Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W przypadku konfliktu w proszowickim szpitalu błędy popełniały obie strony

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
archiwum
Rozmowa z Grzegorzem Jaworskim, ekspertem do spraw zarządzania w opiece zdrowotnej, negocjatorem z ramienia Rady Powiatu w konflikcie między lekarzami a dyrekcją szpitala

– Wygląda na to, że misja pogodzenia zwaśnionych stron nie powiodła się. Konflikt nadal trwa. Kto, Pana zdaniem, jest temu winien?

– Kiedyś bliska mi osoba powiedziała, że jeżeli dwie strony się kłócą, to wina zwykle leży gdzieś pośrodku. Z mojej obserwacji wynika, że problemy i błędy są po jednej i po drugiej stronie.

– Ale był taki moment, na początku negocjacji, że porozumienie wydawało się możliwe i bliskie osiągnięcia.

– Tak, cały czas wszyscy głęboko wierzymy w możliwość porozumienia. Odbyliśmy wiele spotkań. Lekarze, którzy w nich uczestniczyli, przejawiali chęć zakończenia konfliktu pod warunkiem zaangażowania obu stron w realizację kolejnych postulatów, w tym zmiany organizacji pracy w szpitalu oraz wzrostu wynagrodzeń. Szereg formułowanych postulatów zostało spełnionych. Miałem nadzieję, że udało się wypracować pewien uczciwy kompromis.

– Lekarze domagają się zmiany dyrekcji szpitala. Zarząd powiatu powinien na to przystać?

– Na jednym ze spotkań zapytałem lekarzy wprost: czy – skoro tak bardzo chcą odwołania dyrekcji – to dadzą gwarancję, że gdy ona odejdzie, to cała kadra medyczna szpitala zostanie? Usłyszałem wtedy, że niestety nie dadzą takiej gwarancji. Część lekarzy chce odejść z pracy tak, czy inaczej.

– Lekarze argumentują, że pracują zbyt długo. Że pełnienie dyżurów w kilku miejscach na raz jest niebezpieczne zarówno dla nich, jak i dla pacjentów.

– Brak kadry medycznej jest problemem, z którym boryka się praktycznie każdy dyrektor placówki medycznej w Polsce. Szpital w Proszowicach nie jest w tej kwestii odosobnionym przypadkiem. W ślad za tym pojawia się problem konkurencji pomiędzy szpitalami o zatrudnianych lekarzy. Nie jest tajemnicą że tak też dzieje się w przypadku Proszowic. Dyrekcja placówki w kwestii dyżurów stosuje rozwiązania dopuszczalne przez przepisy prawa. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas, będąc pacjentem, chce być przyjęty przez wypoczętego i usatysfakcjonowanego ze swojej pracy lekarza, bo przychodzimy do niego po pomoc i poradę w swoich ważnych życiowych problemach. Celem działań dyrekcji i starostwa jest uczynienie szpitala miejscem przyjaznym dla lekarzy i konkurencyjnym względem innych placówek.

– Ale zgodzi się Pan, że praca ponad dobę, łączenie dyżurów, może być niebezpieczne.

– Niestety przez lata wytworzyła się praktyka, że kształciliśmy za ciężkie pieniądze lekarzy, którzy potem wyjeżdżali pracować za granicę. Potem doszło do kolejnej niedobrej rzeczy, polegającej na tym, że grafik pracy konkretnego lekarza może de facto „omijać” przepisy prawa pracy poprzez jednoczesną pracę w ramach umowy o pracę i w ramach kontraktów. Brak lekarzy w Polsce doprowadził do przeciążenia pracą. Za tym pojawiły się błędy, popełniane przez zmęczonych lekarzy. Patrząc na sytuację przez pryzmat bezpieczeństwa pacjentów w pełni zgadzam się z postulatami lekarzy.

– Mogłoby się wydawać, że najłatwiej przyciągnąć lekarzy do pracy, dając im więcej pieniędzy niż inne szpitale.

– Nie można w nieskończoność dawać podwyżek. Szpitale są finansowane z kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Dyrektor może dać podwyżki tylko z oszczędności i optymalizacji pewnych wydatków w szpitalu. Można podjąć na ten temat rozmowy i cały czas to deklarujemy. Rozmawiać można jednak wtedy, gdy sytuacja w szpitalu się uspokoi. W tej chwili warunków do takich rozmów niestety nie ma. Dla mnie ten konflikt ma obecnie bardziej wymiar personalny niż merytoryczny.

– Ale jeżeli w ciągu kilku najbliższych dni nic się nie zmieni, pojawi się groźba likwidacji niektórych oddziałów.

– Perspektywa czasowego wygaszania niektórych oddziałów jest realna. Nie jest wprawdzie tak, że z każdego oddziału chcą odejść wszyscy lekarze, ale niestety szpital funkcjonuje na granicy wydolności. Odejście nawet jednego lekarza może rodzić poważne konsekwencje. Z drugiej strony niektórzy lekarze deklarują zamiar wycofania swoich wypowiedzeń. Najbliższe dni pokażą ilu lekarzy rzeczywiście w szpitalu zostanie, które oddziały będą mogły zostać utrzymane. Gdy to będzie wiadomo, trzeba się będzie zastanowić jak z tego stanu zerowego coś zbudować.

– Łatwo nie będzie. Ponoć szpital w Proszowicach wśród studentów medycy ma fatalną opinię.

– Owszem, studenci wyrażają takie opinie, ale oni mówią też źle o innych szpitalach powiatowych. To jest problem większości z nich. A przecież były czasy, gdy szpital w Proszowicach cieszył się bardzo dobrą opinią. Lekarze z Krakowa chętnie przychodzili tu do pracy bo mogli się rozwijać. W tym celu stworzony został wspólnie ze Starostwem Powiatowym oraz dyrekcją, fundusz szkoleniowy, w ramach którego lekarze mogą rozwijać swoje kompetencje. Pracujemy również nad funduszem stypendialnym dla studentów ostatnich lat medycyny – tak by zachęcić młodych lekarzy do pracy w szpitalu w Proszowicach.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski