Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W krakowskim zoo powiększają się rodziny. A pingwiny już na wolności [ZDJĘCIA, WIDEO]

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Gereza abisyńska ze swym najmłodszym potomkiem
Gereza abisyńska ze swym najmłodszym potomkiem Fot. Anna Kaczmarz
Zwierzęta. Po prawie dwóch miesiącach zwiedzający znowu mogą oglądać pingwiny. Powróciły one na swój skalisty wybieg i do lazurowego basenu - po przymusowym zamknięciu związanym z ptasią grypą. Radość panuje także w innych miejscach. Na świat przyszły młode...

W krakowskim zoo praca wre. Pracownicy uwijają się, by posprzątać pozostałości po zimie. - Liście mają być usunięte, szyby na wybiegach mają błyszczeć - słychać głos dyrektora Józefa Skotnickiego.

WIDEO: W krakowskim zoo powiększają się rodziny

Autor: Anna Agaciak

Po alejkach jeżdżą nowoczesne zamiatarki, pracownicy z dmuchawami do liści pracują na wybiegach i trawnikach. W weekend, który ma być wyjątkowo ciepły i wiosenny, ogród ma cieszyć oczy.

Na wybiegi wróci wiele zwierząt, które przez całą zimę przebywały w ciepłych schronach. Już w tygodniu na wybiegu pojawiły się surykatki i różowe flamingi. Z pewną nieśmiałością wychodziły z pomieszczenia i obserwowały, co dzieje się w ogrodzie.

Słońcem i ciepłym wiatrem cieszyły się też gęsi i kaczki, pelikany i marabuty, które wypuszczono na jeszcze pozbawione wody stawy. Trochę niepokoił je hałas dmuchaw, więc na wszelki wypadek spacerowały po trawie przy ogrodzeniu, pozwalając się podziwiać z bliska.

- Wody jeszcze nie odkręcamy, bo trochę obawiamy się powrotu zimy - wyjaśnia Jerzy Piróg, kierownik sekcji ptaków.

Na wybiegach owiec grzywiastych arui można dostrzec młode, które nie odstępują swych mam.

Pingwiny bezpieczne

Najnowsi mieszkańcy krakowskiego zoo - pingwiny Humboldta mają chyba największy powód do radości. Zostały uwolnione po przymusowym dwumiesięcznym zamknięciu. Taki był wymóg związany z wykryciem w Krakowie wirusa ptasiej grypy. Wprawdzie ognisko choroby było daleko, ale zakazy i nakazy wprowadzono w połowie miasta. Nie było wyjścia. Większość skrzydlatej gromady trafiła do schronów. Tam też odbywało się karmienie.

- Ptaki zostały zamknięte na zapleczu. Wcale nie było łatwo je tam zapędzić - opowiada Jerzy Piróg.

Na zapleczu pingwiny mają mały basenik i niewielkie pomieszczenie, które na dwa miesiące stało się ich domem. Ponieważ to jednak nie to samo co wybieg z głębokim basenem na powietrzu, pielęgniarze robili, co mogli, aby ich podopieczni się nie nudzili.

- Przynieśliśmy im zabawki, piłki tenisowe, krążki - opowiada Patryk Pufelski, opiekun pingwinów. - Spodobały się im. Czas zamknięcia był też czasem, żeby lepiej się z nami poznały. Nie miały gdzie przed nami się schować, więc nas uważnie obserwowały.

Okazało się, że opiekunowie są fajni. - Teraz już się nie stresują, gdy szuramy butami, gdy nam coś wypadnie z ręki. Kiedyś w takich okolicznościach uciekały, teraz tylko popatrzą po sobie, potem na nas i tyle - dodaje Patryk.

Największy łobuziak w stadzie - Gonzo ośmielił się jeszcze bardziej. Teraz częściej „daje w czapę”. Pingwin bardzo lubi tłuste śledzie. Gdy przychodzi pora posiłku i widzi śledzie wśród szprotek, podbiega i uderza skrzydłem każdego kolegę, który dopiera się do śledzia. Bo to on chce tego śledzia zjeść!

Pingwiny „w niewoli” nie próbowały ucieczek jak ich koledzy z Wrocławia. Gdy w Polsce pojawiły się pierwsze ogniska ptasiej grypy, w całym kraju ogrody zoologiczne pochowały ptaki. W relacjach telewizyjnych widzowie mieli okazję zobaczyć, że wrocławskich pingwinów nie można było spuścić z oka. Wykorzystywały każdą sposobność, by uciec z zamknięcia.

- Nasze są mądrzejsze - śmieje się Patryk. - Nawet gdy wietrzyliśmy im pomieszczenia, podchodziły do drzwi, wyjrzały i natychmiast wracały do reszty stada - dodaje Katarzyna Kruczek, opiekunka pingwinów. - Uznawały, że na zewnątrz jest zdecydowanie za zimno - wyjaśnia.

Pod koniec „aresztu” ptaki zaczęły zachowywać się głośniej. Być może powodem był okres gotowy. Niestety, w tym roku nie dojdzie do lęgów.

Wreszcie w basenie

Jak pingwiny zareagowały na otwarcie drzwi na wybieg, po tak długim odosobnieniu? Okazuje się, że wcale nie zwariowały z radości.

- Były zaskoczone i onieśmielone - opowiada pani Kasia. - Przez cały dzień nie odważyły się opuścić schronu. Wyszły z niego dopiero pod osłoną nocy, gdy nie było nas w pobliżu. Rano, gdy przyszliśmy na dyżur, zastaliśmy już całe stado baraszkujące w basenie. Bawiły się, wyskakiwały z wody jak delfiny, nurkowały, ścigały się. Wszystko wróciło do normy.

Teraz o godzinie 10 i 14.30 zwiedzający znowu mogą oglądać w pingwiniarni pokazy karmienia tych ptaków.

- Karmimy pingwiny rozmrożonymi rybkami z ręki, dzięki temu mamy pewność, ile który zjadł i czy każdy nasz podopieczny dostał szprotkę z dodatkami - tłumaczy Patryk.

Każdy nielot otrzymuje w rybce przemycone dwie tabletki. Jedna to dodatek witaminowo-mineralny dla ptaków rybożernych, a druga to sól, która pozwala trochę oszukać pingwiny pływające w słodkiej wodzie. Każdy z pingwinów zjada dziennie pół kilograma ryb.

Niedługo do krakowskiego stada mają dołączyć kolejne ptaki. Zostaną sprowadzone z innych ogrodów zoologicznych. Gromadka ma się powiększyć do 30 sztuk.

W wielbłądziej rodzinie

Nie tylko pingwiny trzeba odwiedzić podczas wizyty w krakowskim zoo. Rodzice z dziećmi powinni zajrzeć także do wielbłądów. Tam właśnie powiększyła się rodzina.

Po ciąży trwającej około 13 miesięcy urodził się uroczy maluch. Już po kilku godzinach biegał dookoła swojej mamy (małe wielbłądy w chwili narodzin ważą średnio około 35 kilogramów). W pierwszych dniach po porodzie dwugarbna mama zazdrośnie strzegła swego potomka. Dziś już jednak chwali się nim na wybiegu.

Warto dodać, że wielbłądy dwugarbne, zwane też baktrianami, mają około dwóch metrów w kłębie (razem z garbami) i ważą nawet ponad 800 kg. Samce większe od samic. Są roślinożerne, ich dieta składa się głównie z traw, liści i zbóż. Baktriany hoduje się przede wszystkim dla mięsa, skóry, mleka i wełny. Używa się ich jako zwierząt jucznych, pociągowych i do jazdy wierzchem.

Żyrafy na wybiegu

Po sąsiedzku z wielbłądami mieszkają żyrafy. Trzy piękne samce. Trzyletnie Malman i Denar należą do podgatunku żyraf Rothschilda, a czteroletni Malik reprezentuje żyrafy siatkowane.

Ciepłolubne żyrafy w słoneczne dni zaczęły już wychodzić na wybieg za żyrafiarnią. Tam - aby je czymś zająć - pracownicy zoo wieszają na wysokich ogrodzeniach duże butelki z paszą treściwą. W butelkach są nieduże otwory, przez które długoszyje zwierzęta językiem wyciągają przysmaki.

U gerez też jest maluch

Interesująco jest także w małpiarni. Tam u gerez abisyńskich przyszło na świat młode. W przeciwieństwie do osobników dorosłych skóra noworodka jest różowa, a jego futerko - białe. W trzecim tygodniu życia uszy i skóra na pyszczku malucha zaczną stopniowo zmieniać kolor na szary.

Z czasem młode coraz bardziej upodabnia się do dorosłych, czarno-białych małp. Nie będzie się też różniło od swych braci i sióstr, które teraz dokazują obok matki, z zaciekawieniem oglądając różowego malca. Widać, że chętnie by się z nim pobawiły.

Matka musi bardzo uważać, by jej starsi potomkowie nie zrobili maluchowi krzywdy. Ojciec, raczej znudzony tym rozgardiaszem, przeważnie siedzi osobno.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski