Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Krakowie miało być 7 lamusowni. Przez 7 lat powstała tylko jedna

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Lamusownia przy ul. Nowohuckiej działa od 2011 roku
Lamusownia przy ul. Nowohuckiej działa od 2011 roku Joanna Urbaniec / Polskapresse
To kolejny przykład ważnej, niespełnionej przez prezydenta Jacka Majchrowskiego i jego pracowników obietnicy. Gdy w czerwcu 2011 roku otwierano przy ul. Nowohuckiej pierwszą w Krakowie lamusownię - w której za darmo można zostawić np. opony, gruz, stare meble itd. - urzędnicy zapowiadali, że docelowo takich punktów ma w mieście działać przynajmniej siedem. Potem sukcesywnie „cięli” swe obietnice, mówiąc m.in. o tym, że „optymalnie byłoby, gdyby docelowo w Krakowie działały cztery takie punkty”. Minęło siedem lat i... nie powstał żaden. W MPO zasłaniają się protestami mieszkańców i przyznają wprost, że obecnie nie planują budowy kolejnych „punktów selektywnej zbiórki odpadów”.

O tym, jak potrzebna jest lamusownia i jak dużo osób chce korzystać z takiego punktu przy ul. Nowohuckiej, można było przekonać się chociażby w ostatnią sobotę (składowisko czynne jest wtedy krócej, do godz. 15.30). Przy bramie wjazdowej tworzył się spory korek, gdyż wielu mieszkańców właśnie w weekend ma czas na domowe porządki czy remonty i pozbycie się niepotrzebnych rzeczy.

Na bramie trochę się stoi, gdyż każdy kierowca musi wjechać na wagę i zameldować się na portierni. Gdy przyjechaliśmy około godz. 12, przed nami stało osiem samochodów. Od razu ujawniło się też kilka mankamentów. Przy wjeździe powinna stać mapa, tłumacząca gdzie jakie odpady należy zawieźć (co upłynniłoby ruch): czy trzeba jechać na rampę, z której zrzuca się m.in. drewno i gruz, czy od razu można skierować się w lewo, gdzie oddamy chemikalia, elektronikę itd. Do tego pracownicy MPO przez jakiś czas wpuszczają tylko przywożących odpady, więc chcący wyjechać muszą czekać na swoją kolej. Potem - odwrotnie. Po prostu chodzi o to, że auta muszą być ważone tak na wjeździe, jak i przy wyjeździe, aby MPO mogło policzyć, ile odpadów mieszkańcy zostawili. Dwie bramy, lub przynajmniej dwie wagi, dałyby rozwiązanie części problemów.

Głównym ułatwieniem byłoby jednak powstanie lamusowni, takich jak przy ul. Nowohuckiej, w innych częściach Krakowa. Tak, by np. mieszkaniec Swoszowic nie musiał jechać z ładunkiem aż do Nowej Huty.

W dodatku, co może najważniejsze, gdyby urzędnicy spełnili swoje obietnice i zbudowali kolejne punkty, być może zdarzałoby się mniej takich przypadków, jakie wielokrotnie opisywaliśmy na naszych łamach. Niedawno alarmowaliśmy na przykład, że jeden z fortów Twierdzy Kraków - Fort Sudół - zamienił się w wielkie wysypisko śmieci. Na zdjęciach, które opublikowaliśmy, zobaczyć można było wyrzucone m.in. stare wanny, deski itd.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kraków. Teren fortu zamienił się w wysypisko śmieci. Kamery pomogą?

- Trochę zbyt wolno to wszystko idzie, a już nie można czekać. Przepisy obligują nas do tego, byśmy odzyskiwali coraz więcej odpadów. I tak więc nie uciekniemy przed koniecznością budowy takich punktów - tak już kilka lat temu na łamach „Dziennika Polskiego” dr Zbigniew Grabowski, ekspert w dziedzinie gospodarki odpadami, oceniał tempo poszukiwania przez krakowskie MPO terenów pod budowę kolejnych lamusowni.

Piotr Odorczuk, rzecznik MPO przypomina, że w Krakowie są obecnie dwa stacjonarne punkty selektywnej zbiórki odpadów. Oprócz lamusowni przy ul. Nowohuckiej działa również Punkt Gromadzenia Odpadów Wielkogabarytowych Barycz przy ul. Krzemienieckiej 40. Jednocześnie rzecznik przyznaje, że jego spółka faktycznie szukała dogodnej lokalizacji dla kolejnych lamusowni tak, aby każda część (północ, południe, wschód, zachód) miasta miała taki punkt. - Jednak w wyniku zdecydowanej niechęci mieszkańców do każdej proponowanej przez miasto lokalizacji, zdecydowaliśmy się stosować inne rozwiązania: mobilne punkty odbioru odpadów bez pobierania dodatkowych opłat - mówi Piotr Odorczuk. Sęk w tym, że wspomniane rozwiązania, choć oczywiście pomocne, powinny być tylko uzupełnieniem składowisk. Tym bardziej, że - jak przyznawali mieszkańcy - o ile faktycznie można poprosić MPO o bezpośredni odbiór obiektów wielkogabarytowych, to np. gruz czy opakowania po farbach nie są przez takie ekipy przyjmowane. A w lamusowni można je zostawić. Co więcej, odbiór przedmiotów o wielkich rozmiarach możliwy jest tylko w sztywno wyznaczonych terminach.

Rzecznik MPO przypomina, że np. mieszkańcy Olszanicy w toku konsultacji opowiedzieli się przeciw wybudowaniu lamusowni w pobliżu swych domów. Rzeczywiście, dwa lata temu mieszkańcy tej dzielnicy protestowali przeciwko budowie punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych w swojej okolicy. Główny problem tkwił jednak w tym, że inwestycja planowana była w zieleni, na łące, nad potokiem, przy którym rosną drzewa. W dodatku zbyt blisko domów. A w pobliżu i tak już działała baza paliw Orlenu, planowane było też grzebowisko dla zwierząt.

MPO od tamtej pory nie zaproponowało jednak innego, bardziej akceptowalnego dla mieszkańców miejsca, także w innych częściach miasta. A teraz informuje: „Na chwilę obecną nie planujemy nowej lokalizacji”. A to oznacza, że nowe, tak potrzebne punkty nie powstaną. A przecież tylko do tego przy ul. Nowohuckiej miesięcznie przyjeżdża ponad 2600 załadowanych odpadami pojazdów.

- Widać wyraźnie, że lamusownie są potrzebne. Jeśli w danym miejscu pojawiły się protesty, to urzędnicy powinni intensywnie poszukiwać innych lokalizacji, przekonywać mieszkańców o potrzebie takich inwestycji, a nie rezygnować i wynajdywać usprawiedliwienia - mówi radny Michał Drewnicki (PiS) z komisji Ekologii i Ochrony Powietrza Rady Miasta Krakowa.

Podobnie zdanie wyraża radny Aleksander Miszalski (PO) z tej samej komisji. - Zdrowy rozsądek podpowiada, że takich miejsc jak lamusownia powinno być znacznie więcej - stwierdza.

Komentarz:
Dr Zbigniew Grabowski: - Według obowiązujących zasad jedna lamusownia powinna przypadać na 100 tys. mieszkańców. W Krakowie powinno więc powstać 8 takich obiektów. W pewnym momencie wskazaliśmy miejsca na takie inwestycje, ale mieszkańcy miasta nie zgadzali się na ich budowę. Obiekt na ul. Nowohuckiej pokazał jednak, że obawy mieszkańców są bezzasadne. Lamusownia działa na wysokim poziomie i nie uprzykrza życia ludziom. Brak miejsc, gdzie można przywieźć opony, gruz czy stary dywan sprawia, że wciąż przybywa dzikich wysypisk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski