Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W PlusLidze 10 minut przerwy odmienia drużyny. Jednym pauza pomaga, innym nie

Marek Bluj
- Przerwa nam pomogła. Mogliśmy podczas niej nieco ochłonąć, porozmawiać, zmienić nastawienie i swoją grę - przyznawał Mateusz Mika, przyjmujący gdańskiego zespołu
- Przerwa nam pomogła. Mogliśmy podczas niej nieco ochłonąć, porozmawiać, zmienić nastawienie i swoją grę - przyznawał Mateusz Mika, przyjmujący gdańskiego zespołu Karolina Misztal/Polska Press
Wprowadzona w tym sezonie w PlusLidze dziesięciominutowa przerwa po drugim secie, to nie tylko czas na odpoczynek, ale także na zmianę sposobu i stylu gry. Czasem diametralnie odmienia przebieg meczów.

- Po tych przerwach kibice będą świadkami niespodzianek. Wiele zespołów wyjdzie na boisko odmienionych i dzięki temu odmieni także przebieg spotkań - przestrzegał Łukasz Perłowski środkowy Espadonu Szczecin, który w trzecim secie omal nie pokonał PGE Skry Bełchatów. Przegrał bowiem 27:29, ale mocno powalczył.

Tak naprawdę dopiero po przerwie rozpoczął się mecz Asseco Resovii z Lotosem Treflem Gdańsk, bo w dwóch pierwszych partiach resoviacy nie dopuszczali do głosu rywali i zanosiło się na demolkę gości.

- Przerwa nam pomogła. Mogliśmy podczas niej nieco ochłonąć, porozmawiać, zmienić nastawienie i swoją grę - przyznawał Mateusz Mika, przyjmujący gdańskiego zespołu.

- Po raz drugi przegrywamy po przerwie tego nieszczęsnego trzeciego seta. Jak widać, nie służy nam ta przerwa - komentował Piotr Nowakowski, środkowy rzeszowskiej drużyny.

- Przerwa jest bardzo ciężka, może ona zmienić w meczu naprawdę wszystko - potwierdzał Marko Ivović, przyjmujący Resovii.

- Po przerwie Gdańsk zaczął grać swoją siatkówkę, a my nieco się rozluźniliśmy - tłumaczył nieoczekiwaną metamorfozę rywali Damian Wojtaszek, libero lidera z Rzeszowa. Podobnego zdania jest nasz kanadyjski przyjmujący John Gordon Perrin, który podkreślał zdecydowanie lepszą grę Lotosu po wyjściu z szatni.

- W przerwie trochę się schładzamy, opadają z nas nieco emocje i po 10 minutach ciężko od razu wrócić na wysokie obroty i wysoki poziom - to zdanie na interesujący nas temat Bartłomieja Lemańskiego, młodego środkowego resoviaków.

Skra i Resovia, mimo, że przerwa nieco ich „ostudziła”, wygrały za trzy punkty. „Poprzerwowych” kłopotów nie miały w czwartej kolejce Zaksa i GKS Katowice, zwyciężając po 3:0. Ale co ma powiedzieć Effector Kielce? Team trenera Dariusza Daszkiewicza po dwóch setach prowadził z Jastrzębskim Węglem 2:0, ale trzy kolejne i całe spotkanie przegrał 2:3?

- Zespół z Kielc rozpoczął fantastycznie. Mieliśmy problem, żeby go zatrzymać. W przerwie szukaliśmy recepty i udało nam się to. Zaczęliśmy grać lepiej, co doprowadziło nas do zwycięstwa - komentował Mark Lebedew, szkoleniowiec Jastrzębskiego.

Patryk Strzeżek, zawodnik gości powiedział wprost:

- Czujemy, jakbyśmy rozegrali dwa zupełnie różne mecze. W pierwszych dwóch setach gospodarze prezentowali się przyzwoicie, a my słabo. Po przerwie zagraliśmy znacznie lepiej. Coś w tym jest.

- Przeciwnicy wykorzystali 10- minutową przerwę, po której zaczęli grać bardzo dobrze - dodał Maciej Pawliński z Effectora.

Indykpol AZS Olsztyn w meczu z Politechniką w Warszawie wyrażnie odżył w trzeciej partii. Aleksander Śliwka i spółka pewnie zwyciężyli w trzeciej odsłonie, a czwartą przegrali na przewagi.

Ciekawe, jak będzie już jutro w kolejce numer 5? Asseco Resovia zagra o godz. 18 w Lubinie z Cuprum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W PlusLidze 10 minut przerwy odmienia drużyny. Jednym pauza pomaga, innym nie - Nowiny

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski