Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W naszej drużynie zabrakło lidera

Redakcja
Rafał Dutka Fot. Tadeusz Bącal
Rafał Dutka Fot. Tadeusz Bącal
Duże rozgoryczenie zapanowało w naszej reprezentacji po ostatnim meczu mistrzostw świata I dywizji? Graliście w nich całkiem nieźle, ale wystarczyło to tylko do zajęcia 4. miejsca, co oznacza pierwszy w historii polskiego hokeja spadek do trzeciej ligi...

Rafał Dutka Fot. Tadeusz Bącal

ROZMOWA. Reprezentacyjny hokeista RAFAŁ DUTKA ocenia mistrzostwa świata

- Dużo uczuć nam towarzyszyło w drodze powrotnej do domu. Smutek, żal, ale i złość, bo przy odrobinie szczęścia naprawdę mogliśmy wywalczyć dużo korzystniejszy wynik. Może nie awans, ale drugie miejsce na pewno było w naszym zasięgu. To były jednak szalenie trudne mistrzostwa. Każda z drużyn zdawała sobie sprawę, że zajęcie miejsca gorszego niż trzecie pociągnie za sobą duże konsekwencje. Wszyscy byli więc świetnie przygotowani. Poziom mistrzostw był bardzo wyrównany. Trudno tak na gorąco szukać przyczyn naszego niepowodzenia. Na pewno pod względem fizycznym byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Grając z konieczności na trzy "piątki", wytrzymaliśmy trudy mistrzostw. Myślę, że przede wszystkim zabrakło w drużynie lidera. Zawodnika, który potrafiłby wziąć na siebie ciężar gry i w kluczowych momentach meczu zdobyć jednego czy dwa gole.

- Zaczęliście mistrzostwa bardzo obiecująco - od dwóch zwycięstw, odniesionych w dobrym stylu nad Litwą i Estonią. Może to uśpiło nieco waszą czujność?

- Nie wydaje mi się. Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że najważniejsze mecze przed nami. Te pierwsze dwa spotkania nam po prostu wyszły. Byliśmy w nich przede wszystkim skuteczni. Wykorzystaliśmy większość z wypracowanych przez siebie sytuacji. Oczywiście, że po tych meczach wzrosły nam apetyty. Czuliśmy, że możemy powalczyć z każdym na tych mistrzostwach, zwłaszcza, że te teoretycznie najsilniejsze zespoły w pierwszych meczach nie imponowały formą.

- Szybko złudzeń pozbawili was Ukraińcy, w meczu z nimi nie mieliście wiele do powiedzenia. W pierwszej tercji oddaliście dwa celne strzały....

- Ukraińcy byli w tym meczu świetnie dysponowani. Ich selekcjoner na konferencji prasowej powiedział, że to był najlepszy mecz, odkąd pracuje z tą reprezentacją. Myśmy obrali taktykę spokojnej, uważnej gry w defensywie i wyczekiwania na ich błędy. Tych jednak Ukraińcy nie popełniali, a świetnie na dodatek spisywał się ich bramkarz, który w dwóch pierwszych meczach wcale nie był mocnym punktem. Teraz można gdybać, czy to były dobry pomysł grać defensywnie, czy nie lepiej byłoby z nimi zagrać twardy, odważny hokej. Nie do mnie jednak należą tego typu oceny.

- Mecz z Kazachstanem także zaczęliście bardzo nerwowo, a trzecia tercja pokazała, że można było skutecznie powalczyć z faworytem...

- Po przegranej z Ukrainą zaczęło się wyczuwać presję. Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że kolejna porażka mocno skomplikuje nam sytuację. To przełożyło się na naszą postawę w tych dwóch pierwszych tercjach, w których praktycznie nic nam nie wychodziło. Chcieliśmy bardzo, ale biliśmy głową w mur. Dopiero w trzeciej odsłonie złapaliśmy swój rytm i byliśmy bliscy wyrównania. Niestety, zabrakło i czasu, i szczęścia. A szkoda, bo dobry wynik z Kazachami na pewno dałby nam takiego pozytywnego "kopa" przed ostatnim meczem mistrzostw.
- Turniej kończyliście spotkaniem z Wielką Brytanią. To było dla was starcie o być albo nie być. Na drodze do wygranej stanęła przede wszystkim wasza słaba skuteczność.

- Nie mieliśmy innego wyjścia w tym meczu, jak zaatakować od pierwszej minuty. Tylko wygrana różnicą minimum trzech bramek dawała nam pewne utrzymanie, a przy korzystnym wyniku meczu Ukrainy z Kazachstanem mogliśmy te mistrzostwa skończyć na drugim miejscu. Od początku zyskaliśmy sporą przewagę. Chyba nas samych zaskoczyło, jak łatwo w tych pierwszych minutach dochodziliśmy do sytuacji strzeleckich. Z tego powodu brakowało nam zimnej krwi pod bramką rywala. Już po pierwszej tercji powinniśmy prowadzić różnicą kilku goli. Potem już widząc, że nie idzie po naszej myśli, zaczęła się w naszą grę wkradać nerwowość.

- Selekcjoner Wiktor Pysz twierdzi, że mimo spadku ta reprezentacja ma przed sobą dobrą przyszłość. Zgodzi się Pan z tym? Czy w ciągu dwóch, trzech lat jesteśmy w stanie dorównać przynajmniej europejskim średniakom?

- Na pewno jakieś przejawy optymizmu po tych mistrzostwach są. Tak jak mówię, poziomem wcale dużo nie odstawaliśmy od tych, którzy nas wyprzedzili, a zauważmy, że nie graliśmy optymalnym składem. Kontuzje wyeliminowały kilku kluczowych zawodników, jak: Damian Słaboń, Krzysiek Zapała, Jakub Witecki, czy Tomek Malasiński. Z nimi nasza siła byłaby dużo większa. A poza tym, jest jeszcze w lidze kilku nieźle zapowiadających się chłopaków, którzy na te mistrzostwa jeszcze się nie załapali, ale przyszłość należy do nich. Na pewno potencjał jest, tylko trzeba go umieć wykorzystać.

- Indywidualnie jest Pan zadowolony ze swojego występu w mistrzostwach?

- Nie do końca. Świadomy jestem błędów, jakie popełniłem. Niestety, w meczach o takiej randze, z takimi przeciwnikami wychodzą grzechy polskiej ligi. Tu na lodzie praktycznie nie ma czasu na zastanowienie. Decyzje muszą być podejmowane natychmiast, a nie tak jak w naszej lidze, gdzie z krążkiem przy kiju możesz przejechać całe lodowisko.

- Organizacyjnie Kijów sobie poradził?

Tak. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Byłem pod wrażeniem, jaką metamorfozę przeszła tamtejsza hala lodowa. Kilka lat temu to była rudera, a teraz jest już to obiekt klasy światowej.

Rozmawiał Maciej Zubek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski