Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Wiśle byli wściekli

Redakcja
Emmanuel Sarki podczas sparingu z Zagłębiem Sosnowiec. W oficjalnym meczu jeszcze nie zagrał FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Emmanuel Sarki podczas sparingu z Zagłębiem Sosnowiec. W oficjalnym meczu jeszcze nie zagrał FOT. ANDRZEJ BANAŚ
- Nie było Pana w Krakowie przez dwa tygodnie, bo ponoć załatwiał Pan sprawy wizowe w Belgii. Czemu to trwało tak długo? Zniknął Pan tuż po podpisaniu kontraktu z Wisłą i nie zagrał dotąd w żadnym meczu.

Emmanuel Sarki podczas sparingu z Zagłębiem Sosnowiec. W oficjalnym meczu jeszcze nie zagrał FOT. ANDRZEJ BANAŚ

ROZMOWA. - Ubiegałem się nie o tę wizę, co trzeba - tak tłumaczy powody swojej długiej nieobecności EMMANUEL SARKI, od niedawna piłkarz "Białej Gwiazdy"

- Kiedy tylko znalazłem się w Belgii, złożyłem podanie o wizę. Okazało się jednak, że miałem ubiegać się nie o wizę Schengen, ale o tzw. wizę międzynarodową. Najpierw aplikowałem o tę pierwszą i dopiero po czterech dniach powiedziano mi, że muszę starać się jednak o ten drugi typ wizy.

- Klub nie poradził Panu, o którą wizę ma się Pan starać?

- Nie powiedziano mi dokładnie, o który dokument mam się ubiegać. Powiedziano mi po prostu: jedź i załatw wizę. Ale to nie jest ani moja wina, ani wina klubu. Po prostu miało miejsce drobne nieporozumienie. Ostatecznie zacząłem się starać o tę właściwą wizę i powiedziano mi, że czas oczekiwania może wynieść nawet dwa tygodnie. Musiałem czekać tam na miejscu, bo dokładnie nie było wiadomo, jak długo to potrwa.

- Działacze "Białej Gwiazdy" odnieśli się do sprawy ze zrozumieniem, czy raczej byli zirytowani, że to tak długo się ciągnie?

- W klubie byli wściekli, że sprawa tak się potoczyła. Prezes Jacek Bednarz nie był zadowolony, bo chciał, bym jak najszybciej to załatwił i wrócił do treningów z drużyną. W końcu, jak sądzę, zadzwonił do ambasady w Belgii, by sprawdzić, co da się zrobić w tej sprawie. Ostatecznie udało się to załatwić w ciągu pięciu dni. W poniedziałek skończyłem załatwiać potrzebne dokumenty i tego samego dnia przyleciałem do Krakowa.

- Jak to możliwe, że nie ma Pan obywatelstwa żadnego z krajów Unii Europejskiej, skoro już od wielu lat mieszka w Europie?

- Moja żona urodziła się w Holandii, ma tamtejsze obywatelstwo. Jakieś trzy miesiące temu dostałem nawet listowne powiadomienie, że mogę się już ubiegać o paszport i stać się obywatelem Unii Europejskiej. Nie miałem jednak czasu tego załatwić, byłem zbyt zajęty sprawami rodzinnymi, by jechać do Belgii. Po sezonie na pewno to zrobię. Gdybym miał obywatelstwo unijne, nie musiałbym załatwiać już żadnych wiz.

- A nie było szans, by uzyskać unijny paszport podczas tego pobytu w Belgii?

- Nie, bo to mogłoby mi zająć nawet miesiąc. Ale po sezonie na pewno się tym zajmę. Jestem mieszkańcem Belgii już od siedmiu lat, jestem tam zameldowany i mam prawo otrzymać tamtejsze obywatelstwo.

- Pewnie Pan żałuje, że nie udało się tego wszystkiego załatwić wcześniej. Z powodu tego całego wizowego zamieszania stracił Pan szansę występu w trzech meczach Wisły, a zanosi się na to, że może Pan nie zagrać również w najbliższym spotkaniu z Polonią. Trener Tomasz Kulawik nie jest pewien, czy zdąży Pan nadrobić zaległości treningowe.

- To oczywiście zależy od decyzji szkoleniowca. Zapewniam jednak, że podczas tych dwóch tygodni nieobecności trenowałem bardzo intensywnie. Biegałem dwa razy dziennie. Fizycznie czuję się bardzo dobrze, dzień po przylocie normalnie trenowałem z zespołem. Być może, gdy trener zobaczy w najbliższych dniach, w jakiej jestem formie, zdecyduje się jednak na mnie postawić. Naprawdę byłem zdenerwowany całą tą sytuacją, chciałem jak najszybciej wrócić do Krakowa i zacząć grać. Chciałem być razem z drużyną i nie mogłem się doczekać powrotu. Fatalnie się czułem wiedząc, że moja drużyna nie wygrała dwóch spotkań, a ja nie mogę jej pomóc.
- Może Pan żałować podwójnie, bo akurat w tych meczach konkurencja w składzie była mniejsza z powodu kontuzji kilku graczy, w tym Łukasza Garguły. A przecież Pańska umowa z Wisłą obowiązuje tylko do końca sezonu. Trudno będzie przekonać klub do siebie w tak krótkim czasie.

- Dokładnie. Kiedy usłyszałem o tych problemach kadrowych, poczułem się jeszcze gorzej. Powinienem być w takim momencie na miejscu, w Krakowie i pomagać zespołowi. Mam nadzieję, że teraz sytuacja się zmieni i zaczniemy wygrywać w ekstraklasie.

Rozmawiała JUSTYNA KRUPA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski