Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Wiśle warto być cierpliwym

Bartosz Karcz
Tomasz Zając (z lewej) już wie, co różni piłkę juniorską od seniorskiej
Tomasz Zając (z lewej) już wie, co różni piłkę juniorską od seniorskiej fot. Andrzej Banaś
Piłka nożna. Mistrzowie Polski juniorów ciągle muszą się dużo uczyć

Gdy w czerwcu juniorzy Wisły zdobywali mistrzostwo Polski, wydawało się, że przynajmniej kilku z nich może szybko przebojem wywalczyć sobie miejsce w pierwszej jedenastce seniorskiej drużyny. Ligowa rzeczywistość boleśnie zweryfikowała jednak te plany.

Po MP juniorów najgłośniej zrobiło się o Tomaszu Zającu. W finałach strzelił aż jedenaście bramek. Nic dziwnego zatem, że to właśnie on jako pierwszy zaczął dostawać szansę od trenera Franciszka Smudy. Piłkarz wchodził na boisko z ławki rezerwowych od pierwszej do siódmej kolejki ekstraklasy i... przekonał się, czym piłka juniorska różni się od seniorskiej.

Przykłady? W meczu z Piastem kilka razy Zając zderzył się ze ścianą, czyli doświadczonym Adrianem Klepczyńskim. W Pucharze Polski z Lechem naprzeciwko siebie miał Tomasza Kędziorę, zawodnika, który nie jest starszy od Zająca nawet o rok. A mimo to nie zrobił przy nim sztycha. Czy to oznacza, że na młodym wiślaku należy postawić krzyżyk? Absolutnie nie! To raczej sygnał dla samego Tomasza Zająca, ile jeszcze pracy przed nim.

– Tomek musi przede wszystkim wzmocnić się fizycznie – mówi trener Wisły, Franciszek Smuda. – W Poznaniu odbijał się od Kędziory jak od skały. Powiedziałem Tomkowi, że do grudnia ma szansę siedzieć w szatni pierwszej drużyny. Jak do tego czasu będzie dalej tak samo, to będzie musiał się rozwijać albo w rezerwach w III lidze, albo pójdzie gdzieś na wypożyczenie do II czy I __ligi.

Dziś najwyżej stoją akcje Piotra Żemły. On akurat poznański test zdał bardzo dobrze i to mimo że nie grał na swojej nominalnej pozycji stopera, a na prawej obronie.

– Młodego piłkarza trzeba próbować na __wielu pozycjach – tłumaczy „Franz”. – Żemłę próbuję np. na treningach jako defensywnego pomocnika. Boczna obrona, jej środek, defensywny pomocnik – jak ma się zawodnika, który potrafi zagrać na wszystkich tych pozycjach, to wtedy głowa nie boli.

W tym sezonie spośród młodych piłkarzy, oprócz Zająca i Żemły, szansę gry dostali jeszcze: Bartłomiej Kolanko, Kamil Kuczak i Przemysław Lech. Być może wystąpią w kolejnych meczach, choć trudno spodziewać się, żeby już w tym sezonie stali się wiodącymi postaciami w zespole. Mają jednak swoje pięć minut, mogą przynajmniej zasygnalizować, że warto w nich nadal inwestować.

Smuda stawia jednak sprawę jasno: – Jeszcze nie wiadomo, jak będziemy wyglądać w zimie. Jeśli jednak uda nam się wzmocnić, to lepiej dla tych chłopaków będzie, jak pójdą gdzieś na wypożyczenie.

Młodzi chłopcy muszą być cierpliwi. Dobrym przykładem powinien być dla nich Alan Uryga. Ich niewiele starszy kolega udany debiut w ekstraklasie zaliczył w kwietniu 2012 roku, gdy miał zaledwie 18 lat, a później przez wiele miesięcy musiał czekać, żeby dostać szansę na regularną grę. Dzisiaj Uryga wychodzi w podstawowym składzie „Białej Gwiazdy” i nie dostaje tego miejsca na kredyt, ale dlatego, że na nie zasługuje. Oby jego nieco młodsi koledzy również podążyli właśnie tą drogą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski