Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W końcu wylądował w sądzie

(ARD)
Prawo. Jestem niewinny – twierdzi Alfred S., który przed ponad dwoma laty cudem wylądował swoją awionetką na drzewie w podkrakowskiej Wielmoży. Prokurator chce jednak dla niego kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, grzywny 30 tys. zł i pięcioletniego zakazu pilotowania samolotów.

89-letni dziś mężczyzna odbywał pechowy lot pod koniec listopada 2011 roku. Wystartował z czeskiego lotniska Zabreh koło Opawy. W trakcie lotu pogubił się i stracił orientację w terenie. Nie miał telefonu, by zawiadomić o trudnej sytuacji, także przez radiostację nie udało mu się nawiązać kontaktu z ziemią. Miał uprawnienia pilota, ale nie do latania w nocy, a samolot nie był do tego przeznaczony. Z Czech przedostał się do Polski.

Biegły sądowy Jacek K. na rozprawie wyliczał błędy oskarżonego pilota.

– _Nie uzyskał przed startem informacji o sytuacji meteorologicznej, kontynuował lot mimo zapadnięcia zmroku, lądował w __terenie zabudowanym _– podkreślał biegły.

Zauważył, że Alfred S. musiał przelatywać niedaleko dużych lotnisk w Pyrzowicach, a potem w Balicach. Był wtedy nieoświetlony i niewidoczny dla radarów. Mógł spowodować zderzenie z innym samolotem.

– _To są krętactwa, wszystko nieprawda _– oskarżony na głos komentował wypowiedzi biegłego. Dlatego nie zgadza się z jego ustaleniami i wnioskami zawartymi w pisemnej opinii.

Teraz sąd zdecyduje, czy zakazać mu latania. Wyrok ma zostać ogłoszony 19 lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski