Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Korei jak w wojsku

Jacek Żukowski
Sreten Sretenović ma 30 lat, dwukrotnie miał kontakt z polską ekstraklasą w Zagłębiu Lubin
Sreten Sretenović ma 30 lat, dwukrotnie miał kontakt z polską ekstraklasą w Zagłębiu Lubin FOT. JACEK KOZIOŁ/ARCHIWUM
Rozmowa. Sreten Sretenović – nowy obrońca Cracovii – to piłkarski obieżyświat. Ostatnio grał w Azji, wcześniej często zmieniał kluby.

Jak to się stało, że z dalekiej Korei Południowej trafił Pan do zespołu Cracovii?

Pamiętam, że kiedy byłem pierwszy raz w Polsce, dobrze się tu czułem. Porozmawiałem z moim menedżerem Matko Laciciem (były piłkarz m.in. Zagłębia, Bełchatowa i Cracovii – przyp. żuk), mówiąc mu, że chcę wrócić do Europy. To on znalazł mi klub. W Gyeongnam miałem jeszcze ważną umowę, ale wolałem wrócić. Ciężko było tam żyć. Dwa lata i wystarczy.

Na czym polegała trudność?

Trzeba 2–3 miesięcy, by się w ogóle zaaklimatyzować. Ciężko przywyknąć do jedzenia. Mają specyficzne podejście do piłkarzy. Trzeba przyjechać rano do klubu i być już w nim cały dzień. Je się tam śniadanie, obiad i dopiero po kolacji można jechać do domu. To trochę jak w wojsku, w koszarach.

Z jedzeniem miał Pan duże kłopoty?

Jest sporo europejskich restauracji, ale w klubie nie było łatwo – cały czas ryż i ryż, w każdym posiłku. Było też mięso, ale ze słodkim sosem.

A jak wyglądał poziom ligi?

Nieźle to wyglądało. Koreańczycy to mali, zwinni zawodnicy. Dobrze grają w piłkę. Skończyliśmy ligę na 8. miejscu na 16 zespołów, w drugim roku mojego pobytu zajęliśmy 14. lokatę, ale przegraliśmy w barażach o utrzymanie.

Porozumiewał się Pan zapewne po angielsku.

Tak. Nie było zawodników z Europy. Był Brazylijczyk, trener od przygotowania fizycznego, ale z piłkarzy byłem sam jeden, resztę stanowili Koreańczycy.

Często zmienia Pan kluby. Dlaczego?

Bardzo często zadawane mi jest to pytanie. Nie wiem, tak się po prostu ułożyło życie. W Rumunii, w Timisoarze nie czułem się dobrze i chciałem wrócić. Trafiłem drugi raz do Zagłębia Lubin, ale doznałem kontuzji.

Bardzo dobrze mówi Pan po polsku, ale nie miał Pan przez ostatnie pięć lat styczności z tym językiem.

Długo nie mówiłem, ale zapamiętałem sporo z mojego pierwszego pobytu. Zapomniałem wiele, ale gdy znów przyjechałem do Polski, to odświeżyłem sobie język.

Spotkał Pan w Cracovii znajomych, bo z Bartoszem Rymaniakiem grał Pan w Zagłębiu, a z Miroslavem Covilo w lidze słoweńskiej.

Tak, łatwiej mi wejść do zespołu. Może nie czuję się tak jak w domu, ale jest mi tu dobrze.

Chwalono Pana za grę w Lubinie, ale nabawił się Pan tam kontuzji. Ma Pan często kłopoty ze zdrowiem?

Nie, tylko podczas drugiego pobytu w Lubinie nabawiłem się urazu więzadeł krzyżowych kolana.

Mówi się o Panu walczak, który nigdy nie odstawia nogi. To prawda?

Jak się jest technicznym zawodnikiem, to można prezentować inne walory, ja nigdy takim nie byłem. Muszę więc nadrabiać walecznością.

Gdzie się Pan najlepiej czuje na boisku?

Jako środkowy obrońca. Czasem grywałem na bokach, w młodości, potem cały czas na środku.

Trener Podoliński lubi system 3-5-2, grywał Pan już w nim?

Tak, czasami, nie jest to dla mnie problem.

Ma Pan 191 cm wzrostu, jest Pan jednym z najwyższych zawodników w drużynie. Zdobywa Pan bramki głową?

W ostatnim sezonie trzy.

Może to będzie główna broń Cracovii, oprócz Pana wysocy są przecież Covilo i Piotr Polczak.

Mam nadzieję, że to wykorzystamy.

Przeprowadził się Pan już do Polski?

Jeszcze nie, ale jak wrócę ze zgrupowania, to poszukam mieszkania. Przyjedzie żona Marija, która jest bardzo zadowolona ze zmiany miejsca pobytu. Wreszcie będziemy więcej razem. W Korei mieliśmy przed meczem 2–3-dniowe zgrupowania, co było dla niej też ciężkie do przeżycia.

W którym klubie z dotychczasowych czuł się Pan najlepiej?

W Olimpiji Lubljana było mi dobrze, byłem blisko domu.

Graczem Wisły zostanie w lipcu Boban Jović z tego klubu. To dobry zawodnik?

Tak, jest dobry. Pamiętam go, gdy jeszcze był młodszy.

Grając w Rosji, w Kubaniu Krasnodar przeżywał Pan trudne chwile.

Gdy doznałem kontuzji w Zagłębiu, wróciłem do Kubania, bo miałem tam jeszcze 1,5-roczny kontrakt. Chcieli ze mną rozwiązać umowę, ale nie chcieli płacić. Podobny przypadek miał piłkarz z Czarnogóry. Został pobity w gabinecie klubowym. Gdy przyjechał do klubu, zamiast prezesa zastał nieznanych mu ludzi. Dali mu do podpisu dokument o rozwiązaniu kontraktu.

Nie chciał jednak tego zrobić, więc przełożono mu pistolet do głowy. Gdy nie chciał podpisać, został uderzony i w końcu się zgodził. Ja dwa dni wcześniej rozwiązałem kontrakt. Chciałem, by wypłacono mi połowę pieniędzy, ale nie zgodzili się na to, dostałem mniej. Kubań to dobry klub, jeśli wszystko jest z tobą w porządku, nie masz kontuzji. Jak jesteś kontuzjowany, jest gorzej...

Ma Pan na koncie mistrzostwo Serbii z Partizanem Belgrad, ale zagrał Pan w sezonie 2012/13 tylko jeden mecz.

Tak, jeszcze w pucharze. W drużynie byli dobrzy zawodnicy, mnóstwo młodych, ze szkółki. Medal mam.

Jak wspomina Pan derby?

Byłem na ławce rezerwowych. To niezapomniane mecze.

Zanim Pan przyszedł do Cracovii, wiele Pan o niej słyszał?

Wiem, że to stary klub, że ma fanatycznych kibiców.

Mógł Pan trafić gdzieś indziej, nie do Cracovii?

Propozycje były, ale Cracovia była najbardziej konkretna.

Z trenerem Podolińskim rozmawiałem telefonicznie.

Jakie ma Pan zainteresowania?

Dawniej z ojcem lubiłem łowić ryby. Długo jednak nie mogłem oddać się temu hobby. W Korei brakowało mi czasu, może teraz znajdę go więcej.

Utrzymuje Pan kontakty z kolegami z Lubina?

Z Bojanem Isailoviciem, który też trafił do Lubina, ale nie graliśmy razem.

Na zgrupowaniu w Turcji wyłoni się kadra, powalczy Pan o miejsce na środku obrony, czy może zagra na boku defensywy?

Zobaczymy, jak zadecyduje trener, ale czuję się najlepiej jako środkowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski