Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W trosce o dobry start

Redakcja
Dzieci traktowane są indywidualnie. Sprzyja temu mała liczebność grup.

Niepubliczne przedszkola

Dzieci traktowane są indywidualnie. Sprzyja temu mała liczebność grup.

   "Wizyta Pań Policjantek. W poniedziałek przyszły do Przedszkola Panie Policjantki. Przypomniały nam o tym, jak ważne jest, abyśmy uważnie zachowywali się podczas spaceru. Nie możemy biegać po ulicy, popychać się, bawić itd. Ulicę najlepiej przekraczać w wyznaczonym miejscu, tzn. na pasach. Z rozpędzonymi samochodami nie ma żartów. Na koniec obejrzeliśmy film, który także informował nas o tym, że ulica to miejsce, gdzie trzeba zachować wyjątkową ostrożność. Będziemy o tym pamiętać" - czytamy na stronach internetowych krakowskiego niepublicznego Przedszkola Angielskiego "Rainbow".
   "Jaś i Małgosia", "Rainbow", "Szkoła sześciolatków" - krakowskie przedszkola niepubliczne, przez jednych uważane za snobistyczne, a przez drugich - za otwierające drogę do przyszłej kariery życiowej - kuszą dzieci przyjemnymi nazwami. Ich rodzicom mają do zaproponowania niebanalną ofertę edukacyjną i wychowawczą. W niektórych przypadkach, niestety, za równie niebanalną cenę.

Wspieranie aktywności

   - Ceramika, taniec, rytmika, gimnastyka korekcyjna, język angielski i - nieobowiązkowo - religia - Anna Bujak-Miłaszewska, dyrektorka krakowskiego Prywatnego Przedszkola nr 4 o nazwie "Jaś i Małgosia", wymienia zajęcia, w których biorą udział przedszkolaki znajdujące się pod jej opieką. Ale to nie wszystko. - Jesteśmy wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ciekawego, a więc odwiedzamy z podopiecznymi kino, teatr, operetkę, ogród botaniczny i zoologiczny, uczestniczymy też w innych ciekawych wydarzeniach kulturalnych, które odbywają się w naszym mieście - mówi dyrektorka placówki.
   Tak atrakcyjna oferta to standard w wielu przedszkolach niepublicznych, które - jak mogą - walczą o klienta. Przykładowo wychowankowie Prywatnego Przedszkola nr 5 - "Szkoły sześciolatków" od czasu do czasu bywają na lekcjach w Muzeum Narodowym albo spędzają miło czas w "Anikinie".
   Jednym z podstawowych wymogów, jakiemu musi stawić czoła współczesny człowiek, jest znajomość języka angielskiego. Bez niej trudno czasami marzyć o jakiejkolwiek pracy. Większość przedszkoli zapewnia swoim podopiecznym naukę tego języka. Standard to jedna, dwie, trzy lekcje w tygodniu.
   Natomiast wychowankowie krakowskiego Przedszkola Angielskiego "Rainbow" opuszczają je - po kilku latach - bardzo już osłuchani w mowie Szekspira. Wiele rozumieją, reagują na polecenia i - w miarę osobistych predyspozycji - lepiej lub gorzej mówią po angielsku. Zawdzięczają to aż 10 godzinom zajęć tygodniowo z tego języka. Mają też możliwość uczestnictwa w lekcjach prowadzonych przez native-speakerów. Część zajęć, np. lekcje muzyki prowadzone przez Brytyjkę, odbywa się po angielsku. Dzieciaki przyzwyczaiły się już, że codziennie rano w tym języku opisuje się pogodę, rozmawia przy obiedzie itp.Trudno zresztą tego uniknąć, gdy przy stoliku obok siedzi mały Amerykanin, pół-Brytyjczyk czy pół-Holender. Dlatego potem odruchowo pytają: "Can I go to the toilet, please?", proszą po angielsku, by im zawiązać buciki albo zastrugać kredkę.
   - Nasi wychowankowie mają solidne podstawy do tego, by rozwijać znajomość angielskiego - mówi z dumą Barbara Turopolska, dyrektorka tej placówki.
   W ofercie edukacyjnej przedszkola znajduje się też m.in. basen oraz zajęcia z ceramiki - dzieci same wykonują miseczki, ramki do obrazków, a nawet płaskorzeźby.
   Prywatne Przedszkole nr 5 o nazwie "Szkoła sześciolatków"
nastawione jest m.in. na rozwijanie zdolności manualnych dzieci. Bardzo dużo malują, nie tylko tradycyjnymi sposobami, ale także np. za pomocą plasteliny, wydzierają z papieru, wycinają, lepią z gliny. - Dziecko, które wykona samodzielnie kulkę lub wałeczek z gliny, czuje ogromną wprost satysfakcję, zwłaszcza gdy jego praca zostanie odpowiednio oprawiona i wyeksponowana. Dzieci cenią sobie, gdy chwali się je za ich osiągnięcia, ale mają wewnętrzne poczucie sprawiedliwości. Trzeba chwalić je szczerze, podkreślając to, co zrobiły dobrze, ale też mówiąc o tym, co warto w przyszłości poprawić - podkreśla Halina Bieroń. - Dzięki zajęciom manualnym dziecko buduje wiarę we własne siły i "otwiera się". Jest to ogromnie ważne zwłaszcza dzisiaj, gdy wiele dzieci jest niejako "skażonych" cywilizacją, na początku boi się pobrudzić sobie rączki czy poplamić ubranko. Dopiero po pewnym czasie odkrywa przyjemność malowania całą dłonią i wyrażania w ten sposób siebie.
   Niektóre przedszkola proponują specyficzne metody edukacyjne i wychowawcze. Należy do nich m.in. Przedszkole Waldorfskie prowadzone przez Stowarzyszenie "Wolna Szkoła Waldorfska". Celem tej metody jest wychowanie samodzielnego i aktywnego małego człowieka. Opiera się ona na dwóch założeniach: dziecko ma naturalną potrzebę naśladowania dorosłych, zaś aby czuło się bezpieczne, potrzebuje stałości i pewnego rytmu. Nauczycielka ma być wzorem do naśladowania dla dzieci, dlatego każdego dnia pracuje, wykonując różne czynności (np. szyje, prasuje, naprawia zabawki), aby te dzieci, które mają na to ochotę, mogły ją podpatrywać, naśladować i uczyć się nowych rzeczy. - Wychowawca jest kimś, kto może kształtować przyszłą moralność dziecka i jego postawę wobec świata, która może być bierna lub aktywna - mówi Bożena Radosz, prowadząca Przedszkole Waldorfskie w Krakowie.
   Aby ta postawa była aktywna, wychowawca musi być wzorem i autorytetem, kimś, kogo dzieci będą chciały naśladować. - Pozostawiając dzieciom zupełną swobodę naśladowania, umożliwia się im podążanie za dorosłym w swoim tempie i na swój sposób - tłumaczy nauczycielka.
   Różne działania w przedszkolu odbywają się zgodnie z rytmem, który dzieci dobrze znają. Wiedzą np., że w poniedziałek będą malowały farbkami, we wtorek - będą uczestniczyć w zajęciach z eurytmii, w środę - rysować, w czwartek - piec chleb i bułki, a w piątek - lepić z wosku. Każdy dzień ma podobny przebieg, na przemian pojawiają się momenty swobodnej aktywności dzieci i aktywności ukierunkowywanej przez nauczyciela.
   - Praca z dziećmi osnuta jest także wokół wydarzeń o wymiarze duchowym, czyli świąt oraz zdarzeń przejawiających się w przyrodzie - dodaje Bożena Radosz.
   Edukacja edukacją, a dziecko trzeba też wychować. Zwłaszcza że zapracowani rodzice mają na to coraz mniej czasu.
   - Naszym celem jest nauczenie dzieci współpracy z innymi, czego - zwłaszcza w sytuacji, gdy nie mają rodzeństwa i zbyt długo przebywały pod opieką dorosłych - nie potrafią. Dopiero po pewnym czasie uczą się, że świat nie kręci się wyłącznie wokół nich, że trzeba się dzielić i współpracować - mówi Halina Bieroń, nauczycielka, pedagog w "Szkole sześciolatków".

Dziecko nasz pan

   Dyrektorzy wszystkich przedszkoli podkreślają, że każde dziecko traktowane jest przez wychowawców podmiotowo. Sprzyja temu mała liczebność grup - daje ona szansę na to, by przyjrzeć się każdemu podopiecznemu z osobna i - w miarę potrzeb - traktować go indywidualnie, wspierać i rozwijać to, co zmierza ku dobremu i temperować to, co zmierza w niewłaściwym kierunku.
   - Dzięki temu, że grupy nie są liczne, dzieci są przez nas wnikliwie obserwowane. Gdy zauważamy jakiś problem, np. z nadpobudliwością, wówczas zdarza się, że prosimy o konsultację zaprzyjaźnionego psychologa, który przychodzi do nas, bawi się z dziećmi, obserwuje je i podpowiada, w jaki sposób pracować z tym, które sprawia kłopot, jak mu pomóc. Są to dla nas bardzo cenne sugestie - mówi pracownica "Szkoły sześciolatków".
   W przedszkolu "Jaś i Małgosia" obchodzi się uroczyście urodziny wszystkich podopiecznych. - Jest tort ze świeczkami. Koleżanki i koledzy przygotowują dla solenizanta laurki, a przedszkole funduje mu prezent. Zawsze jest to jakaś zabawka, dziecko ma prawo wymienić trzy rzeczy, które bardzo chciałoby mieć - zazwyczaj są to pluszaki, gry edukacyjne, książeczki__albo, w przypadku chłopców - samochody - a my staramy się te zamówienia, w miarę możliwości, realizować - mówi z uśmiechem Anna Bujak Miłaszewska. - Dzięki temu dziecko czuje się przez jeden dzień w roku kimś szczególnym, zauważonym i docenionym, ważnym.
   W przedszkolu świętuje się też m.in. Dzień Matki, Ojca i Babci. Podczas takich dni dzieci dowiadują się też ważnych rzeczy - tego, że święta są istotne, ich obchodzenie sprawia radość i integruje ludzi, dlatego warto je uczcić, uczą się także składania życzeń.

Spaghetti po polsku

   W przedszkolach niepublicznych dzieci mają zapewnioną fachową opiekę. Dyrektorzy zapewniają, że zajęcia prowadzą osoby mające doświadczenie, które ukończyły studium wychowania przedszkolnego, studia pedagogiczne lub w zakresie nauczania zintegrowanego.
   Natomiast mankamentem większości przedszkoli niepublicznych może być nieco wyższe lub znacznie wyższe, niż w przypadku placówek publicznych, czesne. Czasami trzeba zapłacić ok. 300 zł za pobyt dziecka w przedszkolu, które jest czynne tylko przez pięć godzin dziennie, ponadto nie ma tam ciepłych posiłków. Rodzice posyłający dzieci do Przedszkola Angielskiego "Rainbow" płacą 600 zł jednorazowego wpisowego i 600 - czesnego (pobyt od 8 do 16, chętni rodzice dodatkowo płacą za obiady).
   Część placówek - wyjątkowo - dostosowuje godziny otwarcia do potrzeb i wymagań rodziców. - Nasze przedszkole jest otwarte od pierwszego do ostatniego rodzica, a więc aktualnie od 6.50 do 18 - mówi Anna Bujak Miłaszewska.
   Warszawskie przedszkola niepubliczne starają się przyciągać klientów także nietypową ofertą kulinarną: proponowana jest np. kuchnia chińska, wegetariańska albo odżywianie zgodnie z teorią Diamondów. Tymczasem większość krakowskich przedszkoli niepublicznych, zwłaszcza te, które są otwarte tylko przez kilka godzin, nie proponuje dzieciom w ogóle ciepłych posiłków. Niekiedy muszą zadowolić się drugim śniadaniem przyniesionym w plecaczku z domu, czasami dostają w przedszkolu drożdżówkę i sok. W niektórych przypadkach przedszkole zamawia catering z obiadem, za który rodzice muszą jednak dodatkowo zapłacić.
   Tylko nieliczne przedszkola niepubliczne prowadzą kuchnię. - Gotujemy po polsku, bo taką kuchnię preferują dzieci: rosół, krupnik i oczywiście - tak często, jak tylko to możliwe - spaghetti, które dzieci uwielbiają, najchętniej jadłyby je co drugi dzień. Śmiejemy się, że to najbardziej typowe polskie danie - mówi dyrektorka "Jasia i Małgosi".
   Pomimo pewnych wad, przedszkola niepubliczne cieszą się ogromną popularnością wśród rodziców, do najbardziej obleganych zapisuje się pociechy... z dwuletnim wyprzedzeniem.
ALEKSANDRA NOWAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski