Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wadowice. Urzędnik na rowerze zarobi nieco więcej

Bogumił Storch
Burmistrz „parkuje” rower pod swoim gabinetem, żeby nikt go nie ukradł. Jego podwładni boją się, że im na to samo nie pozwoli
Burmistrz „parkuje” rower pod swoim gabinetem, żeby nikt go nie ukradł. Jego podwładni boją się, że im na to samo nie pozwoli Fot. Bogumił Storch
Burmistrz Mateusz Klinowski chce płacić pracownikom urzędu miasta za każdy dzień dojazdu do pracy tym środkiem transportu

Mateusz Klinowski nie ukrywa, że woli dwa kółka od czterech. Dlatego drogę z mieszkania na os. Pod Skarpą do ratusza pokonuje zazwyczaj rowerem albo skuterem. Tylko w wyjątkowych okolicznościach korzysta z samochodu, ale wtedy nie prowadzi, a wozi go kierowca.

Burmistrz chce, by jego pasję podzielali też pracownicy Urzędu Miasta. Żeby zachęcić ich do przesiadki z samochodów, obiecuje wyższe wynagrodzenie. Najpierw dał dobry przykład i - chociaż jesienią i zimą bardziej preferuje czarny skuter - w poniedziałek przyjechał do pracy rowerem, który zaparkował na piętrze ratusza, przed własnym gabinetem.

- A co miał z nim zrobić? Na zewnątrz łatwo może paść łupem rabusiów - wzrusza ramionami portier. W pobliżu magistratu nie ma też stojaków.

Na daniu dobrego przykładu burmistrz nie skończył. Wymyślił, jak skłonić urzędników do korzystania z tej formy poruszania się po Wadowicach w drodze do i z pracy. - Niebawem każdy nasz pracownik, który przyjedzie do pracy rowerem lub przyjdzie piechotą, za każdy dzień dostanie dodatkowe, niewielkie pieniądze w formie wypłacanej raz w miesiącu nagrody - zapowiada.

Nie wiadomo jeszcze, o jakie kwoty chodzi, ale pracownik urzędu, który przez cały miesiąc przyjeżdżałby do pracy jednośladem, mógłby liczyć nawet na kilkaset złotych więcej, w zależności od hojności burmistrza, bo to nagroda uznaniowa.

Burmistrz nie wyjaśnił, w jaki sposób zamierza sprawdzać, czy pracownicy rzeczywiście z rowerów będą korzystać. Zaznacza natomiast, że sobie nagrody nie da.

- Na gratyfikację może liczyć każdy pracownik Urzędu Miasta, z wyjątkiem mnie samego - obiecuje.

Pracownicy mają na ten temat różne opinie. Część chętnie skorzystałaby z propozycji, ale ci, którzy mieszkają poza miastem, są oburzeni.

- Mam do pracy 10 kilometrów tylko w jedną stronę. Na rowerze do Wadowic nie dojadę, także z racji swojego wieku. To niesprawiedliwe, że ci, którzy mają do biura bliżej i nie muszą płacić za paliwo, dostawaliby dodatkowe pieniądze - komentuje urzędnik jednego z wydziałów.

Zdaniem części mieszkańców, którzy o najnowszym pomyśle burmistrza dowiedzieli się z jego strony internetowej, jest jeszcze jeden problem.

- Lepszą zachętą do jazdy na rowerach byłoby stworzenie ścieżek rowerowych w mieście - podkreśla Mateusz Brańka - bo wtedy skorzystaliby wszyscy.

Co ciekawe, Klinowskiego za pomysł promujący proekologiczną postawę chwalą nawet opozycyjni radni, ale tylko w kuluarach sali obrad. Publicznie się na to nie decydują. - Odmawiam komentarza w tej sprawie - ucina radny Paweł Janas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski