- Jak trafił Pan do Kmity?
- Wyjazd zagraniczny zmusił mnie do zakończenia gry w Rzemieślniku Pilzno. Nie zacząłem przedsezonowych przygotowań, nie trenowałem, nie rozgrywałem żadnych sparingów. Znam się z trenerem Gawłem i bezproblemowo z dnia na dzień się tutaj wdrożyłem. W klubie jest dobra atmosfera i odpowiednie warunki do gry.
- Od razu udało się też trafić do podstawowej jedenastki
- Wskoczyłem do składu. Ile mogę dać tej drużynie, to daję. Nie będę ukrywał, że wynik zespołu jest najważniejszy.
- Nad czym jeszcze musi Pan popracować?
- Nad siłą. Fizycznie czuję się dobrze. Potrzebuję trochę więcej wytrzymałości. Najlepsza forma przyjdzie na końcówkę sezonu, z pożytkiem dla wszystkich.
- Często grał Pan w trzeciej lidzie, który klub najlepiej Pan wspomina?
- Chyba grę w Przeboju. To był dobry czas. Pierwsza przygoda z Kmitą również dobrze mi wyszła, bo mogłem się dużo nauczyć. W klubie byli zawodnicy starsi ode mnie, to bardzo pomogło. W Wolbromiu, gdyby nie kontuzja, to myślę że mógłbym być nawet królem strzelców trzeciej ligi. Ta ekipa była scementowana, wyjazdy, mecze… To było tak poukładane że mogliśmy wygrać z każdym. Tam czułem, że jestem w idealnym miejscu, w idealnym czasie. Dostawałem masę podań i robiłem z nich odpowiedni użytek.
- W młodości miał Pan również przygodę z Wisłą Kraków.
- Jestem wychowankiem tego klubu. To był początek mojej nauki gry w piłkę. Szkółka trenera Stanisława Chemicza kształtowała dyscyplinę. Bardzo dobrze wspominam ten czas.
- Kto z Pana rocznika zaistniał jeszcze w piłce?
- Paweł Nowak, Wojtek Ankowski i Mirek Spiżak, który grał nawet w Bundeslidze. To był dość dobry rocznik. Dużo chłopaków też miało talent, ale nie wykorzystano tego potencjału.
- Myśli Pan o powrocie do wyższych lig?
- Okaże się, co będzie dalej. Tutaj mam wszystko poukładane. Mogę pracować, a jednocześnie trenować.
- Powrót do III ligi jest realny?
- Ostatnio grałem w czwartej lidze. Nie wiem, co będzie dalej. Muszę trzymać kondycję, gdyby się coś pojawiło, to kto wie. Różne rzeczy się mogą wydarzyć. Między innymi w Pilznie wylądowałem przypadkowo.
- Jak to się stało?
- Pracowałem w Tarnowie i działacze tamtejszej Unii pomogli mi w transferze. Z Tarnowa do Pilzna nie jest daleko. Tylko, że zespół jest z Podkarpacia. To bardzo fajna drużyna, po rundzie jesienniej byliśmy mistrzami, ale prezesi zbyt wiele namieszali w zimie, żeby zrobić awans. Nie mniej jednak jestem zadowolony, bo sportowo tam odżyłem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?