Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tej chwili numerem jeden jest Fabiański

Rozmawiał Cezary Kowalski, Polsat Sport
Jerzy Dudek: – Być może Szczęsny powinien rozważyć transfer
Jerzy Dudek: – Być może Szczęsny powinien rozważyć transfer Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. Z Jerzym Dudkiem zastanawiamy się nie tylko nad tym, kto powinien stanąć w bramce w meczu z Irlandią. Były golkiper chce też walczyć o... prezesurę w PZPN! Dlaczego?

– Brak Wojciecha Szczęsnego w składzie Arsenalu Londyn to jest duży problem dla trenera reprezentacji Polski Adama Nawałki?

– Tak, bo to chłopak, który zaczynał bronić w reprezentacji na poziomie bardzo dobrym. Taki, który dostarczał punktów. Bronił zawsze coś ekstra, dodawał jakości. Wcześniej tak nie było, bramkarze po prostu grali, stali w bramce.

– Ale mamy przecież wielu bramkarzy na wysokim poziomie…

– Policzmy. Fabiański systematycznie broni w Swansea, Artek Boruc w drugiej lidze angielskiej, a Tytoń w Elche w lidze hiszpańskiej. Niby wybór jest. Ale to nie znaczy, że nie ma problemu. Trzeba wybierać. Moim zdaniem najprostszą decyzją byłoby postawienie na Fabiańskiego. Skoro zawsze selekcjonerzy powtarzają i upierają się na zawodników, którzy muszą co tydzień grać w swoim klubie, to Łukasz wydaje się najbardziej sensownym wyborem.

– Wystawienie rezerwowego Szczęsnego na mecz w Dublinie byłoby zbyt ryzykowne? Może nie powinno się zmieniać zwycięskiego składu. To Wojtek zatrzymał Niemców na Narodowym…

– Wiele zależy od mocy psychicznej konkretnego zawodnika. Szczęsny na pewno nie będzie zadowolony, jak selekcjoner na niego nie postawi, będzie przeżywał. Jeśli zagra, nie wykluczam, że zrobi to bardzo dobrze i da z siebie nawet więcej niż zwykle. Spójrzmy na ostatnie mistrzostwa świata. Trener Holendrów w decydującym momencie wprowadził na boisko rezerwowego, bo wiedział, że lepiej poradzi sobie ze stresem w karnych. Ja też kiedyś w starciu z Norwegami musiałem wchodzić z ławki, jak mnie trener Engel na nią odesłał, a później posypał się Adam Matysek. I wcale nie byłem z tego powodu szczęśliwy, ale musiałem dać radę. Trener musi rozszyfrować mentalnie swoich zawodników i wystawić skład, jaki uważa.

– Gdyby jednak Szczęsny w obecnej sytuacji stanął w bramce w Dublinie, a następnie coś zawalił, opinia publiczna zjadłaby Nawałkę…

– Selekcjoner to powinien być taki gość, który nie musi szukać alibi. Tylko wiedzieć, czego może się spodziewać po swoich graczach i jak trzeba podejmować to ryzyko. Wcale niekoniecznie iść z prądem i robić to, co wszyscy doradzają. Do meczu są trzy tygodnie, moim zdaniem tu nie ma co filozofować, tylko postawić na bramkarza, który gra. Powiedzmy sobie uczciwie, że Fabiański, jak przeszedł do Swansea, to zawalił ze dwa mecze, ale później grał na wysokim poziomie. Zresztą gra Swansea jest bardziej podobna do stylu naszej reprezentacji niż styl Arsenalu.

– Zna się Pan na lidze angielskiej. Z czego wynikają obecne kłopoty Wojtka w ekipie Kanonierów?

– Szczegółów nie znam. Wiem jednak po sobie, że w Premiership tydzień w tydzień trzeba udowadniać swoją przydatność, nie jest to żaden banał, tylko fakt. My jesteśmy tylko z Polski i w żadnym wypadku nie możemy się poczuć na Wyspach zbyt pewnie. W Anglii nie ma praktycznie kredytu zaufania. Może Wojtek uwierzył, że jest mocniejszy od trenera Arsene’a Wengera? Może zlekceważył zagrożenie? Nie wiem. Fakt jest taki, że jeśli ktoś już wchodzi za ciebie do bramki na tym poziomie i jest też bramkarzem jakiejś reprezentacji, to później bardzo ciężko go wygryźć.

– Szczęsny powinien odejść?

– Powinien poważnie się nad taką możliwością zastanowić, jeśli ją oczywiście ma. Wie przecież dokładnie, jak długo siedział w Arsenalu na ławce Fabiański. Tam się generalnie siedzi bardzo długo. Ten sezon szybko się skończy i co, ma znów w następnym być rezerwowym i stracić na dobre miejsce w bramce reprezentacji? Szkoda, żeby taki gość siedział na ławce.

– Słynne palenie papierosów pod prysznicem przez Wojtka mogło rozsierdzić Wengera?

– W każdej plotce jest trochę prawdy. Jeśli ktoś pali ostentacyjnie, to popełnia błąd. Miałem w szatni wielu palaczy, ale zawsze się kryli. Najgorzej jak ktoś myśli, że może więcej. Trzeba się pilnować. Jeśli zawalisz dwa czy trzy mecze, to wszyscy na ciebie patrzą, pytają, co się z tobą dzieje, czy w domu wszystko w porządku, a jak to się powtórzy, szukają nowego rozwiązania. Znaczy się zastępcy. Arsenal potrzebował punktów, spokoju w drużynie.

– Dlaczego stawia Pan na Fabiańskiego, a nie dawnego kolegę z reprezentacji Boruca. To jeszcze efekt waszej dawnej rywalizacji?

– Artur gra w drugiej lidze i to jest wystarczający powód dla trenera, aby wystawić Fabiańskiego.

– Może na tych drwali z Irlandii dobrze byłoby wystawić kogoś zaprawionego w bojach w tym starym brytyjskim stylu, jaki właśnie reprezentuje ta druga liga angielska...

– Bramkarz pod konkretnego rywala? Eee tam! Na tej zasadzie to w każdym zespole musiałoby być po dziesięciu bramkarzy. Poza tym Irlandczycy to wcale nie są drwale. Oni naprawdę bardzo często i bardzo mocno skupiają się na piłce. To Szkoci są bardziej toporni. Wystarczy spojrzeć na nazwisko trenera Irlandczyków. Martin O’Neill zawsze uczył grać zawodników w piłkę, a nie w rugby. Jego asystent Roy Keane to wielka gwiazda. Aidan McGeady jest świetnie wyszkolony technicznie itd., itd. W obecnych czasach bardzo rzadko gra się na skróty. Taka piłka już nie przynosi efektów i wszyscy o tym wiedzą. A nawet ci Szkoci zaczynają już dobrze rozgrywać od tyłu, jak choćby w meczu z nami w Warszawie.

– Ewentualna porażka nie przekreśla naszych szans awansu.

– Ten mecz jest ważniejszy dla Irlandczyków i oni są pod większą presją. Ale jak już go, odpukać, przegramy, to cały czar ze zwycięstwa nad Niemcami uleci. Mało tego, punkty zdobywane z Irlandią i Szkocją są dla nas ważniejsze, bo to są nasi bezpośredni rywale w walce o awans. Musimy wykorzystać to, że przeciwnicy mają stres, właściwie nóż na gardle.

– Na koniec pytanie z innej beczki. W Warszawie plotkuje się, że jest Pan kandydatem na prezesa PZPN w tzw. grupie Engela. Przygotowuje się Pan do skoku na fotel Zbigniewa Bońka?

– Bardzo fajnie. Jestem gotowy. Jeśli ktoś mi złoży taką propozycję i będzie mnie popierał, to jak najbardziej. Może jeszcze jestem za młody na prezesa, ale do wyborów jeszcze półtora roku, będę starszy (śmiech).

– To nie podoba się Panu obecny PZPN, że chce go zmieniać?

– Zbyszek bardzo wiele poprawił, ale jest mnóstwo do poprawy. Mam nadzieję, że Zbyszek ze swoją świtą widzą też sprawy piłkarskie, a nie tylko wizerunkowe. Wizerunek jest już znakomity. Cały sztab ludzi nad tym pracuje i bardzo dobrze. Teraz warto by się wziąć jeszcze do piłki. Ja bardzo dobrze się czuję w kwestiach szkolenia, organizacji czy promocji, mam szkółkę, w której trenuje 500 dzieciaków i nie kasuję na prawo i lewo rodziców.

Prawda jest taka, że obecnie biedni nie mają szans trenować piłki. Wiem, jak wykorzystywać środki UEFA na szkolenie, mam pomysły. PZPN ma ogromne pole do popisu i tego nie wykorzystuje. Mnie prezesura sama w sobie i pieniądze nie interesują. Pieniądze to ja zarobiłem na boisku. Jestem pasjonatem piłki i zależy mi na polskim futbolu.

– Brzmi jak deklaracja.

– Wziąłbym się do tego, ale na poważnie. Jeśli jednak ma to być tylko jakaś polityka, to proszę do mnie nie dzwonić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski