Damian Kapica (MMKS Podhale) w meczu z sanoczanami Fot. Jarosław Matyasik
MMKS Podhale - Ciarko Sanok 5-3 (2-1, 2-1, 1-1)
Sędziował Grzegorz Dzięciołowski z Bydgoszczy. Kary: 12 min -6 min. Widzów: 1200
MMKS Podhale: Rajski - Cecuła, Łabuz, Kmiecik, K. Bryniczka, D. Kapica; W. Bryniczka, Dutka, Różański, Kolusz, Czuy; Gaj, Sulka, Bomba, Neupauer, Michalski oraz Puławski, Połącarz, Szumal.
Sanok: Plaskiewicz (od 29 Rączka) - Suur, Rąpała, Drzewiecki, Dziubiński, Gruszka; Ivicic, Kubat, Vozdecky, Zapała, Radwański; Gurician, Bigos, Poziomkowski, Milan, Słowakiewicz; Koseda, Owczarek, Hućko, Wilusz, Biały.
Pojedynek "Szarotek" w ramach hokejowej ekstraklasy z zespołem sanockim miał bardzo prestiżowy charakter. Wszak zespół gości prowadzi duet trenerski Jancuska-Ziętara, który w ubiegłym sezonie doprowadził zespół z Nowego Targu do tytułu mistrzowskiego, a w dodatku składzie sanoczan była aż dziewięciu byłych zawodników Podhala.
Oba zespoły zaczęły spotkanie w bardzo szybkim tempie i po 4 minutach kibice zobaczyli dwie bramki. Najpierw prowadzenie nowotarżanom dał Połącarz, który sprytnie uderzył w kij jednego z sanockich obrońców i krążek wtoczył się do bramki, a niespełna minutę później wyrównał Gruszka, w okresie liczebnej przewagi swojego zespołu.
Podhalanie prowadzenie odzyskali w 10 min, kiedy po doskonałym podaniu Gaja, Kapica wygrał pojedynek sam na sam z Plaskiewiczem. Po chwili krążek po raz drugi znalazł się także i w nowotarskiej bramce (uderzał Drzewiecki), ale arbiter gola nie uznał, odgwizdując spalony w polu bramkowym.
Druga tercja zaczęła się od niewykorzystanych okazji przez Czuya i Połącarza. Potem kilkukrotnie mocno "kotłowało" się pod bramką Rajskiego, ale ten spisywał się bezbłędnie. Gospodarze przetrwali krótki napór gości i w 27 min wyprowadzili kontratak, wykończony precyzyjnym uderzeniem przez Kmiecika. Od tego momentu do bramki gości wjechał Rączka i po chwili uratował on swój zespół od utraty kolejnego gola, instynktownie kijem broniąc strzał Kolusza. W 39 min także i jemu przytrafił się jednak "kiks" kiedy przy próbie wybicia krążka spod bandy trafił wprost na kij Bomby, który momentalnie uderzył i zrobiło się już 4-1. 59 sekund przed końcem tej odsłony swoje drugie trafienie zdobyli przyjezdni. Radwański uderzał po lodzie, "guma" trafiła w kij Neuapuera czym zupełnie zmyliła interweniującego Rajskiego.
Ostatnią część pojedynku lepiej zaczęli goście i w 44 min po raz drugi wykorzystali grę w przewadze, a na listę strzelców pięknym strzałem w "okienko" popisał się Vozdecky. Po chwili mógł być już remis, jednak Rąpała trafił w słupek. Z każdą kolejna minutą sanoczanie coraz mocniej napierali. Świetnie spisywał się jednak Rajski, który wygrał m.in. pojedynki z Zapałą, Radwańskim, Dziubińskim i Vozdeckym. W 57 min losy spotkania rozstrzygnął Kmiecik, kolejną indywidualną akcję pieczętując wygraną gospodarzy.
Trener Podhala Jacek Szopiński: - Kolejny nasz dobry mecz, choć niepotrzebne kary w trzeciej tercji mogły nas srodze kosztować. To spowodowało, że straciliśmy rytm gry. Musieliśmy dokonać pewnych korekt w składzie, żeby rytm odzyskać.
Milan Jancuska, trener Sanoka: - Jestem załamany postawą zespołu, zwłaszcza tych zawodników, którzy mieli "ciągnąć" naszą grę.
Maciej Zubek