Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczymy o zŁoto

Redakcja
W sezonie zasadniczym zawodniczki Muszynianki/Fakro były często krytykowane za słabą grę. Wytykano zespołowi, że mając w składzie trzy mistrzynie Europy, winien walczyć o złoto. Jednak mecze układały się różnie. Przegrana w Dalinie i z Piastem Szczecin pokazywały, że coś nie jest tak. Morze krytyki wylano na głowę trenera Bogdana Serwińskiego. Powątpiewano w jego umiejętności i możliwości szkoleniowe. Nie brakowało też uśmieszków politowania. Trener w pewnym momencie, nieco załamany, chciał zrezygnować z prowadzenia zespołu. Wtedy do gry włączyła się Maria Janas, prezes "Muszynianki" - głównego sponsora klubu, która potrafiła przekonać, że tak nie można. Zresztą podobnie uczynił trener kadry Andrzej Niemczyk. Dzisiaj Bogdan Serwiński może zapytać tych największych krytyków: i kto miał rację?

Liga Siatkówki kobiet - Muszynianka/Fakro

Z pewnością niewielu było takich, którzy wierzyli, że drużyna Muszynianka/Fakro zajdzie w tym sezonie tak daleko, bo do finałów mistrzostw Polski. Fachowcy od początku stawiali na Grześki Kalisz. Tymczasem mamy sensację. Tak krytykowany zespół z Muszyny konsekwentnie, krok po kroku, pokonywał kolejne przeszkody.

Półfinały play off były niezwykle emocjonujące. Do końca, do ostatniej niemal piłki, nie było wiadomo, kto będzie się cieszył. Jakie lekarstwo zastosował pan na najważniejszy mecz sezonu w Kaliszu?
- Rozwiązanie było proste - twierdzi trener Bogdan Serwiński. - Mieliśmy dobrze przyjąć zagrywkę Grześków i wysoko stawiać blok. Oczywiście mieliśmy też utrudniać rozgrywanie akcji rywalkom. Kiedy kaliszanki zagrywały mocno, naszym zadaniem było przyjęcie i szybkie odegranie. To zdało egzamin. Cały zespół zasługuje na wielkie słowa uznania, ale na szczególne wyróżnienie Joanna Mirek, która była klasą dla siebie. Po tylu rozegranych meczach trudno było wymyślić coś nowego. Zespół zna swoje możliwości, ale najważniejszą sprawą był wiara w zwycięstwo. Przez cały sezon moje zawodniczki nie były rozpieszczane przez media. Nie zawsze krytyka była słuszna i to dziewczyny najbardziej bolało.
Po wygranym meczu w Muszynie, na konferencji prasowej doszło do nieco niemiłej sytuacji. Maria Liktoras, a i sam trener Grześków Igor Prielożny, zachowywali się buńczucznie.
- Przy wszystkim była Joanna Mirek, która zachowała się z klasą, mówiąc delikatnie, że pewna to będzie na parkiecie. Mnie osobiście postawa Marii Liktoras zaskoczyła. Przegrać też trzeba umieć. Ale właśnie to wpłynęło bardzo mobilizująco na zespół. W Kaliszu to było widać.
W Muszynie bardzo dobrze zagrała Maria Liktoras. U siebie już taka pewna nie była.
- Od pierwszego gwizdka sędziego mój zespół był nastawiony, i to nie przeze mnie, negatywnie do rywala. Kilka naszych dobrych zagrań i Masza już nie pograła. Podobnie było z Barańską. Dobrze ustawiony blok spowodował, że już nie zdobywała punktów jak na zawołanie.
W Pile czeka na was Nafta. Ma pan jakiś pomysł na grę z rywalkami?
- O szczegółach taktycznych z wiadomych przyczyn opowiadać nie będę. Na pewno nie będzie to łatwiejszy rywal, niż poprzednie drużyny. W jego grupie trenerskiej jest główny statystyk kadry Polski. Ma znakomicie rozpracowany nasz zespół, a zwłaszcza kadrowiczki. To jest ich duża przewaga. Stąd trudno będzie zaskoczyć Naftę. Jednak nie można zapominać, że siatkarki, to nie automaty. To są kobiety, które w jednej chwili wzniosą się na wyżyny, by za chwilę było odwrotnie. Jeśli drużyna dalej będzie tak konsekwentna, ambitna i z taką wolą walki, to będzie ciekawie. Srebrny medal, który już mamy, to spełnienie najbardziej skrytych marzeń. Ale nie poprzestajemy na tym. Gramy dalej - o złoto.
JERZY CEBULA** SZCZĘSCIE SPONSORA
Znakomity wynik
- Cóż tu mówić, kiedy taka radość mnie rozsadza - mówił Maria Janas, prezes "Muszynianki". - Bardzo, bardzo się cieszę, bo wiem ile to kosztowało pracy zawodniczki, trenerów i działaczy. Jednak włożony trud opłacił się ogromnie. Wiem, ile było ciężkich chwil, ale one scementowały zespół, który teraz tak wspaniale zagrał. Przygoda naszego przedsiębiorstwa z siatkówką trwa już siedem lat. I nie jest to czas stracony. Cierpliwość nas wszystkich została wynagrodzona. Dla sponsorów to wspaniałe uczucie. Dzięki temu zwycięstwu cały czas w mediach mówi się, że drużyna Muszynianka/Fakro wygrała. Piszą gazety, słychać w radio i telewizji. To znakomita promocja marki naszych firm. Mam nadzieję, że dobra passa potrwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski