W Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Oświęcimiu i starostwie uspokajają, że brak oddziału nie ma wpływu na poziom bezpieczeństwa mieszkańców powiatu. - W zależności od potrzeb pacjenci mogą być przewiezieni do szpitali w Tychach, Wadowicach bądź Suchej Beskidzkiej - twierdzi Sabina Bigos-Jaworowska, dyrektor oświęcimskiego ZZOZ.
Przyznaje, że oświęcimska lecznica nie ma w tej sprawie podpisanych umów ze wskazanymi placówkami, ale z dostępem do prowadzonych przez nie oddziałów zakaźnych, nie ma problemów. - W tej chwili zgodnie z wprowadzanym przez NFZ systemem jednorodnych grup pacjentów po pewnym czasie i tak są oni przesuwani do leczenia na inne oddziały w zależności od specyfiki choroby. Nie ma więc problemu braku wolnych miejsc w oddziałach obserwacyjno-zakaźnych - zapewnia dyrektor ZZOZ.
Jej zastępca ds. medycznych Andrzej Jakubowski zwraca również uwagę na obowiązujące w takich przypadkach zasady, które przewidują w razie stwierdzenia podejrzenia wystąpienia wirusa A/H1N1 zasięgnięcie opinii z konsultantem wojewódzkim ds. chorób zakaźnych.
Zdaniem doktora Jakubowskiego, trudno sobie wyobrazić, żeby któryś oddział odmówił przyjęcia profesjonalnie przygotowanego pacjenta, tym bardziej, że nie obowiązuje już rejonizacja.
- Likwidacja oddziału nie wpłynęła na poziom zagrożenia bezpieczeństwa mieszkańców powiatu oświęcimskiego - przekonuje starosta Józef Kała.
Według dyrektor Bigos-Jaworowskiej, sam oddział to nie wszystko. Przypomina, że za jego likwidacją w oświęcimskim szpitalu stał brak kadry. Był tylko jeden specjalista chorób zakaźnych.
(BK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?