Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W służbie zdrowia wprowadzamy martwe prawo?

Dorota Stec-Fus
ka pressdziennik baltycki
ka pressdziennik baltycki Fot. Karolina Misztal / Polska Press
Wymiana Elektronicznej Dokumentacji Medycznej, dla pacjenta fundamentalnego etapu cyfryzacji ochrony zdrowia, miała funkcjonować od 1 lipca. Niestety, problemów jest zbyt wiele i ani przychodnie ani szpitale nie mają szans na uporanie się z nimi do tego czasu. Czy resort zdrowia nie zamierza przedłużyć ustalonego jeszcze przed pandemią terminu?

FLESZ - Produkty od Nestlé są niezdrowe?

od 16 lat

Korzyści z wymiany Elektronicznej Dokumentacji Medycznej(EDM) przecenić nie sposób. Lekarz, mając w kilka sekund dostęp do wyników badań, wcześniejszych rozpoznań itp. w krótkim czasie pozna przebieg choroby i wykonaną dotąd diagnostykę, dzięki czemu nie będzie jej dublował, lecz poszerzał. W efekcie postawi diagnozę i rozpocznie leczenie nieporównywalnie szybciej, a przecież czas jest elementem krytycznym dla jego efektów.

Dzięki e-dokumentacji lekarz rodzinny uzyska ponadto dostęp do wszystkich leków przepisywanych danej osobie w różnych przychodniach i dokona ich korekty. To bardzo ważne, bo pacjenci nierzadko zażywają medykamenty wchodzące w niebezpieczne interakcje. Zapobiegnie to również - jak podkreśla dr Lesław Szot, prezes małopolskiego oddziału Porozumienia Zielonogórskiego – przyjmowania przez pacjentów tych samych preparatów pod różnymi nazwami.

Niestety, wymiana EDM zostanie uruchomiona 1 lipca jedynie formalnie, bo nakazują to przepisy. Tym razem nie z powodu obstrukcji cześć lekarzy, którzy wcześniej obawiali się kolejnych etapów e-zdrowia. Dziś bowiem nie wątpią już, że wprowadzona z początkiem 2020 r. e-recepta i potem e-skierowanie uratowały polską służbę zdrowia w czasie zarazy. Rzecz jest w tym, że EDM to najbardziej skomplikowany i kapitałochłonny element cyfryzacji.

Wielkie koszty
Dr Jerzy Radziszowski, koordynator Kolegium Zakładów Lecznictwa Otwartego w Krakowie, kierujący placówką CM Diamed - która uczestniczyła w pilotażu EDM - zaznacza, że wydał na to ok. 100 tys. zł. Tylko nowy serwer kosztował 67 tys. zł.! A NFZ przekazał... 17 tys zł.

- Do obsługi programu niezbędny jest informatyk wyspecjalizowany w tej branży, o jakiego niełatwo. Ponadto danych EDM nie będzie do systemu wprowadzać wykonująca badanie placówka diagnostyczna, lecz zlecająca je przychodnia. A to oznacza - podkreśla Lesław Szot - konieczność zatrudnienia pracownika tylko do tego zadania.

Nie łatwiej jest lecznicom. Na nasze pytania o problemy z EDM Szpital Uniwersytecki odpisał lakonicznie, że placówka uczestniczy w projekcie „Wprowadzenie nowoczesnych e-usług w podmiotach leczniczych nadzorowanych przez Ministra Zdrowia” i prace toczą się zgodnie z harmonogramem.

Joanna Buczakowska, zastępca dyr. szpitala im. J. Dietla w Krakowie zaznacza, że na e-dokumentację czekali jak na zbawienie. - Stosy papierowej dokumentacji którą musimy przetrzymywać od 10 do 30 lat rosną w oczach. Niestety, na wdrożenie EDM potrzebujemy jeszcze sporo czasu - ubolewa. W miejsce przestarzałego już oprogramowania placówka musi zakupić nowsze i równocześnie zintegrować je z niedawno otrzymanym nowym tomografem i rentgenem.

Zakopiańska lecznica nad wprowadzaniem e-dokumentacji pracuje od zeszłego roku i aktualnie wymieniane są tutaj serwery. - Wciąż nie wiemy, jak dopasować do systemu najbardziej rozbudowaną dokumentację pielęgniarską – zauważa dyr. Regina Tokarz.

Kto zapłaci za bank?
Szefowie placówek apelują, aby repozytorium - czyli bank z danymi z EDM – miało charakter publiczny i było finansowane przez NFZ. Zapis taki znajduje się zresztą w Krajowym Planu Odbudowy. Korzystanie bowiem z usług komercyjnych firm jest bardzo drogie, a do ich świadczenia przygotowani są dziś tylko nieliczni dostawcy oprogramowania co, zdaniem naszych rozmówców, musi doprowadzić do zmonopolizowania rynku i w konsekwencji podniesienia cen.

Niestety. Jak nas poinformowała Joanna Zaręba z Centrum e-Zdrowia, przygotowanie repozytorium pozostaje ostatecznie w gestii przychodni i szpitali.

Lesław Szot obawia się też zmonopolizowania rynku laboratoriów. Dziś tylko nieliczna ich cześć jest gotowa do wymiany EDM i jeśli lipcowy termin pozostanie, mniejsze jednostki wypadną z rynku.

Wciąż też nie wiadomo, w jaki sposób pacjent, który każdorazowo musi wyrazić zgodę na dostęp do swojej dokumentacji, będzie autoryzował jej przekazanie lekarzowi. Kolejny problem: dotąd swoje Indywidualne Konto pacjenta aktywowało tylko ok. 9 mln Polaków. A bez IKP, za pośrednictwem którego medyk otrzymuje dostęp do e-dokumentacji pacjenta, nie może on z niej skorzystać.

I jeszcze jedno: pracownicy służby zdrowia są przemęczeni pandemią, której w momencie ustalania lipcowej daty nikt nie przewidywał. Teraz czekają na urlopy, nie zaś na nakładanie na nich kolejnych wyzwań

Niestety, pomimo tych argumentów resort zdrowia - jak nas poinformował Jarosław Rybarczyk z Ministerstwa Zdrowia - daty wdrożenia wymiany EDM przekładać nie zamierza. Upór ten wynika, jak się zdaje, z faktu, że projekt częściowo finansuje Unia Europejska i zmiana terminu oznaczałoby przepadek dotacji z Brukseli. Prawo zostanie więc wdrożone - tyle, że będzie martwe. Nie wiadomo jak długo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: W służbie zdrowia wprowadzamy martwe prawo? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski