Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W miejsce NFZ powstaną wydziały u wojewodów. Będziemy zdrowsi?

Dorota Stec-Fus
Likwidacja NFZ to cel PiS realizowany przez ministra Radziwiłła
Likwidacja NFZ to cel PiS realizowany przez ministra Radziwiłła fot. Arkadiusz Gola
Zdrowie. Do 2020 roku wydatki na służbę zdrowia mają wzrosnąć z obecnych 4,5 proc. do 6,5 proc. PKB. Rząd zamierza to osiągnąć m.in. dzięki dodatkowym pieniądzom z budżetu państwa, wpływom z akcyzy od tytoniu i alkoholu oraz podatku od polis OC.

Wstępne założenia reformy systemu opieki medycznej zostały już zdefiniowane - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Powołany przez ministra Konstantego Radziwiłła zespół do opracowania zmian systemowych w ochronie zdrowia przewiduje likwidację NFZ.

Przeczytaj komentarz autorki: Nie stać nas na leczenie wszystkich schorzeń

Co w jego miejsce? Kompetencje funduszu przejmą nowe wydziały w urzędach wojewódzkich. Zostaną utworzone w oparciu o zlikwidowane oddziały NFZ. Usługi medyczne dla mieszkańców kupowałby wojewoda w oparciu o regionalne mapy potrzeb zdrowotnych.

W myśl założeń nie będziemy już przekazywać do ZUS składki na ubezpieczenie zdrowotne, lecz - w tej samej wysokości - tzw. podatek zdrowotny, który wraz z PIT-em wpłacimy do urzędów skarbowych.

Zasadniczo zmieni się także wielkość kwot przeznaczonych na leczenie. Zostaną one powiększone o dotację z budżetu państwa, wpływy z akcyzy od tytoniu i alkoholu, a także o podatek lansowany kiedyś przez prof. Z. Religę. Ten ostatni budzi najwięcej kontrowersji: resort zdrowia chce, by na leczenie ofiar wypadków towarzystwa ubezpieczeniowe przekazywały określony procent kwot uzyskanych ze sprzedaży polis OC. A to oznacza gwałtowny wzrost ich cen.

Nowe źródła finansowania mają sprawić, że do 2020 roku wydatki na leczenie w publicznej służbie zdrowia wzrosną z obecnych ok. 4,5 PKB - co stawia nas w ogonie Europy - do 6,5 procent PKB.

Aby jednak było to możliwe, konieczne jest wprowadzenie rozwiązań (i zespół ma tego świadomość) gwarantujących nienaruszalność funduszy przeznaczonych na leczenie. W przeciwnym razie będą wykorzystywane przez rząd do „gaszenia” finansowych pożarów.

Czy taka reforma poprawi sytuację pacjenta? Opinie są mocno podzielone. Dr Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. zdrowia, koncepcję uważa za sensowną. - O egzekwowaniu podatku zdrowotnego przez fiskusa, który jest w tym dużo skuteczniejszy niż ZUS, mówi się od lat. Dobrze, że pomysł wreszcie zostanie wprowadzony - ocenia Gryglewicz. Najważniejsze jest, jego zdaniem, pochylenie się twórców projektu nad kluczowym postulatem, jakim jest zwiększenie kwot przeznaczanych na ochronę zdrowia.

- Ta propozycja to totalna rewolucja. Zasilenie budżetu zdrowotnego wpływami z akcyzy wygląda na dobry pomysł. Podpowiedziałabym zespołowi wprowadzenie jeszcze jednego „mądrego” podatku, tj. podatku od niezdrowej żywności - komentuje Ewa Borek, prezes fundacji „My, Pacjenci”. Ale pomysł wprowadzenia podatku Religi bez konsultacji społecznych uważa za zbyt ryzykowny.

Zgoła odmienny punkt widzenia przedstawia ekonomista Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - Likwidacja NFZ powinna pociągnąć za sobą zniesienie składki zdrowotnej, która - jeśli konstytucja gwarantuje leczenie na tym samym poziomie wszystkim obywatelom - jest nikomu niepotrzebna. A za zatrudnianie setek urzędników zajmujących się gigantyczną biurokracją przy transferze składki płacimy olbrzymie kwoty - podkreśla Sadowski. Uważa on, że rząd powinien zaproponować powszechne ubezpieczenie, ale na konkurencyjnym rynku. - Pieniądze na leczenie powinny trafiać wprost z budżetu do rywalizujących ze sobą towarzystw ubezpieczeniowych, które pacjenci wybieraliby w oparciu o własną ocenę oferowanych usług - konkluduje ekonomista.

Do projektowanych zmian z dystansem podchodzi również dr Adam Sandauer, prezes Stowarzyszenia Primum Non Nocere. Podkreśla, że dla powodzenia reformy nie ma znaczenia, czy składkę zbiera Urząd Skarbowy czy ZUS. Również podniesienie wydatków na leczenie do 6,5 proc. PKB nie zmieni wiele, bo nasze PKB jest zbyt małe. Prezes obawia się ponadto, że dodatkowe pieniądze nie zostaną przeznaczone na poprawę leczenia, ale na wynagrodzenia środowisk medycznych.

Reforma dobra, ale...

Artur Puszko, dyr. szpitala w Nowym Sączu: - Egzekwowanie podatku zdrowotnego przez fiskusa, który jest w tym dużo skuteczniejszy niż ZUS, należało wprowadzić już dawno. Inne założenia reformy też są sensowne i warto nad nimi dyskutować. Po jednym warunkiem: że zostaną wprowadzone gwarancje bezwzględnie blokujące wypływ na inne cele pieniędzy przeznaczonych na leczenie. Jest oczywiste, że pokus, by to uczynić, rząd będzie miał niemało.

Ewa Borek, prezes Fundacji „My, Pacjenci”: Dodatkowe podatki na zdrowie są słuszne, o ile są mądre i uczciwe społecznie. Temu właśnie służą narzędzia ekonomii behawioralnej, które wzmacniają zachowania prozdrowotne i nie premiują zachowań ryzykownych. Zmiana systemu finansowania opieki zdrowotnej jest dobrym czasem, żeby nagradzać obywateli dbających o własne zdrowie i pomniejszyć wymiar płaconej przez nich składki zdrowotnej. Efekt będzie podwójny - ekonomiczny i zdrowotny.

(DSF)
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski