Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Legii nie grają przecież ani Messi, ani Ronaldo

Rozmawiał Jacek Żukowski
Mateusz Żytko dziś kończy 32 lata
Mateusz Żytko dziś kończy 32 lata fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. MATEUSZ ŻYTKO, obrońca Cracovii, w ostatnim meczu pauzował za kartki. Teraz wraca do składu – od razu na poniedziałkowy mecz z Legią w Warszawie.

– Zbliża się mecz z Legią, dla Cracovii to bardzo duże wyzwanie . Jak Pan widzi to spotkanie z perspektywy obrońcy?

– Na pewno będzie dużo pracy, Legia to z pewnością najsilniejszy zespół w Polsce. Ma najlepszych zawodników, najliczniejszą kadrę. Czeka nas ciężki pojedynek. Sądzę jednak, że jesteśmy w dobrej formie, nie jest więc powiedziane, że musimy to spotkanie przegrać.

– Adam Marciniak twierdził po meczu z Górnikiem Zabrze (1:2), że trzeba szybko zapomnieć o porażce, a do Warszawy jechać po zwycięstwo. Zgadza się Pan z taką tezą?

– Oczywiście. Takie trzeba mieć podejście w sporcie, by w każdym meczu grać o wygraną. Straciliśmy punkty u siebie, więc teraz musimy je odrobić. W tym sezonie jeszcze nie wygraliśmy na wyjeździe, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by pierwsze zwycięstwo odnieść w Warszawie. Piłka jest dlatego piękna, że wszystko jest w niej możliwe. Bliska sprawienia niespodzianki z nami była Ostrovia, ale jej się nie udało, miejmy nadzieję, że nam się uda.

– Różnica między wami a Legią może być większa niż między Cracovią a Ostrovią...

– Nie! W Legii nie grają przecież ani Messi, ani Ronaldo. Występują dobrzy zawodnicy na warunki polskie i europejskie, bo Legia dobrze spisuje się w pucharach, ale nie są to jeszcze topowi piłkarze europejscy, więc nie trzeba trząść kolanami ze strachu. Każdy z nas musi zagrać na sto procent swoich możliwości, wtedy będzie szansa powalczyć o zwycięstwo.

– Biorąc pod uwagę racjonalne argumenty, będzie ciężko. W dodatku jeszcze nie wygraliście na wyjeździe w tym sezonie.

– W końcu trzeba wygrać. Myślę, że przeciwnicy, którzy nas podejmują, wiedzą o tym, więc sobie pewnie myślą: „Cracovia kiedyś się przełamie, byleby nie z nami”. W ubiegłym sezonie nie mieliśmy szans, ale np. trzy lata temu w sezonie spadkowym zremisowaliśmy w Warszawie 0:0. Saidi Ntibazonkiza mógł zdobyć bramkę. A Legii nie pozwoliliśmy na wiele. Może tak będzie w poniedziałek?

– W dużej mierze od Pana będzie zależało, jak to się potoczy.

– U nas nikt nie ma zagwarantowanego miejsca w jedenastce. Traktuję każdy tydzień treningów jak walkę o to, by wyjść na mecz. W naszym systemie osoba na środku w trójce obrońców gra jak saper. Gdy się myli, pachnie to utratą bramki.

– Nie będzie się Pan obawiał rywali, ale szacunek się im należy. Kto będzie najgroźniejszy?

– W czwartek Legia gra jeszcze w Lidze Europy. Zobaczymy, czy nie będzie kontuzji itp. Groźni będą Orlando Sa, który wywalczył sobie miejsce w składzie, a także Ondrej Duda.

– Ma wrócić Radović.

– Jest po kontuzji, jak będzie w pełni sprawny, to pewnie potraktuje ten mecz jako poligon doświadczalny.

– Legia zaliczyła już kilka wpadek, przegrała w Bielsku-Białej, Gliwicach, Szczecinie, u siebie z Bełchatowem.

– Skoro inne drużyny potrafiły Legię pokonać, to nam też może się udać. Musi się jednak złożyć na to kilka przyczyn. Słabsza dyspozycja rywala i dobra nasza.

– Czy po czerwonej kartce, jaką zobaczył Pan w Bełchatowie, zmieni Pan coś w swoich interwencjach w polu karnym, czy będzie Pan nadal łapał rywali za koszulki?

– Czasem decyduje chwila zagapienia, w tamtym przypadku ratowałem się, przepychając się ze Ślusarskim. Ale 90 procent obrońców to stosuje. Czym się sędzia kierował, dyktując rzut karny, nie wiem. W Szczecinie przy każdym rzucie rożnym byłem łapany wpół.

– Pan też łapie rywali...

– Wiadomo, to działa w dwie strony. Skoro widzę, że mnie łapią, to dlaczego mam sobie nie pomagać i utrudniać życie przeciwnikowi.

– Wszystko więc zależy od sędziego?

– Właśnie. W piłce ręcznej były pretensje, dlaczego w takich samych sytuacjach sędziowie odgwizdują kary, a w innych nie. Tę kwestię więc ujednolicono, u nas jednak tego jeszcze nie ma. Póki więc raz na zawsze nie zostało to ustalone, każdy będzie sobie pomagał rękami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski