W ostatnim kwadransie

Kolejarz Stróże - Lubań Maniowy 1-2 (0-0)

 0-1 Montsko 75, 0-2 D. Cholewa 80, 1-2 I. Gryboś 83. Sędziował: Bogusław Klimek. Żółte kartki: Kogut - Kurnyta, Dudek. Widzów: 150.
 Lubań Maniowy: Dziwisz - Jandura, Anioł, Dudek (46 Kobylarczyk), Zawada - Kurnyta (84 Szlembarski), Ciesielka (75 D. Cholewa), Kowalik, G. Cholewa (65 Grzybek) - Strojek, Montsko.
 Początek spotkania nie zapowiadał porażki gospodarzy. Już w 2 min znajdujący się w znakomitej pozycji Kogut z pięciu metrów posłał piłkę obok słupka. W 14 min Anioł tak nieszczęśliwie usiłował wybić piłkę, że Dziwisz z najwyższym trudem przeniósł ją nad poprzeczkę. Sześć minut później po dwóch strzałach Koguta tyleż razy skutecznie interweniował bramkarz gości. W 40 min Montsko po rzucie rożnym trafił futbolówką w poprzeczkę. Po zmianie stron przez trzydzieści minut nadal przeważali miejscowi, jednak ich ataki załamywały się na dobrze zorganizowanej defensywie przyjezdnych. Losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnim jego kwadransie. Broniący się górale wyprowadzili dwie klasyczne kontry, po których najpierw Montsko uderzył celnie w krótki róg, a następnie pięć minut wcześniej wprowadzony do gry D. Cholewa huknął nie do obrony z ok. dziesięciu metrów. Trzy minuty później I. Gryboś zdobył wprawdzie kontaktowego gola dla stróżan, ale na wyrównanie zabrakło już czasu. W ten sposób beniaminek z Maniów odniósł drugie kolejne zwycięstwo, a "kolejarzom", również po raz drugi, i to na własnym boisku, przyszło przełknąć gorzką pigułkę. Nowy trener gospodarzy Wacław Grądziel obiecuje jednak, że zła passa jego podopiecznych zostanie wkrótce przerwana.

(DW)