Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W powiecie miechowskim trudno o pracowników

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Na małą liczbę zaangażowanych pracowników zwracali uwagę obserwatorzy przebudowy ulicy Piłsudskiego
Na małą liczbę zaangażowanych pracowników zwracali uwagę obserwatorzy przebudowy ulicy Piłsudskiego Aleksander Gąciarz
W październiku w powiecie miechowskim stopa bezrobocia wynosiła 5,6 procent. To wprawdzie nieco więcej niż w Małopolsce, ale w powiecie jeszcze nigdy nie była tak niska. Pracodawcy narzekają, że mają problem ze znalezieniem ludzi do pracy

Szczególnie silna tendencja spadkowa, jeżeli chodzi o statystyki dotyczące bezrobocia, była widoczna w roku 2016. Od stycznia do grudnia stopa spadła z poziomu 8,8 proc. do 6,6 proc. - Był to spadek szybszy niż w województwie i w kraju. Na koniec ubiegłego roku nasza stopa bezrobocia była niższa niż wojewódzka - mówi Tomasz Mucha, kierownik Centrum Aktywizacji Zawodowej Powiatowego Urzędu Pracy w Miechowie.

Łącznie w 2016 roku zarejestrowano 2409 osób bezrobotnych, ale znikło z rejestrów 2884 osób. To oznacza spadek o 475 osób. Wyrejestrowania były wynikiem głównie podjęcia pracy (1410) lub stażu (386). - Prawie 80 procent osób rozpoczynających staże podejmowało potem pracę - dodaje Tomasz Mucha.

W ciągu pierwszych trzech kwartałów bieżącego roku tendencja spadkowa nadal się utrzymywała, ale nie była już tak dynamiczna. W październiku stopa bezrobocia spadła do poziomu 5,6 procent. - To jest wartość, jakiej jeszcze nigdy dotąd nie było - przekonuje kierownik Mucha. W ciągu dziewięciu miesięcy zarejestrowano 1628 osób bezrobotnych, a wyrejestrowano 1811.

Powiat miechowski nie jest tu wyjątkiem. W Małopolsce ta tendencja jest jeszcze wyraźniejsza i w efekcie bezrobocie w powiecie jest w tej chwili nieco wyższe od wojewódzkiego. Nie zmienia to faktu, że rąk do pracy brakuje. - Jest ogromny problem z pozyskaniem pracowników. Bardzo trudno jest nam realizować oferty pracy - przyznaje Tomasz Mucha. A tych ofert jest sporo, bo tylko w tym roku PUP miał ich ponad 1000, z czego połowa subsydiowanych (tzn. urząd do nich dopłacał).

Zdaniem miechowskiego przedsiębiorcy Jana Wołocha, prawdziwe bezrobocie jest jeszcze niższe niż wskazują na to statystyki. - Według mnie bezrobocia w tej chwili nie ma wcale. Na każdym sklepie widać ogłoszenia o chęci zatrudnienia pracowników, a rzadko ktoś się zgłasza. Urząd Pracy też się tutaj nie sprawdza. Ludzie wolą brać zasiłki albo pracować na czarno - mówi i zapewnia, że sam byłby w stanie od zaraz zatrudnić ekspedientki, magazynierów, kierowców. - Pozyskanie dobrego pracownika jest praktycznie nierealne. Zgłaszają się ludzie, którzy opowiadają, że mają takie czy inne kwalifikacje, a potem okazuje się, że mają wielkie wymagania, a nie są zupełnie przygotowani do pracy - mówi.

O pracowników najemnych ciężko również rolnikom. Problem szczególnie widać w kapuścianej Charsznicy. - Trudno się temu dziwić. Zbiory kapusty trwają od września do listopada. Kto będzie czekał cały rok, żeby znaleźć zatrudnienie jesienią? W dodatku praca jest ciężka, od rana do wieczora. Nie każdy jest w stanie ją wykonywać. Dlatego stawka 12-15 złotych za godzinę nie jest zbyt atrakcyjna - mówi wójt gminy Jan Żebrak.

W jego opinii przy zbiorach kapusty pracują często ludzie, którzy są zatrudnieni gdzie indziej i biorą urlopy, żeby sobie dorobić. Udaje się najmować również tych, którzy ze względu na swoje skłonności, nie są w stanie pracować na etatach. Zdarza się też, że przyjeżdżają rolnicy z województwa świętokrzyskiego, którzy po zakończeniu prac polowych u siebie, dorabiają przy kapuścianych zbiorach w Charsznicy. Są też pracownicy z Ukrainy, ale i oni wolą pracę na budowach, czy w transporcie niż w polu. - Kiedyś ludzie radzili sobie tak, że wzajemnie sobie pomagali. Jednego dnia pracowali u jednego rolnika, potem u drugiego. Ale wtedy areały były mniejsze. Rolnicy mieli po jednym silosie na kapustę. A teraz mają ich po 15 lub 20. W dodatku w przypadku kapusty mnóstwo prac wykonuje się ręcznie, uprawa nie jest tak zmechanizowana jak w przypadku innych warzyw - przekonuje wójt Żebrak.

Pytany o przyczyny braku rąk do pracy Jan Wołoch odpowiada: - Nie da się podać jednego powodu. Dużo osób wyjechało za granicę. Innym nie opłaca się pracować za dwa tysiące, skoro dostają zasiłek czy 500 plus - mówi.

Krowoderska.pl - Krowoderska.pl - Pozwolenie na budowę - odc. 4

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski