MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W matni

Redakcja
Lubili się, nie miała powodu go zabijać. A jednak... - Gdy schodziłam do piwnicy, nagle naszły mnie czarne myśli. Poczułam, że muszę się na kimś wyżyć. Złapałam za żeliwną rurkę i uderzyłam Jana w głowę. Później zacisnęłam mu pasek na szyi... Nie wiem, dlaczego to zrobiłam... - mówiła podczas pierwszego przesłuchania w prokuraturze.

Historie z paragrafem

Kilka godzin później zmodyfikowała tę wersję: - Wszystko było zaplanowane. Do zabójstwa namówił mnie Zbyszek. Powiedział, że jak zabiję jego ojca, to wszystko się ułoży. Przysięgał na wszystkie świętości, że wtedy zaopiekuje się naszymi dziećmi. Uwierzyłam...

Prokurator oskarżył 30-letnią Agatę G. o zabójstwo z premedytacją. O podżeganie do tej zbrodni oskarżony został jej konkubent, 36-letni Zbigniew B. Sąd uznał, że są winni. Oboje trafili za kraty na 12 lat.

Poznali się 5 lat wcześniej. Agacie wydawało się, że znalazła wymarzonego partnera na dalsze życie. Zbyszek - znudzony swym pierwszym małżeństwem - bez wahania porzucił dla niej żonę i czwórkę dzieci. Przez jakiś czas mieszkali pod jednym dachem z Janem B., ojcem Zbyszka. Jednak relacje między ojcem i synem nie były najlepsze, po roku więc się wyprowadzili. Zamieszkali w wynajętym - nędznym i zawilgoconym - pokoju z kuchnią.

Oboje pracowali w restauracji: on jako kucharz, ona w charakterze pomocy kuchennej. Z upływem miesięcy ich związek zaczął się sypać. Zbyszek dość szybko znudził się przyjaciółką, znudziła mu się też wierność. Gorące uczucie przetrwało jedynie u Agaty. Mimo to, po trzech latach przyszło na świat ich pierwsze dziecko. Było niechciane, przynajmniej przez Zbyszka. Noworodek prosto ze szpitala trafił do domu dziecka.

Niedługo potem Agata znów zaszła w ciążę. Ukrywała ją przed rodziną i koleżankami z pracy. Nie kryła natomiast, że Zbyszek coraz częściej nie wraca na noc do domu. Żaliła się, że spotyka się z inną kobietą. Nie umiała jednak pogodzić się z jego odejściem.

- Ona zawsze siedziała w kącie, nie odzywała się w towarzystwie. I wiecznie chodziła za Zbyszkiem, śledziła go, nie pozwalała mu od siebie odejść. Była nim zauroczona. Wszystko by dla niego zrobiła - w ten sposób opisywali ten związek ich wspólni znajomi. Zbigniew B., choć związany już uczuciowo z inną kobietą, mówił podczas rozprawy: - Nie odchodziłem od Agaty, bo i tak gdziekolwiek bym poszedł, ona poszłaby za mną.

Kiedy urodziła ich drugie dziecko, znów zostawiła je w szpitalu i sama wróciła do domu. Zastała zamknięte drzwi. Stała na mrozie, bezskutecznie pukała, dzwoniła. Kiedy wreszcie udało jej się dostać do mieszkania, zastała w nim Zbyszka i jego nową przyjaciółkę. - On i tak z tobą już nie będzie! Możemy razem wychowywać twoje dziecko - wykrzyczała jej prosto w twarz rywalka.

- Dwa dni później Zbyszek zażądał ode mnie, żebym zabiła jego ojca. Bardzo zależało mu na mieszkaniu Jana. Obiecywał, że jeśli to zrobię, zamieszkamy tam razem. Przysięgał, że zaopiekuje się naszym dzieckiem, które zostawiłam w szpitalu. Zapewniał, że wszystko się ułoży. Kiedy się zgodziłam, powiedział mi, w które miejsce mam uderzyć młotkiem, żeby popękały kości. Nalegał, żebym się upewniła, że na pewno nie żyje - wyjaśniała Agata.
Parę dni później zjawiła się w mieszkaniu Jana B. i pod pretekstem pożyczenia jakichś narzędzi, zwabiła go do piwnicy. Tam kilkakrotnie uderzyła go żeliwną rurką w głowę, a potem zarzuciła mu pasek na szyję...

Rodzina rozpoczęła poszukiwania ofiary następnego dnia. Jan B. mieszkał samotnie. Jego ciało znalazł Zbyszek.

- Doskonale wiedział, gdzie szukać zwłok. Nie wezwał pogotowia, chociaż wtedy jeszcze nie było wiadomo, że pomoc nie jest potrzebna. Tylko oskarżony wiedział, że ojciec nie żyje - twierdził sąd w uzasadnieniu wyroku.

Zbigniew B. do końca procesu konsekwentnie zapewniał, że jest niewinny. Przekonywał, że pomówienia Agaty to zemsta za zerwanie znajomości i zdradę. Sąd jej jednak uwierzył. Zdecydowała o tym m.in. opinia psychiatrów, którzy stwierdzili u kobiety łatwość ulegania wpływom. Dużą wagę miała też relacja ich wspólnego znajomego: - Zbyszek powiedział mi, że Agata zabiła jego ojca młotkiem - zeznawał świadek. Na miejscu zbrodni nie było jednak młotka. - Oskarżony mówił o młotku, bo właśnie nim polecił Agacie G. zabić ojca. Ona nie miała powodu zabijać Jana B. Lubili się, potwierdzili to świadkowie i sam oskarżony. Nie byłoby tej zbrodni, gdyby nie pomysł i żądania oskarżonego - argumentował sąd.

Ewa Kopcik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski