Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Unii sami nakręcili sobie spiralę strachu

Jerzy Zaborski
Hokej. Unia Oświęcim przegrała we własnej hali z liderującym Jastrzębiem 0:4. Była to porażka wkalkulowana w jej „rozkład jazdy”, ale w obecnej sytuacji, kiedy „szóstka” coraz bardziej się oddala, podopieczni Josefa Dobosza punktów muszą szukać z każdym przeciwnikiem.

Unia przegrała czwarty mecz do zera i licznik odliczajacy minuty bez zdobytego gola zatrzymał się na 270. – Potrzebujemy tej bramki jak tlenu – podkreśla Josef Dobosz, trener oświęcimian. – Nie chodzi już o to, czy ona ostatecznie zapewni nam jakąś zdobycz punktową. Podniosłaby morale zespołu, bo na razie wszystko sprzysięga się przeciwko nam.

Mówiąc te słowa, oświęcimski szkoleniowiec nawiązał do pierwszej tercji meczu przeciwko jastrzębianom. – Mieliśmy kilka okazji do __zdobycia gola. Gdyby nam się to udało, spotkanie mogłoby przybrać inny obrót – analizuje Dobosz. – Rywale karcą nas za __każdy, nawet najdrobniejszy błąd.

Na brak szczęścia narzekają też sami zawodnicy. – Przecież na początku drugiej odsłony wydawało się, że wyrównujące trafienie jest dla nas kwestią czasu – _tłumaczy Mateusz Adamus, skrzydłowy Unii. _– Tymczasem rywale po kontrze zdobyli gola, w dodatku zaliczonego im po analizie wideo. Jak tu nie narzekać na __złośliwość losu?

Oświęcimski szkoleniowiec ma świadomość tego, że jego drużynie często brakuje szczęścia w sytuacjach podbramkowych, ale stoi na stanowisku, że zawodnicy sami na siebie ukręcili bat i teraz przed bramką rywali główną rolę odgrywają nerwy. – To efekt niestabilnej formy – _twierdzi Dobosz. – Chłopcy muszą mieć świadomość, że w każdym meczu trzeba walczyć od pierwszej do ostatniej sekundy, a z tym bywało różnie. Nie może być tak, że raz przechodzi się obok gry, bo potem, kiedy się walczy, czasem brakuje szczęścia. Tak właśnie wpadliśmy w spiralę strachu i trudno będzie się z niej wyrwać._

Dobosz ze swojej strony stara się pobudzać zawodników zmianami w poszczególnych formacjach. Był okres, że przesunął Petera Tabaczka do drugiej formacji, by ta traciła mniej bramek. Potem przywrócił go do poprzednich partnerów, żeby to jednak najbardziej doświadczeni gracze brali na swoje barki ciężar odpowiedzialności za wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski