Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W pewnej norze mieszkał pewien hobbit

GO
Na obrzeżach McLeod Ganj, w mrocznej i wilgotnej, gospodarczej części klasztoru Zilnon Kagyelin Nyingmapa znajduje się licha dobudówka, która zdaje się być bardziej domkiem dla lalek niż ludzką siedzibą. Żeby wejść do środka, dorosły człowiek musi zgiąć się w pas.

Dziennik podróży Michała i Grzegorza

Minimalistyczna kuchnia w korytarzu, którego wysokość ciągle trzyma nas w pozycji pochylonej i ascetyczny pokoik mieszczący maleńkie łóżko, regał z figurkami bóstw, czarkami i wciśniętym w róg telewizorem pokazującym głównie program BBC World, to praktycznie cała przestrzeń życiowa pary tybetańskich staruszków. Niewiadomo, czy to natura z urodzenia, czy też starość obdarzyła ich tak niewielkim wzrostem.
W klasztorze kochają ich wszyscy. Nie da się inaczej - tak pogodnych i ujmujących ludzi trudno znaleźć w dzisiejszym świecie. Mimo blisko osiemdziesięciu lat życia za sobą, oboje zachowują się, jakby byli parą szesnastolatków. Są gotowi spontanicznie porwać nieznajomych do tańca, wygłupiać się na poziomie grupy Monty Pythona, a wieczorami słychać ich chichot dobiegający z dachu, gdzie siedzą i wpatrują się w gwiazdy. W chłodniejsze dni można zobaczyć ich wchodzących razem do kabiny prysznicowej z ciepłą wodą.
Niepozorna fizjonomia i dziecięce wręcz usposobienie kryje jednak w sobie sporą niespodziankę. Niewidoczne na pierwszy rzut oka drzwi w korytarzu ich mikroskopijnej chatki prowadzą do równie niewielkiego, lecz bardzo jasnego pomieszczenia. Pod ścianami rzędem stoją figurki i rzeźby znane ze świata sztuki buddyjskiej. Niektó re są niemal ukończone, połyskujące złotą farbą, reszta czeka cierpliwie na swoje brakujące ręce, nogi czy głowy. W jednym z kątów, poniżej półek z puszkami i buteleczkami niezliczonych odcieni farb, stoi niski, półokrągły stolik, na którym leżą równo poukładane narzędzia. Wygodna mata dopełnia całości miejsca pracy.
Nasz uroczy staruszek to Ulla Kelsang Dorjee, jeden z największych żyjących artystów sztuki buddyjskiej. Jego posągi\ i rzeźby zdobią wszystkie największe świątynie tej tradycji religijnej, włączając w to sławny Rumtek w Sikkimie i Bodh Gaja - najświętsze miejsce dla wyznawców nauk Buddy. Żaden szanujący się klasztor nie postawi nowej stupy bez konsultacji z tym wesołym dziadkiem, zamieszkującym wraz ze swoją babcią niewielką norę, niczym tolkienowski hobbit.
Uważam się za szczęśliwca, mogąc każdego dnia obserwować Kelsanga przy pracy, przegryzając w tym samym czasie porządnie okraszone masłem tingmo, którymi nieustannie - mi mo moich rozpaczliwych apeli i protestów - karmi mnie Khandro Dorjee. Nie pozwalają mi wyjść, dopóki ogromny termos z tybetańską herbatą nie zostanie do cna opróżniony.
Tuk Ji Che Po-la, Tuk Ji Che Mo-la! Tashi Delek!
\
Największy z nich (rzeźba Kalaczakry), postawiony jeszcze przed chińską inwazją w Tybecie, miał 14 metrów wysokości. Jak wspomina Kelsang - oczy posągu miały średnicę równą długości ludzkiego ramienia. (GO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski