Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W stolicy Podlasia niecieczanie pozostawili jedynie dobre wrażenie

Piotr Pietras
Piotr Pietras
Andrzej Banaś
Zespół Bruk-Betu Termaliki w Białymstoku zaprezentował się dużo korzystniej niż w meczach przed marcową przerwą dla reprezentacji. Marna to pociecha, gdyż niecieczanie nadal pozostają wiosną bez zwycięstwa.

Był to już siódmy mecz drużyny „Słoników”, w którym nie zaznała ona smaku zwycięstwa, a trzeci kolejny przegrany. Na trzy kolejki przed zakończeniem części zasadniczej rozgrywek statystyki te nie napawają optymizmem, gdyż zespoły z tzw. grupy pościgowej coraz bardziej zbliżają się w tabeli do niecieczan, którzy jednak cały czas mają wszystko w swoich nogach i głowach. Pytanie tylko, kiedy się przełamią?

Przed meczem w Białymstoku zawodnicy sporo mówili o tym, że chcą wygrać na boisku lidera i trzeba przyznać, że przy odrobinie szczęścia było to możliwe. W stolicy Podlasia, mimo że nie zdobyli ani jednego punktu, pozostawili całkiem dobre wrażenie.

- Trudno jest rozmawiać o porażce, o której zadecydował rzut karny - mówi trener Bruk-Betu Termaliki Marcin Węglewski. - Spotkanie było bardzo wyrównane i wcale nie musieliśmy go przegrać. Gospodarze w pierwszej połowie doprowadzili wprawdzie do kilku sytuacji bramkowych, ale ich nie wykorzystali. Cały czas staraliśmy się wszystko kontrolować w zwartej defensywie i trzeba przyznać, że nieźle nam to wychodziło. Kilka razy próbowaliśmy także zagrozić Jagiellonii w kontratakach. Niestety, zabrakło nam trochę szczęścia, by choć jedną kontrę zamienić na gola. Chcę podziękować chłopakom za determinację i ogromne zaangażowanie, jakim wykazali się w meczu z liderem. Przed meczem mieliśmy określony cel, ale, niestety, nie udało się nam go zrealizować - ze smutkiem przyznał szkoleniowiec „Słoników”.

Mimo ciężko wywalczonego zwycięstwa po meczu szkoleniowiec gospodarzy Michał Probierz był zadowolony z postawy swojej drużyny. - Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Do pewnego momentu byliśmy zdecydowanie lepsi. Stworzyliśmy kilka sytuacji, przy których zabrakło nam szczęścia. Zejście z murawy Konstantina Vassiljeva wprowadziła na moment nerwowość w naszych poczynaniach. Mimo wszystko muszę pogratulować zespołowi przygotowania fizycznego. Piłkarze walczyli do samego końca. Wiedzieliśmy, że spotkanie może się wyrównać. Dlatego też daliśmy rywalom trochę pograć i spróbować wyjść do kontry - powiedział szkoleniowiec Jagiellonii.

Niecieczan, którzy w tabeli mają już tylko jeden punkt przewagi nad zajmującą 9. miejsce Wisłą Płock, czekają teraz dwa mecze na własnym boisku: z Wisłą Kraków (8 kwietnia) i Piastem Gliwice (17 kwietnia).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski