Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Unii Oświęcim potrzebują obrońców. Na testy mają przyjechać kolejni Czesi

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Wojciech Wojtarowicz (w tyle) z ostrego kąta, pokonał bramkarza Havirzova, doprowadzając do stanu 2:2
Wojciech Wojtarowicz (w tyle) z ostrego kąta, pokonał bramkarza Havirzova, doprowadzając do stanu 2:2 fot. Jerzy Zaborski
Hokej. Unia Oświęcim po raz drugi w okresie przygotowawczym spotkała się z czeskim pierwszoligowcem z Havirzova. Tym razem, we własnej hali, skończyło się remisem 3:3. Wcześniej, na wyjeździe, oświęcimianie przegrali 0:3.

Wszyscy obserwatorzy zgodnie podkreślili, że oświęcimianie zagrali jedno z lepszych spotkań okresu przygotowawczego. Byli przede wszystkim skuteczni, co optymistycznie nastraja w perspektywie zbliżającej się inauguracji rozgrywek w ekstraklasie.

- To spotkanie pokazało nam, że nie można grać na własną rękę - zwraca uwagę Josef Dobosz, trener Unii. - Najpierw odrobiliśmy dwubramkową stratę, żeby wreszcie wyjść na prowadzenie. Trzeba było umiejętnie pilnować wyniku. Tymczasem zupełnie niepotrzebnie otworzyliśmy się i zostaliśmy skarceni. Pewnie, że to był tylko sparing i tym razem nie było dla zespołu żadnych konsekwencji. Jednak w lidze frajersko stracilibyśmy punkty - dodaje szkoleniowiec, który po meczu „zmył” głowy swoim podopiecznym za brak dyscypliny taktycznej.

Dobosz cieszył się z tego, że jego zespół nie dał się zdominować fizycznie. - Ktoś powie, że naszym rywalem był zespół z zaplecza czeskiej ekstraklasy. Jednak nasi południowi sąsiedzi nie tylko lepiej operują kijem od Polaków, ale potrafią w przełomowych momentach meczu zachować „zimne głowy” - zwraca uwagę trener Unii. - Nie chodzi tylko o klubowe podwórko. Przecież Litvinov pokonał pierwszą reprezentację Polski 3:1, która przygotowuje się do kwalifikacji olimpijskiej.

W meczu przeciwko drużynie Havirzova w barwach Unii zadebiutował Daniel Graca, obrońca z Karviny. Właśnie w bloku defensywnym oświęcimianie mają największe potrzeby. Josef Dobosz odesłał do domu Marka Halodę i Zdenka Deutscha, których sprawdzał od początku sierpnia, czyli od momentu wejścia oświęcimian na lód. Jakby tego było mało, ze względów zdrowotnych przed meczem z Havirzovem wypadł Mateusz Gębczyk. - Na porannym treningu poczułem się słabo, zaczęło mi się kręcić w głowie, więc działacze wezwali karetkę pogotowia. Wyglądało to groźnie - opowiada młody defensor Unii. - Cały dzień spędziłem w szpitalu na badaniach. Niczego nie wykryto, więc - mam nadzieję - w przyszłym tygodniu wrócę na lód.

Nowi zawodnicy na testy mieli przyjechać w piątek. Jednak ostatecznie mają się zameldować w poniedziałek.

- Czasu na sprawdzanie nie ma zbyt wiele - podkreśla Ryszard Skórka, prezes oświęcimian. - Przed ligą zostały nam do rozegrania dwa mecze z Nowym Jiczinem. Pierwszy na wyjeździe i rewanż we własnej hali. W dodatku szukamy zawodników na nasze możliwości finansowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski