Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W wyobraźni Bogusława Cupiała

Krzysztof Kawa
Sprzedawanie klubu piłkarskiego w Polsce to nigdy nie jest łatwa sprawa. Najwięcej mógłby o tym opowiedzieć Bogusław Cupiał, dlatego tym większa szkoda, że nie chce.

Mogłaby z tego powstać znakomita książka, znacznie lepsza niż ta, którą wydał swego czasu Jakub Meresiński. Jej tytuł - „Wrogie przejęcie” - mógłby spokojnie zapożyczyć, bo bez dwóch zdań pasowałby i do tego, co obecnie dzieje się wokół Wisły.

Oczywiście to na razie tylko punkt widzenia osób lepiej znających niejakiego Norberta Bernatzky’ego oraz działaczy aktualnie zarządzających klubem z Reymonta, którzy przez rok zdążyli oswoić się z myślą, że będą pełnić swoje funkcje tak długo, jak będą mieli na to ochotę. Ale całkiem możliwe, że wkrótce w podobny sposób będą myśleć także ci, dla których wygląda to na wystrzałowy biznes - ktoś daje dużo, a nawet bardzo dużo, ktoś inny ma szansę zarobić, więc przyjmuje propozycję.

Właściciel Tele-Foniki, który nigdy nie pogodził się z tym, jak łatwo wystawił go do wiatru Meresiński, wciąż żył nadzieją, że zdoła sprowadzić do Wisły bogatego inwestora, który zapewni jej dobrobyt na długie lata. Gdy w jego wyobraźni, za sprawą pewnego „pełnomocnika” (który dzięki swoim wyczynom mógłby śmiało stawać w szranki z Jakubem M.) pojawił się szwajcarski biznesmen Joerg Loeser, uwierzył, że to właśnie osoba, na którą czekał. To dlatego jest tak zdeterminowany, by - pomimo protestów zarządu Towarzystwa Sportowego Wisła - przeforsować złożoną przez niego ofertę.

Cupiał dobrze się zabezpieczył, gdy przed rokiem oddawał klub. Dostało mu się wtedy za umowę z Meresińskim, bo mało kto wiedział, ile zawarł w niej zastrzeżeń i furtek, wieloletniego prawa pierwokupu akcji nie wyłączając. Dlatego teraz ma pole do działania na podstawie klauzuli w umowach z Meresińskim i TS Wisła mówiącej o obowiązku zbycia akcji przez aktualnego akcjonariusza, jeśli na stole wyląduje 40 milionów.

Jeśli ktoś daje aż tyle, to trzeba brać. Bardzo trudno jednak uwierzyć w to, że ktoś zamierza słono przepłacić ot tak, bez powodu. Nagle Wisła, za którą nikt nie chciał dać złamanego grosza, w jedno piątkowe popołudnie stała się warta fortunę. Dziwne, prawda? Zbyt dziwne, by mogło być prawdziwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski