Janowski to od lat jeden z czołowych polskich maratończyków. W Bike Maratonie, jednym z największych cyklów na długich dystansach, wygrał punktację już po raz szósty z rzędu.
- Trzy razy wygrałem w swojej kategorii wiekowej M2 (seniorzy - przyp.), a trzy już w open - mówi Janowski. - Bardzo się cieszę z tegorocznego zwycięstwa, bo wyścigi Bike Maratonu są uznawane za najbardziej wymagające, obsada jest mocna.
O ile sukcesy odnoszone w tych zawodach mogły już Janowskiemu spowszednieć, to w mistrzostwach Polski dotychczas nie błyszczał. Dość powiedzieć, że dopiero w tym sezonie zdobył pierwszy medal w elicie - srebro.
- To mój największy sukces. Wcześniej, w 2009 roku, zdobyłem Puchar Polski w maratonie. Z roku na rok forma była lepsza, coraz więcej energii wkładałem w treningi i przygotowania, ale trudno powiedzieć, dlaczego wcześniej tego medalu nie udawało się wywalczyć - mówi Janowski. - Bardzo się cieszę, że w końcu go zdobyłem, zwłaszcza, że wywalczyłem go na naprawdę ciężkiej trasie, w Jeleniej Górze były ponad cztery godziny jazdy w trudnych warunkach. Trochę zabrakło do złota i Adriana Brzózki, ale myślę, że w kolejnych sezonach będę się zbliżał do niego.
Do listy osiągnięć krakowianinowi brakuje więc już tylko trofeum z zawodów najwyższej międzynarodowej rangi. Janowski w przyszłym sezonie planuje wystartować w mistrzostwach świata i Europy.
- Byłem w kadrze na mistrzostwa świata w 2009 roku, ale nie był to udany występ - wspomina Janowski. - W przyszłym roku te zawody odbędą się w niemieckim Singen (24-25 czerwca - przyp.), znam tamtejsze trasy, już dwa razy tam startowałem. Mistrzostwa Europy z kolei rozegrane zostaną na Słowacji, gdzie też trzeba się pojawić. Tym bardziej, że będzie typowo górska trasa, taka pode mnie. Liczę, że w obu tych imprezach uda mi się uzyskać dobry wynik.
Dla Janowskiego był to już 14. sezon w wyczynowej karierze kolarza. Jak mówi, teraz oprócz samej jazdy w zawodach i treningów ma inne obowiązki w Romet Racing Team. - To mój trzeci sezon w tym teamie. W drużynie pełniłem też funkcję menedżera, odpowiadałem za sprawy organizacyjne, zajmowałem się też marketingiem - mówi.
Jak dodaje, przez te lata kolarstwo górskie bardzo się zmieniło.
- W sprzęcie zaszła rewolucja. Gdy zaczynałem w 2003 roku, to były rowery z 26-calowymi kołami, hamulce V-brake (szczękowe - przyp.), wąskie kierownice, napęd dziewięć zębatek z tyłu i trzy z przodu. Teraz są 29-calowe, bezdętkowe koła, hamulce tarczowe, a napędy są nawet 12-biegowe z tyłu - mówi Janowski. - Jeśli chodzi o poziom sportowy, to w pewnym momencie zaczął podupadać, ale teraz znów się bardzo szybko rozwija.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?