Dr hab. Andrzej Szczerski, zastępca dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, kurator (z Magdaleną Czubińską) „Potęgi awangardy” mówi, że miejsce pokazu nie jest przypadkowe. Po sąsiedzku stoi Pałac Sztuki, w którym w 1917 r. odbyła się pierwsza wystawa grupy zwanej później formistami. Poszedłbym dalej; miejsce jest ważne, bo awangarda celowała ostrzem swojej sztuki w wygodne, mieszczańskie, poukładane życie. Stąd też tak trafna wydaje się aranżacja wystawy - niebezpieczny róż, ostre, geometryczne kształty uwierające dla filisterskich wnętrz.
Są tu gwiazdy XX wieku...
„Potęga” w tytule tłumaczy się na wielu poziomach. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z katalogiem najważniejszych artystów. Hans Arp, Max Ernst, Fernand Léger, Laszlo Moholy-Nagy, Edvard Munch, Kazimierz Malewicz czy Piet Mondrian - długo by wymieniać.
W ich sąsiedztwie pokazano najważniejsze polskie nazwiska: Władysław Strzemiński, Katarzyna Kobro, Witkacy, Leon Chwistek. To pokazuje, jak nasi artyści - posługując się często własnym, odrębnym językiem - zapisywali się w kręgu międzynarodowej sztuki. Nadążali za zmieniającym się światem, nie byli prowincjonalnym odpryskiem, zanurzonym w lokalnej dyskusji. Warto zaznaczyć, że niektóre z tych prac wcale nie są oczywiste i opatrzone, za to znakomicie dobrane. Jak tkanina Williama Kentridge’a, znanego bywalcom muzeów i galerii głównie jako twórca filmów i rysunków.
Tytułowa „potęga” to także zasięg, obejmowanie działalnością szerokiego spektrum życia. To sztuki wizualne w każdej odmianie z projektowaniem mebli i architekturą włącznie (stąd świetna sala poświęcona miastu i urbanistyce). Ale jest i inny poziom owej „potęgi”. To jej oddziaływanie w przestrzeni dziś. W twórczości współczesnych artystów słychać wyraźne echa awangardy, co znakomicie pokazują prace obecnej na wystawie Moniki Sosnowskiej. Zresztą jej zestawienie z dziełem Laszlo Moholy-Nagy trafione w punkt. Podobnie jak wspólne pokazanie twórczości Marii Jaremy i Katarzyny Kobro albo „Głowa” Augusta Zamoyskiego i praca Władysława Strzemińskiego. Takich smaczków jest tu mnóstwo.
Jedną z najlepszych prac wystawy jest kolaż Marcela Odenbacha, opowiadający o procesach norymberskich, zbudowany z wycinków prasowych, układających się w sędziowskie togi, uzupełnionych o ściekające strużki czerwonego tuszu. Mocne i wstrząsające.
...ale nie wszystkie
Jest przynajmniej jeden wielki nieobecny. To Tadeusz Kantor, którego twórczość zakorzeniona jest głęboko w języku awangardy. Przekonują słowa Magdaleny Czubińskiej, która twierdzi, że takiego artystę zaznaczyć by trzeba dużo istotniejszą pracą, niż tylko jednym rysunkiem czy obrazem, a jego dzieła można w Krakowie oglądać w Cricotece. Z drugiej strony jest to nieobecność znacząca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?