Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Waleczne serce przyprawione odrobiną sprytu

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Wojciech Jamróz z Soły
Wojciech Jamróz z Soły fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z WOJCIECHEM JAMROZEM, 25-letnim lewym obrońcą trzecioligowej Soły Oświęcim.

– Wygraliście z rezerwą Korony 2:0, ale czy nie czuje się Pan przez kolegów wsadzony na minę?

– Rozumiem, że chodzi o moją czerwoną kartkę. Co mogłem zrobić? Lepiej przecież powstrzymać rywala, oczywiście lekko, czyli wytrącić go z biegu, niż miałby strzelić kontaktową bramkę. Nie mam do nikogo pretensji o to, że musiałem się posunąć do desperackiego czynu. Tym razem pomogłem drużynie, kiedyś ona wspomoże mnie...

– Na początku wiosny jest Pan widoczną postacią w Sole. W pierwszym meczu, przeciwko Wolanii Wola Rzędzińska, zremisowanym 1:1, udało się Panu zdobyć bramkę...

– Tak się jakoś w moim przypadku składa, że trafiam głównie na boisku w Oświęcimiu. Udało mi się odpowiednio przyłożyć głowę, po zagraniu z kornera. Takie mam zadania, żeby przy stałych fragmentach gry znaleźć się w odpowiednim miejscu. Kiedyś takie – nazwijmy to – zadania specjalne, wypełniał Bartek Sałapatek. Po jego odejściu z Soły, przejąłem te obowiązki. Cieszę się, że z dobrym skutkiem.

– Ile goli w tym sezonie ma Pan już na koncie w barwach Soły?

– Trzy i jednego... samobójczego.

– Trzy, to jak na bocznego obrońcę całkiem przyzwoity wynik...

– Tak, gdyby nie ten „swojak”. Pamiętam jesienny mecz przeciwko Czarnym Połaniec, w którym zdobyłem dwa gole. Najpierw przypadkowo trafiłem do własnej bramki, ale minutę później już do właściwej, doprowadzając do remisu. Na szczęście wygraliśmy wtedy 2:1.

– Czy lewa obrona jest dla Pana stałą pozycją?

– W Victorii Jaworzno, której jestem wychowankiem, zaczynałem na lewej pomocy. Dopiero trener Andrzej Sermak, już w Szczakowiance Jaworzno, cofnął mnie do defensywy.

– Dobrze się Pan na tej pozycji czuje?

– Wydaje mi się, że na boku obrony w pełni wykorzystuję swoje atuty. Może niezręcznie mi o nich mówić, ale „żywemu nie przepuszczę”.

– W takim razie Pana wyręczę. Inne zalety to: waleczność, umiejętność wygrania pojedynku główkowego, czy wręcz niespożyte siły.

– W światku piłkarskim często słyszy się o podziałach na śląską i małopolską sztukę futbolu. Wydaje mi się, że są one trochę sztuczne. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, co się ma w sercu. Miałem to szczęście, że w Victorii pracowałem pod okiem Andrzeja Śliwińskiego. To on ukształtował moją osobowość, gdy byłem juniorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski