Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Polsce gra się siłowo

Remigiusz Szurek
Martin Cseh w Pradze zostawił narzeczoną Weronikę.
Martin Cseh w Pradze zostawił narzeczoną Weronikę. Fot. Archiwum zawodnika
OBCOKRAJOWIEC W MAŁOPOLSCE: MARTIN CSEH (Sandecja Nowy Sącz). Sylwetka. Słowak Martin Cseh dołączył do piłkarzy Sandecji Nowy Sącz tej zimy. Ostatnie siedem lat był obrońcą Bohemians 1905 Praga, występującego w czeskiej ekstraklasie - Synot Lidze.

W Nowym Sączu 27-latek mieszka ze swoim rodakiem, pomocnikiem Sandecji Matejem Natherem.

- Matej jest bardzo pomocny - przyznaje Martin. A jak wiadomo, bratnia dusza, to szczególnie na początku pobytu w nowym kraju bardzo ważna sprawa. W Bratysławie Cseh zostawił bowiem swoich rodziców oraz brata. Z kolei jego narzeczona Weronika pracuje i mieszka w Pradze.

- Nie widuję się z nimi zbyt często, obecnie są to raptem dwa-trzy spotkania w miesiącu- wzdycha. Pytany o to, jak podoba mu się w Nowym Sączu chwilę się zastanawia.

- To mniejsze miasto niż Bratysława czy Praga, w których mieszkałem, ale także bardzo ładne. Cieszę się, że teraz mieszkam tak blisko centrum. Z ulicy Lwowskiej mamy tylko kilka kroków na __rynek - uśmiecha się Martin. - Nie zdążyłem tutaj zbyt wiele zobaczyć. Wiem jednak, jak wygląda ratusz, to bardzo ładny budynek. Gdy będę miał więcej czasu, to na pewno skorzystam z tego, by spokojnie pospacerować po __mieście, odwiedzić jakieś fajne miejsca - twierdzi.

Słowak zamienił czeską ekstraklasę na polską pierwszą ligę.

- W 2014 roku przedłużyłem umowę z Bohemiansem o __rok, ale na początku 2015 nabawiłem się kontuzji. Straciłem poprzedni sezon w elicie, a gdy wyzdrowiałem, zagrałem kilka meczów w zespole młodzieżowym i po przemyśleniach postanowiłem, że chciałbym spróbować swoich sił za granicą, stąd decyzja o grze w _Nowym Sączu. Mam 27 lat gdybym nie spróbował, pewnie bym tego kiedyś żałował - _wyjaśnia zawodnik.

Piłkarz nie ukrywa, że w Czechach zwraca się większą uwagę na taktykę. - Preferujecie siłowy futbol. Nie brakuje walki, przynajmniej tak było w Chojnicach, gdy graliśmy z Chojniczanką. Jestem po pierwszym ligowym meczu w __barwach Sandecji, więc nie podejmę się póki co oceny poziomu rozgrywek - mówi. - Najważniejsze, że wygraliśmy.

Wspomina derby Pragi, które Bohemians rozgrywał nie ze słynną Spartą, ale ze Slavią.

- Obydwa kluby znajdują się w jednej dzielnicy miasta, stąd właśnie ze Slavią graliśmy swoje prawdziwe derby. Stadiony dzieli odległość raptem kilometra. Wystąpiłem w nich kilkanaście razy. Zawsze było na tych spotkaniach dużo kibiców, prowadzono głośny doping, a na boisku nie było widać wielkich różnic. Ze Slavią potrafiliśmy wygrać, ze Spartą o wyniku meczu decydował zwykle jeden gol, ale to oni byli lepsi - wspomina Cseh.

Piłkarz nie chce zbyt daleko wybiegać w przyszłość, woli skupić się na teraźniejszości. - Chcę pomóc Sandecji w utrzymaniu się w pierwszej lidze. Ten klub po prostu na __to zasługuje. Z opowiadań kolegów wiem, że macie tutaj oddanych kibiców, a stadion, mimo że niewielki, w trakcie spotkań potrafi być głośny. Nie mogę się doczekać ligowego debiutu w Nowym Sączu. Po prostu cieszę się, że tu jestem. Otrzymałem wsparcie trenera, kolegów z drużyny i pracowników klubu. Mam co prawda umowę obowiązującą do końca bieżącego sezonu, ale wierzę, że zostanie ona automatycznie przedłużona. Nie myślę o __innych klubach, teraz liczy się tylko Sandecja - podsumowuje Cseh.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski