Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Kielcach od początku wszystko stało na ostrzu noża

Redakcja
Cezary Wilk (nr 28) podczas meczu z Koroną FOT. MICHAŁ KLAG
Cezary Wilk (nr 28) podczas meczu z Koroną FOT. MICHAŁ KLAG
- Po pechowym dla Pana meczu w Kielcach chyba miło usłyszeć od trenera, że bez żadnych wątpliwości znów na Pana postawi. W obliczu absencji Radosława Sobolewskiego, to Pan zagra w piątek przeciwko GKS Bełchatów - zwróciliśmy się do Cezarego Wilka.

Cezary Wilk (nr 28) podczas meczu z Koroną FOT. MICHAŁ KLAG

Rozmowa z CEZARYM WILKIEM, piłkarzem Wisły Kraków

- Fajnie to słyszeć. Mecz w Kielcach nie wypadł tak, jakbyśmy sobie życzyli. Fatalne moje zachowanie, przez które straciliśmy bramkę w 93 minucie. Sergei Pareiko przed wykonaniem rzutu wolnego przez Koronę poprosił, abym przed samym strzałem wbiegł za mur i w ostatniej chwili starał się wybić piłkę. I tak zrobiłem, ale zachowałem się niefortunnie, skręciłem ciało nienaturalnie i sam sobie strzeliłem gola. Chcę postawić sprawę jasno: to był ewidentny mój błąd, ja zawaliłem. Był to ciężki moment.

- Trenerzy stwierdzili, że ta bramka do złudzenia przypominała wpadkę Mariusza Jopa z zeszłego sezonu.

- Rzeczywiście, to dość podobna sytuacja, ale nie chciałbym już do tego wracać. Na szczęście nie jesteśmy w takim momencie, jak rok temu Wisła po derbach z Cracovią, więc trochę żartów w szatni było. Taka właśnie była reakcja kolegów - raczej w formie żartów. Ktoś może mieć do mnie pretensje i pewnie uzasadnione. W szatni jednak tego nie odczułem. W ogromnym stopniu przyczyniłem się do tego, że nie wygraliśmy. Ale sport takie sytuacje lubi szybko "oddawać". Liczę, że w piątek los się odwróci. Dlatego trzeba jak najszybciej podnieść głowę i starać się to naprawić.

- Było Panu jeszcze trudniej dlatego, że to wszystko przydarzyło się akurat w Kielcach? Wcześniej też strzelał Pan bramki w meczach z byłymi drużynami, ale to były gole do właściwej siatki.

- Dla mnie nie miało to żadnego znaczenia. Podejrzewam natomiast, że dla kibiców kieleckich - owszem. Dla nich to była frajda - dało się to usłyszeć.

- Koledzy też wspominali, że reakcje kibiców, zachowanie rywali tak bardzo podniosły im adrenalinę, że puszczały im nerwy. Przez to teraz Patryk Małecki i Sobolewski muszą pauzować za kartki, a Dragan Paljić tłumaczyć się z kopnięcia w złości klubowej koszulki.

- Na boisku są naprawdę tak ogromne emocje, że czasami trudno jest zapanować nad samym sobą. Nawet siedząc na trybunach trudno jest się kontrolować. A podczas meczu to wszystko działa ze zdwojoną siłą i potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi. Widzieliśmy, co się działo w spotkaniu Polonii z Lechem. W Kielcach od początku wszystko było na ostrzu noża. Ja bym zawodników z takich zachowań rozgrzeszał, to oznacza, że zawodnik ma charakter, że mu zależy. Czasem to się wiąże z kartką - taka jest piłka.

- W spotkaniu z Bełchatowem zabraknie Małeckiego, który przez wiele meczów z rzędu był motorem napędowym drużyny. Ostatnie dwa spotkania miał jednak nieco słabsze.

- Czy ja wiem, czy Patryk zaliczył słabszy występ w Kielcach? Przy pierwszej bramce asystował, gdyby strzelił karnego byłby bohaterem. Ale kadra jest bardzo szeroka, wskoczy następny zawodnik, który czeka na tę szansę. Na pewno Bełchatów zagra przeciwko Wiśle dobry mecz. Zdążyłem się przekonać, że wszyscy w Krakowie grają na wyższym poziomie. Dla nich wygrać, bądź nawet zremisować z Wisłą to powód do dumy. Tu nie ma co się wkurzać, tylko się można cieszyć, że jest się w takim zespole. Korona była średniakiem ligowym i nikt z takim respektem do nas nie podchodził. Ale jeśli Wisła gra dobry mecz, to nie ma problemów z nikim.
- Jak się Panu współpracuje z tak unikalnym w naszej lidze piłkarzem jak Maor Melikson?

- Maor jest świetnym piłkarzem. Chyba każdy to widzi w jego przyjęciach piłki, prowadzeniu jej, zmyśle do gry. Fantastyczny zawodnik, to dla mnie przyjemność, że mogę z nim grać i mu pomagać. Dla niego chce się biegać i chce się odbierać piłki. On kreuje grę zespołu. Jeden jest od zasuwania, inny od kreowania gry. To normalne.

- To, że wreszcie wykrystalizowała się stała pierwsza jedenastka, chyba też ma wpływ na waszą grę. Nie ma już ciągłych zmian na środku obrony, czy środku pomocy. Ta stabilizacja wam służy?

- To ma ogromny wpływ na naszą postawę. Trener podkreślał, że nie lubi rotacji w zespole i woli mieć żelazną jedenastkę. Teraz rzeczywiście fajnie to wygląda. Oczywiście, nie odpowiada mi, że jestem rezerwowym, ale podoba mi się to, że trener stawia sprawy jasno. Rozmawiała:

JUSTYNA KRUPA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski