Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Proszowicach nie ma potrzeby robienia kadrowej rewolucji

Redakcja
Fot. Aleksander Gąciarz
Fot. Aleksander Gąciarz
ROZMOWA. Komendant powiatowy policji LESZEK OZGA mówi jak w ekspresowym tempie został powołany na nowe stanowisko. Nie uważa się za ostrego szefa, ale podwładni zawsze mówili mu, że jest wymagający.

Fot. Aleksander Gąciarz

- Kiedy się Pan dowiedział o pomyśle komendanta wojewódzkiego, żeby przenieść Pana z Chrzanowa do Proszowic?

- Sytuacja była bardzo dynamiczna. To stało się w ubiegłym tygodniu, bodaj w środę. Byłem właśnie na urlopie, z którego zostałem ściągnięty i powiadomiony o tym, że jest propozycja przejęcia Komendy Powiatowej Policji w Proszowicach.

- No to nie było zbyt wiele czasu do namysłu. W piątek został Pan wprowadzony na nowe stanowisko.

- Czasu nie było zbyt wiele, ale czy on w takich sytuacjach jest potrzebny? Chyba nie. Jest to kolejne wyzwanie, odpowiedzialne stanowisko. Pewnie każdy oficer w takim momencie powinien podjąć szybką decyzję.

- Nie miał Pan żadnych wahań?

- Każdy ma pewnie jakieś wahania. W końcu trafiam do nowego środowiska, pomiędzy nowych ludzi. W Chrzanowie pracowałem już dziesięć lat. Wiedziałem jak się tam pracuje, jaka jest specyfika terenu. Znałem wszystkich ludzi, wiedziałem na kogo mogę liczyć.

- A co Pan wiedział o Proszowicach i tutejszej komendzie?

--Prawdę mówiąc niewiele. Wszystko odbyło się bardzo szybko.

- Na pewno komendant wojewódzki, kierując Pana na to stanowisko wyznaczył jakieś zadania, cele do zrealizowania.

- Komendant zwrócił uwagę na to, że jednostka funkcjonuje w sposób prawidłowy. Niemniej obaj komendanci zrezygnowali ze służby, złożyli raporty o odejście, sytuacja wymagała pilnego działania. Trzeba było obsadzić zwolnione stanowiska.

- Nie wierzę, że nie było zaleceń - nazwijmy to - wewnątrzpolicyjnych, personalnych. W końcu nie codziennie dochodzi do sytuacji, że jednocześnie i w sposób nagły odchodzą obaj komendanci.

- Jeżeli pyta pan o sprawy personalne, to chcę wszystkich uspokoić. Policjanci mogą pracować bez obaw. Na pewno nie przyszedłem tu, aby robić jakąś czystkę, czy rewolucję kadrową. Nie ma zresztą potrzeby żadnych gwałtownych zmian. Oczywiście każdy komendant ma swoje sposoby kierowania jednostką. Ale to nie znaczy, że będę chciał kogokolwiek zwalniać.

- Ostry Pan jest?

- (śmiech) Czy jestem ostry? Ciężko się samemu oceniać. Podwładni zawsze mówili, że jestem wymagający. Ale jeżeli ktoś robi to, co do niego należy, właściwie wywiązuje się ze swoich obowiązków, może mnie nawet na oczy nie widzieć. Ja wiem, że zmiana przełożonego wiąże się zawsze z pewną nerwowością wśród pracowników. Ale skoro praca komendy jest oceniana pozytywnie, nie ma potrzeby dokonywania rewolucji.

- Każdy nowy komendant, który obejmuje swoją funkcję mówi, że będzie chciał poprawić bezpieczeństwo. Pozostaje kwestia, w jaki sposób.

- No tak, pewnie każdy z moich poprzedników starał się, by na podległym mu terenie było bezpiecznie. Przede wszystkim muszę się zorientować, gdzie tkwią największe zagrożenia. Rozeznać, czy jesteśmy w stanie lepiej dysponować swoimi siłami. Chciałbym, aby nasi policjanci byli mobilni, elastyczni. Żeby nie trzymali się kurczowo swojego rewiru tylko reagowali tam, gdzie jest taka potrzeba. Chciałbym, aby mieszkańcy mieli poczucie, że jeżeli zadzwonią z prośbą o interwencję, to radiowóz przyjedzie najszybciej, jak to możliwe.
- Proszowice i Chrzanów ciężko chyba ze sobą porównać. To dwa bardzo różne regiony. Pewnie również pod względem występujących zagrożeń.

- Chrzanów był jednostką specyficzną ze względu na jego położenie. To był taki małopolski klin, wcinający się w Śląsk. Tamto środowisko przestępcze często było przyjezdne, śląskie. Tu mamy do czynienia z zupełnie inną specyfiką. Teren nie jest przemysłowy tylko rolniczy.

- No właśnie. I można czasem usłyszeć, że policjanci powinni się zająć "prawdziwymi bandziorami" a nie nękać rolników, którzy - powiedzmy - jadą ciągnikiem, w którym lampa nie świeci albo zapomnieli wziąć dokumentów. Trzeba znaleźć złoty środek między potrzebą egzekwowania prawa, a z drugiej strony nie utrudniania życia mieszkańcom.

- To jest trudna sprawa. Wiadomo, że przepisy są i my mamy pilnować ich przestrzegania. Czasem trudno policjantowi podjąć decyzję czy wystarczy pouczenie, czy należy nałożyć karę. Dlatego trzeba się zawsze liczyć w tym, że za wykroczenie też mogą nas spotkać konsekwencje.

- Kolejny dyżurny problem: ludzie często narzekają, że nie widują swoich dzielnicowych.

- A czy Pan potrzebuje swojego dzielnicowego często widzieć?

- Broń Boże...

- No właśnie. Ja jestem zwolennikiem tego, żeby dzielnicowi brali udział we wszelkiego typu spotkaniach z mieszkańcami. I na pewno będę tego od nich oczekiwał. Będzie można się spotkać, porozmawiać, załatwić każdą sprawę. Natomiast trzeba się zastanowić, czy rzeczywiście jest potrzeba, by dzielnicowy bywał w każdym mieszkaniu.

Komendant Powołał zastępcę

Mł.insp. Leszek Ozga (47 lat) - w policji od 1986 roku. Pracował m.in. jako komendant Komisariatu Policji w Skale, zastępca komendanta KP Prądnik Biały, komendant KP Azory, zastępca komendanta KP Kraków - Stare Miasto. Ostatnio I zastępca komendanta powiatowego policji w Chrzanowie.

Mł. insp. Jerzy Groński (41 lat) - w policji od 21 lat. Do tej pory był zastępcą komendanta powiatowego policji w Myślenicach, wcześniej pełnił podobną funkcję w Wieliczce. W Proszowicach będzie nadzorował m. in. pracę pionu kryminalnego.

Aleksander Gąciarz

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski