Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Okocimskim zawód - w Sandecji spokój

ANMI
I LIGA PIŁKARSKA. W derbach Małopolski drużyn Okocimskiego Brzesko i Sandecji Nowy Sącz niczego miało nie brakować. Tymczasem była tylko walka i jedna bramka.

Z gola cieszyli się piłkarze z Nowego Sącza. Dzięki niemu zwyciężyli i poprawili sytuację w tabeli. Teraz są w niej na 13. miejscu z 30 punktami. Powiększenie dorobku to m.in. zasługa strzelca Piotra Giela. - Motywowaliśmy się przed przyjazdem do Brzeska. Dla nas to był mecz "o sześć punktów". Ten wynik pozwoli nam złapać drugi oddech. Dzięki niemu odskoczyliśmy od strefy spadkowej - mówił po meczu Giel. - Wykorzystałem ładną akcję Maćka Bębenka i Pawła Nowaka. W polu karnym stałem bliżej pierwszego słupka, ale tego wymaga się od napastników. W pierwszej połowie nie stworzyliśmy dużo sytuacji. Zaprezentowaliśmy jednak stuprocentową skuteczność.

Zwycięstwo Sandecji nie przyszło łatwo. Więcej okazji do zdobycia bramki stworzyli sobie piłkarze gospodarzy. Nie potrafili jednak pokonać dobrze dysponowanego Marcina Cabaja. Zawodziła ich też skuteczność. Nic dziwnego, że po spotkaniu w obozie "Piwoszy" panował zawód. - Mieliśmy przewagę, nie potrafiliśmy jej udokumentować. Sandecja stworzyła sobie jedną akcję i zdobyła gola. Straciliśmy bardzo cenne punkty. Rywale nam uciekają, ale nasza sytuacja w tabeli jeszcze nie jest aż tak zła. Mamy kolejne mecze i w nich musimy koniecznie zdobywać punkty - twierdził Paweł Smółka, kapitan Okocimskiego.

Podczas derbów Małopolski w centrum uwagi za wszelką cenę chciał być sędzia Rafał Greń. W pierwszej połowie kartki średnio pokazywał co pięć minut. Łącznie pokazał 11 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Jego drobiazgowość wprawiała w zdumienie. - To były pochopne kartki, często przyznawane za nic - uważał Giel.

Kontrowersje wywołała również decyzja, w drugiej minucie doliczonego czasu gry, o niepodyktowaniu rzutu karnego, po faulu na Bartoszu Flisie. Werdykt arbitra nie przypadł do gustu nawet opiekunowi Sandecji. - Jedenastka należała się gospodarzom. Najwyraźniej sędzia zinterpretował, że zawodnik był w bardzo dobrej sytuacji do zdobycia bramki. A co ważne, oddał w niej strzał - analizował Mirosław Hajdo, opiekun Sandecji.

Oceniając spotkanie, zaznaczał, że nie było łatwe. - Dla nas była to trudna przeprawa. Z przebiegu gry powinien paść remis. Od 63 minuty, po zejściu z boiska z czerwoną kartką Patryka Tuszyńskiego, graliśmy w dziesięciu. Utrzymaliśmy wynik. Cieszę się, że nie straciliśmy bramki, mimo kilku okazji gospodarzy. Moim podopiecznym chcę podziękować za walkę- twierdził.

Czesław Palik, trener Okocimskiego był rozczarowany. - Mieliśmy sporo akcji. Z tej dużej chmury została nam mała chmurka. Moi piłkarze mieli dużo mocy, ale mało precyzji. Remis byłby pocieszeniem, ale też nagrodą dla moich zawodników za determinację i ambicję - oceniał szkoleniowiec zespołu "Piwoszy".

(ANMI)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski