Moszczenica Niżna koło Starego Sącza stała się w sobotę miejscem nietypowego spotkania rodzinnego. Z Polski i z zagranicy przyjechało na II Zjazd Rodziny Gancarczyków kilka pokoleń potomków Walentego Gancarczyka - seniora i jego żony Katarzyny Handzlowskiej z Harklowej.
Moszczenica Niżna koło Starego Sącza stała się w sobotę miejscem nietypowego spotkania rodzinnego. Z Polski i z zagranicy przyjechało na II Zjazd Rodziny Gancarczyków kilka pokoleń potomków Walentego Gancarczyka - seniora i jego żony Katarzyny Handzlowskiej z Harklowej.
Gancarczykowie rozsiani są po całym kraju. Mieszkają w Nowym i Sączu, Barcicach, Moszczenicy, Gołkowicach, na Śląsku. Część z nich koleje losu rzuciły do Stanów Zjednoczonych, a także do Szwecji. Nigdy jednak nie zapomnieli o swoich moszczenickich korzeniach i raz na pięć lat, pokonują niejednokrotnie duże odległości, by spotkać się z bliższymi i dalszymi krewnymi.
W sobotnie popołudnie na okolicznościowej mszy świętej w kościele parafialnym pw. św. Mikołaja, odprawionej przez ks. proboszcza Tadeusza Brzezińskiego, a następnie w remizie OSP zjawiło się 140 osób. Najstarszymi uczestnikami zjazdu był Julian Gancarczyk z Nowego Sącza Janina Korona, mieszkająca w Chicago oraz Stanisław Gancarczyk z Krakowa. Przyleciało też czworo przedstawicieli rodziny ze Stanów Zjednoczonych.
Protoplasta rodu Walenty Gancarczyk pochodził z Zalesia (w gminie Kamienica). Poślubił w 1897 roku Katarzynę Handzlowską z Harklowej. Gancarczykowie nabyli blisko 10 ha ziemi w Moszczenicy Wyżnej. Tam wybudowali dom, budynki gospodarskie i bardzo szybko wrośli w tę ziemię oraz społeczność.
Dziadek Walenty był zawodowym podoficerem w armii austro-węgierskiej, w służbach technicznych, specjalistą w zakresie budowy dróg i mostów - mówi Stanisław Gancarczyk, lider rodu. - Po wypadku przeszedł na rentę i gospodarzył z babcią w Moszczenicy. Dziadek był bardzo pracowitym, a na dodatek pomysłowym człowiekiem. Uruchomił kamieniołom, dając zatrudnienie miejscowym ludziom. Zbudował drogę biegnącą z Moszczenicy do Starego Sącza oraz dwa mosty żelbetowe, które służą mieszkańcom do dzisiaj. Zmechanizował własne gospodarstwo, założył w nim wodociąg, a wodę czerpał ze źródełka. W swoim domu zorganizował zlewnię mleka. Przez wiele lat był wójtem.
Gancarczykowie dochowali się sześciu synów: Władysława (przejął gospodarkę), Jana (założył sklep w Starym Sączu), Józefa (był kowalem, pracował w ZNTK w Nowym Sączu), Franciszka (kowal), Walentego-juniora (stolarz), Stanisława (kierował bacówką na Hali Łabowskiej na włościach hrabiego Stadnickiego). Najbardziej zasłużonym dla Moszczenicy synem seniora rodu był Walenty - junior, który przed wojną założył Ochotniczą Straż Pożarną. Był też jej długoletnim komendantem. Te tradycje kontynuuje jego syn Władysław, obecny komendant. Jego czwórka dzieci ukończyła szkoły strażackie.
- Niektórzy przedstawiciele rodu doliczają się już szóstego pokolenia. Teraz przyjechało ponad 140 osób, natomiast na pierwszym spotkaniu, które odbyło się w 2000 r., było nas znacznie więcej. Wówczas doliczyliśmy się, że ród liczy 265 potomków. Przez tych pięć lat zmarło troje krewnych, a urodziło się 29 dzieci. Zawarto też 17 małżeństw. Więzi w naszej, jak widać, dużej rodzinie, były zawsze bardzo silne. Zjazd jest po to, by się spotkać, poznać, powspominać, zapalić znicze i złożyć kwiaty na grobach naszych przodków m.in. sześciu synów naszego dziadka i innych najbliższych. Płomyki zapłonęły na cmentarzach w Starym i Nowym Sączu, Gołkowicach.
Stanisław Gancarczyk, który z okazji pierwszego zjazdu opracował i wydał album rodzinny, zapowiedział jego uzupełnienie nowymi informacjami i zdjęciami z sobotnich uroczystości. Zostanie on wydany do końca roku na płycie CD.
(MIGA)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?