Wojewoda podlaski w związku z wykryciem ogniska choroby zakaźnej w miejscowości Topilec (gmina Turośń Kościelna) w czwartek (13.07) podpisał rozporządzenie dotyczące zwalczania rzekomego pomoru drobiu na terenie powiatów białostockiego i wysokomazowieckiego. Obszar ten został objęty ograniczeniami i wyznaczono strefy - obszar zapowietrzony w promieniu 3 km wokół miejsca wystąpienia zakażenia oraz 10-km obszaru zagrożonego.
Zobacz też:
W Podlaskiem potwierdzono ognisko rzekomego pomoru drobiu
Dokładnie tydzień później (20.07), inspekcja weterynaryjna poinformowała o drugim ognisku rzekomego pomoru drobiu. Pojawiło się ono niedaleko miejsca, gdzie stwierdzono pierwszy przypadek wirusa, w strefie obszaru zagrożonego.
- Mamy drugie ognisko w miejscowości Bojary - potwierdził w rozmowie z PAP Dariusz Filianowicz, powiatowy lekarz weterynarii w Białymstoku.
Na fermie znajduje się jeden kurnik, w którym hodowano ok. 28,5 tys. sztuk brojlerów. Stado zostało już zlikwidowane, a do czwartkowego wieczora na fermie trwać będą prace porządkowe.
- Prosiłbym, by być jak najmniej w tym terenie, w okolicach fermy - apeluje Filianowicz.
Powiatowy lekarz weterynarii poinformował również, że wszystkie fermy wysokotowarowe w okolicy (w obszarze 10 km od fermy w Topilcu jest ok. 40 ferm drobiu) zostały już przez inspekcję skontrolowane, prowadzony jest też przegląd gospodarstw, w których hodowany jest drób.
- Działamy logistycznie, m.in rozkładamy na drogach maty z płynem odkażającym w obszarze zapowietrzonym. W gminie pojawiły się również tablice informacyjne - mówi Grzegorz Jakuć, wójt gminy Turośń Kościelna. - Informujemy też mieszkańców o ograniczeniach i apelujemy do nich o ograniczenie bezpośrednich kontaktów w zagrożonych rejonach. Wszystko po to, by zminimalizować możliwość przeniesienia wirusa w inne miejsce.
Przyznaje też, że wielu mieszańców gminy żyje obecnie w wielkim stresie.
- W naszych okolicach panuje duży niepokój i przerażenie. Głównym powodem jest ta niewiedza, jakie jest źródło przeniesienia się wirusa. głownie wśród hodowców drobiu, w końcu od tego zależy funkcjonowanie ich gospodarstw - podkreśla wójt.
Służby weterynaryjne ustalają, w jaki sposób doszło do zakażenia drobiu, jest prowadzone postępowanie w tej sprawie.
Choroba, która pojawiła się w Podlaskiem nie zagraża ludziom. Jest jednak bardzo niebezpieczna dla ptaków, także tych dzikich. Wirus jest wysoce zjadliwy i prowadzi do śmiertelności nawet całego stada.
- Choroba w swojej naturze jest dość podobna do wysoce zjadliwej grypy ptaków. Wywołuje ją inny czynnik, inny wirus, natomiast jest to chora wysoko zaraźliwa, przebiegająca bardzo gwałtownie w stadach drobiu, ze 100-proc. nawet śmiertelnością - informuje lekarz weterynarii Katarzyna Agnieszka Arłukowicz-Strankowska, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt.
Ostatni przypadek rzekomego pomoru drobiu w Polsce był notowany w 1974 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?