Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Platformie nie ma miejsca dla Giertycha

Redakcja
Fot. Bartek Syta
Fot. Bartek Syta
- "PiS jest partią szkodliwą dla Polski", "zrobię wszystko, żeby Jarosław Kaczyński nie wrócił do władzy" - mówił w programie Tomasza Lisa były lider LPR. Czy Roman Giertych właśnie wrócił do polityki?

Fot. Bartek Syta

Rozmowa z politologiem prof. PAWŁEM ŚPIEWAKIEM

- Nie wrócił, tylko nienawidzi Jarosława Kaczyńskiego po doświadczeniach krótkiego udziału w jego rządzie. Po politycznej katastrofie, która go spotkała, to właśnie osobiste przejścia każą mu powiedzieć "nienawidzę Kaczyńskiego". Powiedziałbym, to właśnie dzięki Kaczyńskiemu zniknęli z polskiej polityki populiści od Leppera i szowiniści od Giertycha. Za to możemy być mu wdzięczni.

- Nawet jeśli Giertych dodaje, że nie wyklucza swojego powrotu i w innych wywiadach odcina się od wcześniejszych słów?

- Roman Giertych to zdolny polityk, bezwzględny w dążeniu do władzy. Trudno jednak wskazać dziś formację, w jakiej mógłby się znaleźć.

- Podkreśla, że jest silnie konserwatywny, ale też liberalny. I dodaje, że dziś woli Donalda Tuska.

- Jego credo polityczne jest dla mnie kompletnie nieczytelne. Powiada, że jest liberałem, ale nigdy od swoich szowinistycznych wystąpień się nie odciął, nigdy z nich się nie wytłumaczył. Nie widzę możliwości, by znalazł się w Platformie Obywatelskiej. Stoją za nim lata skrajnie nacjonalistycznej polityki. Wszyscy pamiętają doskonale, że to za jego sprawą w polityce znalazło się kilka negatywnie kojarzonych postaci z "naziolską" przeszłością.

- Gdyby jednak były premier, polityk doskonale rozpoznawalny, starał się zmienić swój wizerunek, a PO zdecydowała się go przyjąć w swoje szeregi, czy taki ruch mógłby się opłacić partii wizerunkowo?

- Uważam, że nie. Oczywiście Platforma coraz bardziej otwiera się na prawą stronę, jednak spadek, który Giertych ma za sobą, jest zapamiętany i determinuje jego wizerunek.

- Wyborcy mają dobrą pamięć? Kilka tygodni temu media żyły sprawami Amber Gold i Michała Tuska, gazety rozliczały z nepotyzmu koalicję. Wszyscy zastanawiali się, czy właśnie nadszedł ten moment, w którym partia rządząca musi poważnie dołować w sondażach. A według najnowszych badań premier cieszy się dziś coraz większym zaufaniem. Może Giertychowi też już wiele spraw zapomniano?

- Na kształtowanie opinii społecznej ogromny wpływ mają media. Nie ma wątpliwości co do tego, że niektóre z nich będą bardzo starannie przypominały, kim był i jaką postawę reprezentował podczas aktywnego uczestnictwa w polityce Roman Giertych. Do dziś pozostaje tym, który próbował wykreślić Gombrowicza z programu szkolnego i zastąpić go kiepskim pisarzem stanu wojennego Dobraczyńskim. Nie dajmy się zwariować, jest mało prawdopodobne, by mógł wrócić. Dla Donalda Tuska stwarzałby dodatkowe zagrożenie - jest zbyt silną osobowością.

- Mógłby zagrozić pozycji premiera?

- Pozycji premiera Giertych zagrozić nie może. Jednak w PO nie byłby szeregowym członkiem, dążyłby do budowania swojej pozycji. Stałby się jednoosobowym ośrodkiem skupiającym wokół siebie prawicowe środowisko. Zaburzyłby równowagę w Platformie. Nie jestem przekonany, czy Tusk zdołałby Giertychowi zaufać. Z pewnością pamięta, kiedy podczas głosowania zasiłku becikowego wsparł pomysł Giertycha, w zamian za późniejsze wsparcie z jego strony. A Giertych nie dotrzymał słowa. Tamta sytuacja pokazuje, że to nie jest człowiek, który w polityce gra czysto.
- Jak jest z równowagą w PO w tej chwili? Konserwatywni posłowie coraz bardziej zaznaczają swoją pozycję, szef klubu jest niepokorny, dysonans widać w głosowaniach spraw światopoglądowych.

- Równowaga w Platformie opiera się na całkowitej dominacji Donalda Tuska. Chociaż jego siła rzeczywiście jest w jakiś sposób ograniczana. Widać rodzaj coraz silniejszej krytycznej postawy, która przybiera dwie postaci. Pierwsza to otwarta kontestacja, widoczna chociażby przy okazji głosowania ustawy aborcyjnej. Poza elementem walki o poglądy chodziło też w dużym stopniu o rodzaj otwartego protestu przeciwko samemu Tuskowi, o okazanie sprzeciwu ubranego w etyczne przekonania. Drugim elementem jest marginalizacja członków partii. Wielu posłów PO czuje się zredukowanych do roli podrzędnej. Od nich oczekuje się naciskania guzików przy głosowaniu. Niezadowolenie okazują za pomocą protestu bierności. Gdyby doszło do konfrontacji Tusk - Grupiński, o której spekulują media, nie jestem pewien, czy Tuskowi udałoby się z powodzeniem zmienić przewodniczącego klubu parlamentarnego.

- Padło nazwisko Krzysztofa Kwiatkowskiego.

- Padają różne nazwiska. Może on, może Bogdan Zdrojewski, a może jeszcze ktoś inny. Łatwiej wskazać kandydatów na to stanowisko, niż ocenić, czy taka operacja mogłaby się udać.

- Jeśli mowa o Rafale Grupińskim, złożenie wniosku o Trybunał Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry - co to był za ruch?

- Trudno ocenić, o co chodziło. Nie znam materiałów, którymi dysponowała w tej sprawie komisja, więc nie mogę komentować sprawy od strony merytorycznej. Politycznie jest to rodzaj gry na polaryzację, która jest dla PO dość ryzykowna. Taka propozycja jeszcze bardziej dzieli scenę polityczną, a gest PO będzie odbierany jako akt agresji.

- Wspomniał Pan o biernym oporze posłów PO. Ta sytuacja przypomina opór ludowców, który doprowadził do zmiany przewodniczącego? PSL stanie się politycznym case study?

- Tylko w jednym wymiarze - są partie, w których musi nastąpić zmiana pokoleniowa. Jarosław Kaczyński ma swoje lata i w polityce istnieje przez wiele lat. Pojawili się młodsi politycy, którzy chcą brać realną odpowiedzialność, awansować.

- Jak Pan ocenia zmianę prezesa PSL? To był zaplanowany ruch czy raczej pomyłka młodych polityków, którzy zamierzali postraszyć Waldemara Pawlaka i przez przypadek odsunęli go od prezesury?

- Trochę stało się to przez przypadek. Najmniej zwycięstwa spodziewał się z pewnością sam Piechociński, stąd jego dziwne zachowania po wyborze na szefa partii. Nie ma jednak dziś większego znaczenia, czy był to przypadek. Dokonał się ważny fakt polityczny, który stanowi po części próbę rozliczenia hermetycznych układów, które zachowały się w Polskim Stronnictwie Ludowym od czasów Peerelu.

- Stronnictwo może się teraz stać nową alternatywą dla wyborców z małych miast i przejąć część elektoratu PiS?
- To jest pytanie bez odpowiedzi, bo nie wiadomo, kim jest Janusz Piechociński. Nie mam pojęcia, co ma on właściwie do zaoferowania. Mówienie o tym, że PSL ma się stać nie tylko partią wiejską, ale też propozycją dla prowincji, brzmi bardzo pięknie, ale chciałbym się też dowiedzieć, co to właściwie znaczy. Jeśli Piechociński podzieli się swoją wizją i zapowie, co konkretnie chciałby zrealizować, wówczas będzie można oceniać szanse ludowców.

- Przede wszystkim trzeba się dowiedzieć, czy zostanie wicepremierem, ministrem, a jeśli tak, to którego resortu. Nowy przewodniczący powinien się znaleźć w rządzie?

- Nie mam zdania. Dla mnie Janusz Piechociński jest miłą, ale enigmatyczną postacią. Rozmowa o objęciu przez niego resortu gospodarki jest dla mnie zagadką. Kompletnie nie wiem, czy jest do tego zadania merytorycznie przygotowany.

- Przewodniczył m.in. sejmowej Komisji Infrastruktury, doradzał firmie transportowej. Politycy zapewniają, że jest świetnym specjalistą w tej dziedzinie i mógłby nawet zagrozić ministrowi Sławomirowi Nowakowi, który ma w resorcie silną pozycję.

- Nie wiem, czy jest świetnym specjalistą od transportu. To niezwykle ważny resort. Oczywiście z punktu widzenia współodpowiedzialności za państwo powinien wejść do rządu. Drugą, równie ważną sprawą są jednak konkretne kompetencje. Jeżeli rzeczywiście jest kandydatem, który posiada kompetencje polityczne i intelektualne, by sobie dać radę na danym stanowisku, to w porządku.

Rozmawiała

Barbara Dziedzic

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski