Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczy o godne życie dzieci

Katarzyna Ponikowska
Anna Środoń z synami: Kacprem i Kamilem. Kacper nie potrafi usiedzieć w miejscu, trudno go nawet było utrzymać do zdjęcia.
Anna Środoń z synami: Kacprem i Kamilem. Kacper nie potrafi usiedzieć w miejscu, trudno go nawet było utrzymać do zdjęcia. fot. Katarzyna Ponikowska
Olkusz. Kacper i Kamil to dwaj autystyczni chłopcy. Wymagają opieki przez całą dobę i rehabilitacji. Rodzina pani Anny dostała mieszkanie od gminy, ale zabrakło pieniędzy na remont. Niezbędna jest też wymiana okien. Ale i na to nie mają funduszy.

Anna Środoń z Olkusza nie lubi prosić o pomoc. Jednak sytuacja ją do tego zmusiła. Pani Anna nie pracuje, bo musi opiekować się chorymi synami. Zasiłek opiekuńczy nie wystarcza na podstawowe potrzeby. Gmina przyznała rodzinie mieszkanie komunalne, ale Środoniowie nie mają za co go wyremontować i urządzić.

Każdy dzień pani Anny wygląda podobnie. Pobudka o godz. 5 (o ile Kacper nie zerwie się np. o godz. 3). Wtedy ma czas, aby zrobić kilka rzeczy w domu i zacząć gotować obiad. O godz. 5.30 wstaje mąż i idzie do pracy. Około godz. 7 budzą się chłopaki: 5-letni Kacper i 12-letni Kamil. Wtedy już ma tylko dzieci na głowie. Kacpra trzeba ubrać, umyć, nakarmić. A nie jest to takie proste. Obaj jedzą tylko pięć rodzajów zup i nie chcą nic innego. Na śniadanie musi być chleb z masłem albo suchy.

- Nie tolerują nowych rzeczy. Kamil jest tak wrażliwy na zapach, że z pokoju krzyczy, że mu śmierdzi, kiedy ktoś w kuchni je pasztet - mówi pani Ania. Kacper jest nadpobudliwy i nie mówi. Rozrzuca wszystkie zabawki. Chodzi po parapetach, wkłada ręce do garnków. - Robi wokół siebie taki bałagan, jaki ma w głowie. Wtedy czuje się najlepiej - mówi pani Anna. - Nigdy nie wiem, czego się można po nim spodziewać - dodaje.

Kamil jest jego przeciwieństwem. Na zewnątrz jest wyciszony, wszystko przeżywa wewnątrz. Bywają takie chwile, że jest tak wycofany, że nie ma z nim kontaktu. O godz. 8 wychodzi do szkoły. Ma blisko, od dwóch miesięcy chodzi więc sam. Kacpra mama odprowadza na godz. 9 do przedszkola. Obydwaj uczą się w placówkach integracyjnych. Pani Ania ma czas do godz. 13. Niestety, dwa miesiące temu zmarł jej tata i na jej głowę spadło sporo papierkowej roboty. Tata wziął kilka kredytów. Ona teraz walczy, żeby rodzina nie musiała ich spłacać. Pani Anna ma na głowie tyle spraw, że pewnego dnia trafiła na pogotowie. - Przemęczenie, stres... Tak mówią lekarze - wyjaśnia.

O godz. 13 idzie po Kacpra. Wraca też Kamil. Potem chłopcy jedzą obiad, odrabiają lekcje i mają zajęcia rehabilitacyjne. Wieczorem - kolacja i kąpiel. Do łóżek kładą się koło godz. 21-22. Pani Anna idzie spać przed północą. - Moja praca trwa od rana do nocy. I nie jest łatwa. Pojechałabym pod Sejm protestować, ale za daleko - mówi. Boi się przyszłości, kiedy chłopcy skończą 18 lat. Może dostaną rentę. - Kto mnie wtedy przyjmie do pracy? - pyta.

Teraz nie jest lepiej. Dostaje 810 zł zasiłku, do tego po 153 zł na każdego z chłopców. Mąż pracuje w budowlance. Czasem ma najniższą krajową, czasem trochę więcej, a czasem w ogóle nie ma pracy. Jak brakuje, rodzina się zapożycza. Musieli zrezygnować z wynajmowania mieszkania, bo podrożało. Lokum od gminy będzie ich kosztować 550 zł miesiecznie plus prąd, gaz. Trzeba je też wykończyć.

Rodzinie pomaga stowarzyszenie Res Sacra Miser. Załatwili płytki, tynki. Ściany szpachluje wujek. Niezbędna jest też wymiana okien. Ale i na to nie mają funduszy. Rodzina ma nadzieję, że ktoś im pomoże. - Kiedyś byłam wstydliwa, nikogo o nic nie prosiłam. Dziś nie mam wyjścia. Muszę mówić o tym, że mam problemy - mówi pani Anna.

Kontakt do stowarzyszenia: ul. K.K. Wielkiego 12, Olkusz. Tel. 32 646 55 53, e-mail: stowarzyszenie@rsm. olkusz.pl

Rodzice niepełnosprawnych dzieci protestowali w Warszawie

Rozmowa z Agnieszką Chwastarz z Chrzanowa, mamą chorej na wodogłowie i padaczkę 6-letniej Nikolki

- Wróciła Pani z Warszawy, gdzie wraz z innymi rodzicami niepełnosprawnych dzieci protestowaliście przed Kancelarią Premiera. Wróciliście z nadziejami?

- Z jeszcze większą frustracją i rezygnacją. Premier obiecał od maja tysiąc złotych, czyli w sumie 180 zł więcej niż otrzymuję, bo w tej chwili dostajemy tylko 810 zł. To minimalna ulga.

- Była z Panią w Warszawie jeszcze jedna matka z powiatu chrzanowskiego ze swym niepełnosprawnym dzieckiem. Jak byłyście tam traktowane?

- Źle. Już na wstępie zaczepiła nas jakaś kobieta zarzucając, jak mogłyśmy wziąć na taką włóczęgę chore dzieci. Potem uaktywniły się, chyba podstawione matki, które sugerowały, byśmy wzięły się do roboty, a dzieci oddały do ośrodków. Samo spotkanie z premierem było jednym wielkim teatrem. Chętnie zostałabym z Nikolką w Warszawie dłużej niż cztery doby, w których spałyśmy w holu Sejmu na kocach, by dalej walczyć. Nie mogłam jednak narażać córki na takie niewygody, bo nerwowa atmosfera już zaczęła jej się udzielać.

- Co musiałby Wam obiecać premier, by rzeczywiście żyło Wam się lepiej?

- Przede wszystkim leki, które ratują życie naszych dzieci, powinny kosztować symboliczną złotówkę, a nie sto procent ceny. Kolejna rzecz to bariery architektoniczne. Nie stać mnie, podobnie jak setek rodzin, by zapłacić 30 tys. zł na budowę podjazdu przed blokiem.

Rozmawiała Magdalena Balicka

Czego dotyczył protest w Sejmie
Rodzice i opiekunowie niepełnosprawnych dzieci od 2009 r. domagają się podjęcia przez rząd kroków mających na celu stworzenie warunków do godnego życia. Uważają, że mają głodowe świadczenia i zasiłki pielęgnacyjne niewaloryzowane od lat. Brakuje środków na sprzęt i zabiegi rehabilitacyjne, refundacji leków i środków sanitarnych.

W Polsce jest 117 tysięcy rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi. Często opiekunem jest jedna osoba, która każdego dnia pracuje przez 24 godziny na dobę. Nie ma więc możliwości podjęcia pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski