Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W słabych szkołach więcej osób poprawia maturę, niż ją zdaje

Klaudia Stabach
Możliwość poprawiania wyników to szansa dostania się na inny kierunek
Możliwość poprawiania wyników to szansa dostania się na inny kierunek fot. Dawid Łukasik
Edukacja. Absolwenci, którzy po raz trzeci i kolejny chcą zdawać egzamin, będą musieli zapłacić 50 zł.

Młodzi ludzie coraz częściej decydują się zmienić kierunek studiów. Przepisy pozwalają im na kilkukrotne poprawianie egzaminów maturalnych. Możliwość ta rodzi jednak problemy. - Najwięcej komplikacji przysparza nam zorganizowanie testu z języka obcego - mówi Czesław Wróbel, dyrektor VI LO im. Adama Mickiewicza.

Do tego egzaminu można podchodzić zarówno na poziomie podstawowym, rozszerzonym, jak i dwujęzycznym. Oprócz tego jest jeszcze rozróżnienie osób na te, które przystępują według zasad starej lub nowej matury. - To wiąże się z przygotowaniem dla każdej z tych grup osobnej sali i komisji egzaminacyjnej. Nie można zaprosić wszystkich np. na salę gimnastyczną, ponieważ do każdego poziomu maturalnego jest przypisana inna płyta CD, która jest puszczana w trakcie, a nagranie na niej stanowi część pytań egzaminacyjnych - dodaje Czesław Wróbel.

Zapisują się i nie przychodzą

Według Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Krakowie, w ubiegłym roku liczba wszystkich maturzystów w naszym mieście wynosiła ok. 79 tys., z tego 1100 osób zdawało dodatkowy przedmiot, a 5,2 tys. poprawiało uzyskany już wynik pozytywny. We wcześniejszych trzech latach sytuacja wyglądała podobnie.

- Przez pół roku nauki na polonistyce dotarło do mnie, że nie jest to ani kierunek moich marzeń, ani odpowiednia ścieżka zawodowa. Uznałam, że bardziej interesuje mnie psychologia, jednak żeby dostać się na studia psychologiczne na UJ, potrzebowałam zdanej rozszerzonej matury z biologii. Przez pięć miesięcy brałam korepetycje i codziennie sama uczyłam się do egzaminu - opowiada 23-letnia Zuza Stępień, studentka psychologii.

Nie wszyscy, tak jak Zuza, przychodzą na ponowną maturę. Jest wiele osób, które składają wniosek, a później rezygnują z napisania egzaminu. Zostało to dostrzeżone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i zgodnie z nowym rozporządzeniem absolwenci, którzy po raz trzeci i kolejny zdeklarują się do napisania egzaminu z tego samego przedmiotu obowiązkowego lub dodatkowego, będą musieli zapłacić 50 zł za każdy przedmiot.

Takie rozwiązanie jest słuszne według Barbary Nowak, przewodniczącej Komisji Edukacji Rady Miasta. - Wielokrotne poprawianie się generuje dodatkowe problemy organizacyjne. Osoby, które zgłaszają przystąpienie do egzaminu, a później nie pojawiają się na nim, powinny być z tego rozliczane. Myślę, że uiszczenie opłaty należy wprowadzić już od pierwszej poprawki - uważa Barbara Nowak.

Chcą się sprawdzić albo zmienić kierunek

Kłopoty rodzi również sytuacja, w której niewielka liczba osób chce zdać wybrany przedmiot. - U nas w szkole jest tylko jedna osoba, która zadeklarowała chęć przystąpienia do egzaminu z filozofii - mówi Kinga Kloryga, dyrektor XXVII LO w Krakowie. W takich sytuacjach władze miasta we współpracy z Okręgową Komisją Egzaminacyjną tworzą centra egzaminacyjne. Dyrektorzy mogą do nich skierować zdającego. - Istnienie centrów pozwala uniknąć konieczności powoływania wielu zespołów nadzorujących przebieg egzaminów - mówi Dariusz Domajewski, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Krakowa. W tym roku zostało powołanych 18 takich placówek.

Możliwość poprawiania wyników to szansa dostania się na inny kierunek, ale także sprawdzenia swoich możliwości. - Za pierwszym razem całkiem nieźle poszła mi matura z rosyjskiego, ale postanowiłam poprawić wynik i sprawdzić samą siebie - opowiada Monika Stępniowska.

Najwięcej poprawek w słabych szkołach

Mniej chętnych do poprawek jest w dobrych liceach. - Zgłaszają się do nas tacy absolwenci, ale z roku na rok jest ich coraz mniej. - Trzy lata temu było ich 84, dwa lata temu 68, a w tym roku chęć ponownego napisania egzaminu zadeklarowało 59 osób. Jest to ok. 15 proc. wszystkich piszących - wylicza Czesław Wróbel, dyrektor VI LO, jednego z najlepszych w Krakowie

Publiczne Salezjańskie Liceum Ogólnokształcące również nie ma dużo takich osób. - Co roku ok. 90 uczniów przystępuje do matury, z tego średnio 20 to absolwenci, którzy chcą poprawić wynik lub zdać dodatkowy przedmiot - opowiada Katarzyna Motyl, wicedyrektor szkoły.

W prestiżowym Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów jest ok. 30 proc. osób, które ponownie przystąpią do matury. - 20 osób będzie próbowało podnieść swój wynik, a 10 będzie pierwszy raz pisało nowy przedmiot - informuje dyrektor o. mgr Edward Kryściak.

Natomiast w XXVII LO im. Henryka Jordana, które należy do słabszych szkół, statystyki są inne. - W naszym liceum jest teraz więcej osób, które zgłosiły się, żeby poprawić swój wynik, niż uczniów klasy trzeciej, którzy będą pisać go pierwszy raz. W tym roku mamy 20 maturzystów z 3 klasy i 30 osób, które będą próbować podwyższyć swój wynik lub zdać nowy przedmiot - mówi Kinga Kloryga, dyrektor szkoły.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski