski