Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Nowym Sączu jak u siebie

Daniel Weimer
Rudolf Urban z sympatią będzie wspominany przez sądeckich kibiców
Rudolf Urban z sympatią będzie wspominany przez sądeckich kibiców fot. Jerzy Cebula
Słowak w Małopolsce: Rudolf Urban (Sandecja). W Nowym Sączu pojawił się na początku 2010 r. jako pięciokrotny reprezentant swego kraju w oficjalnych meczach międzypaństwowych. Zadebiutował w Nowym Jorku przeciwko Kolumbii, a później kostium w narodowych barwach przywdziewał w konfrontacjach z Japonią, Kuwejtem, Macedonią i Luksemburgiem.

Sam przyznaje, że kiedy przenosił się z Koszyc do miasta nad Dunajcem, najlepsze futbolowe lata miał już za sobą.

_– Propozycję występów w barwach Sandecji złożył mi jej ówczesny piłkarz, mój rodak Jano Frohlich, którego zresztą wcześniej nie znałem. Długo się nie zastanawiałem. Pomyślałem sobie, że warto spróbować czegoś nowego. Sandecja awansowała właśnie do I ligi i była w __niej rewelacją _– przypomina Urban.

Trafił pod skrzydła trenera Dariusza Wójtowicza, a on potrafił właściwie wykorzystać potencjał Słowaka. Stał się głównym organizatorem gry sądeczan, strzelił dla nich kilka bramek. Kibice go polubili.

– W tamtym czasie ludzie w Nowym Sączu szaleli na punkcie futbolu – _kontynuuje Słowak. _– Na trybunach regularnie zasiadało po 5-6 tysięcy osób, a my, zawodnicy, staliśmy się lokalnymi idolami. To były piękne czasy, w __mieście panował znakomity dla futbolu klimat.

Popisy gracza zza południowej granicy zauważone zostały przez skautów gliwickiego Piasta. Wraz z nim awansował wkrótce do ekstraklasy i zupełnie nieźle sobie w niej poczynał. Wcześniej przytrafiła mu się jednak paskudna kontuzja.

– Nie jestem przesądny, ale zdarzyło się to w __piątek, trzynastego – opowiada zawodnik. – Graliśmy jeszcze w I lidze z Termalicą Bruk-Betem Nieciecza. Po wyskoku do górnej piłki fatalnie upadłem na murawę. Spojrzałem na lewą stopę i omal nie zemdlałem: była wykręcona o 180 stopni. Leżałem i czekałem na pojawienie się bólu. Ale niczego nie poczułem. Miałem niebywałe szczęście. To cud, że obyło się bez złamań. Stopę do normalnego stanu przywrócił mi jeszcze na boisku lekarz klubowy, zanim pojawiła się karetka. Przerwa w treningach trwała jednak aż osiem miesięcy.

W ekstraklasie po raz pierwszy wystąpił w meczu z Wisłą w Krakowie i trafił do bramki rywali, dzięki czemu Piast zwyciężył 2:1. Po zakończeniu sezonu przyszła propozycja z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Uznał, że tam częściej będzie miał okazję pojawiać się na boisku. Strzelił dla nowego klubu dwie bramki, wywalczył pewne miejsce na środku pomocy. Wkrótce w Podbeskidziu nastąpiła jednak zmiana trenera. Z Urbanem skontaktował się Frohlich i powiedział mu, że Nowy Sącz czeka na niego.

– Po raz kolejny mu zaufałem. Absolutnie nie żałuję decyzji o powrocie. Zżyłem się z Sandecją, a moimi miastami już chyba na zawsze pozostaną Koszyce i właśnie Nowy Sącz – zapewnia Urban.

Miniony sezon nie był dla niego udany. Coraz trudniej przychodziło mu rywalizować z młodszymi partnerami o miejsce w wyjściowym składzie „biało-czarnych”. Satysfakcję daje jednak świadomość, że dzięki jego bramkom z karnych Sandecja wzbogaciła się o 4 punkty, zapewniające jej utrzymanie się w I lidze.

– W Sączu mieszkałem wraz z żoną Stanisławą i synkami: 10-letnim Damianem i młodszym od niego o siedem lat Pimonem. Wracamy teraz na Słowację, chociaż naprawdę dobrze mi się w Polsce żyło.Zapewniam, że dalsze losy Sandecji śledził będę w internecie – kończy Urban.

30 maja Rudolf Urban po raz ostatni zagrał w barwach Sandecji. 35-letni Słowak nie przedłużył wygasającego z końcem czerwca kontraktu.

Za tydzień Yassine Laabidi, tunezyjski piłkarz Jarmuty Szczawnica

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski