Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Krakowie raczej nie zostanę

Rozmawiał Artur Bogacki
Rafał Trojanowski do Speedway Wandy Instal trafił w 2013 r. Przez trzy sezony był mocnym punktem drużyny .
Rafał Trojanowski do Speedway Wandy Instal trafił w 2013 r. Przez trzy sezony był mocnym punktem drużyny . Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. Kapitan Speedway Wandy Instal RAFAŁ TROJANOWSKI podsumowuje sezon nowohuckiej ekipy w Nice Polskiej Lidze Żużlowej.

– Po upadku na treningu pauzował Pan w dwóch ostatnich meczach. Jak teraz z Pana zdrowiem?
– Nie najgorzej. Nie jest to jednak jeszcze moment, by wznowić treningi siłowe. Potrzeba czasu, bo rehabilitacja nie idzie tak szybko. Ogólnie, uraz niby nie jest poważny, ale nadal mam problem z szyją. To jest uciążliwe w codziennym funkcjonowaniu, nie mówiąc już o jeździe na motocyklu. Szykuje się kilka fajnych turniejów, w których chciałem wziąć udział, ale nic na siłę. Nie ma się co spieszyć, lepiej w pełni wyleczyć szyję i bark. Nie chciałbym powtórzyć błędów. Już kiedyś jeździłem z niezaleczonymi kontuzjami, w poprzednim sezonie miałem dwa poważne upadki w ciągu kilku dni.

– Biorąc pod uwagę średnią biegową, był Pan w Speedway Wandzie Instal drugim zawodnikiem. Ciut lepszy był Andriej Karpow. Jaką by sobie Pan wystawił ocenę?
– Czwórkę z plusem. Ta końcówka nie poszła po mojej myśli. Żałuję też, że nie udało mi się awansować do półfinału indywidualnych mistrzostw Polski, który odbył się w Krakowie. Ogólnie było dobrze. Miałem nowe silniki, inny sposób przygotowań. Czułem, że jest lepiej niż poprzednio.

– W debiutanckim sezonie w pierwszej lidze Speedway Wanda Instal Kraków wywalczyła piąte miejsce w stawce siedmiu zespołu. Jak ocenić ten rezultat?
– Myślę, że to dobry wynik. Długo nie było wiadomo, w której lidze pojedziemy (drużyna przegrała finał II ligi, później została dołączona do grona I-ligowców – przyp.). Skład był tak na szybko montowany, nie mieliśmy w drużynie gwiazd...

– Z tym ostatnim trudno się zgodzić, był przecież choćby Davey Watt.
– No tak, skład na papierze był solidny, ale proszę pamiętać, że mimo tego wielu fachowców skazywało nas na walkę o to, by nie być ostatnimi w lidze. My, zawodnicy po cichu liczyliśmy, że może uda się sprawić niespodziankę, wskoczyć do czołowej czwórki i pojechać w play-off. Była na to szansa, ale ją zaprzepaściliśmy porażkami na własnym torze. Można to tłumaczyć tym, że nie wszystko było jeszcze dograne, że jako beniaminek płaciliśmy frycowe. Cieszę się, że na zakończenie chłopacy pokazali klasę i pewnie wygrali (51:39 z Orłem Łódź – przyp.). Później długo się pamięta ten ostatni mecz w sezonie. Dlatego żal mi, że mój ostatni występ w lidze przed kontuzją był najsłabszym w tym roku.

– Praktycznie w każdym meczu któryś z waszych zawodników zawodził.
– Słabszy początek sezonu miał wpływ na to, co działo się później. Problem był też z juniorami, właściwie tylko Daniel Kaczmarek wywiązywał się z zadania, a ostatni mecz sezonu miał rewelacyjny (zdobył 15 punktów w sześciu startach – przyp.). Według mnie, było też zbyt wielu zawodników kandydujących do kadry. Skończyło się tym, że jeden słabszy start powodował zmiany w składzie meczowym. Ciągle były roszady, a to nie sprzyja budowaniu wysokiej formy. Żużel to taki sport, że trzeba szukać metodą prób i błędów. Mając spokojną głowę, zawodnik znajdzie optymalne rozwiązanie.

– Te częste zmiany pewnie wynikały z tego, że meczów było mało, tylko 12 w rundzie zasadniczej. Czekanie mogło być zgubne.
– Zgadza się, ale pewne miejsce w składzie sprawia, że jest większy komfort. Na przykład nasz pierwszy mecz nie wyszedł Karpowowi. Pojawiły się wtedy głosy, że nie powinien już jeździć, bo jest za słaby. A on pokazał później, że jest najlepszym z nas. Ja z kolei na treningach nie błyszczałem, a gdyby nie niezły początek sezonu w moim wykonaniu, to pewnie bym na dłużej wypadł ze składu.

– Czyli brakowało wam więcej jazdy. Przed sezonem odwoływano treningi i sparingi, bo pogoda była jeszcze zimowa. Później nie udało się tego nadrobić.
– Jeśli ktoś nie startował w lidze zagranicznej, to był z tym problem. Po rozmowach z Andriejem okazało się, że on w miesiącu ma chyba więcej startów niż ja w całym sezonie. Dzięki temu miał wystarczająco dużo okazji, by znaleźć odpowiednie ustawienia sprzętu i formę. Ja chciałem nadrobić treningami, zwłaszcza gdy dostałem nowy silnik, ale przeszarżowałem i skończyło się kontuzją.

– Zostanie Pan w Speedway Wandzie Instal na następny sezon w pierwszej lidze? Szykują się zmiany, bo zrezygnował jeden z kluczowych sponsorów, KiM Group, który zabezpieczał Pana kontrakt, a także odchodzą trener Michał Widera i menedżer Michał Finfa.
– Chciałbym trenerowi i menedżerowi podziękować za współpracę, bardzo miło będę wspominał ten czas. Na razie trudno powiedzieć, gdzie będę jeździł. W Krakowie spędziłem trzy super lata, poznałem świetnych ludzi, przyjaciół, dobrze się tu czułem. Kibice są wspaniali, oprawy meczów i doping były rewelacyjne. Z moim przyjacielem i sponsorem Krzysztofem Gawłem (współwłaściciel KiM Group – przyp.) – któremu serdecznie dziękuję za współpracę i wsparcie, bo to on sprawił, że moje wyniki były lepsze – rozważymy oferty, jeśli oczywiście się pojawią. Aczkolwiek po odejściu mojego sponsora i po tak dużych zmianach, jakie zaszły w klubie, trudno mi sobie wyobrazić pozostanie w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski