Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walizka zablokowała al. Pokoju, bo długo czekali na pirotechnika

Arkadiusz Maciejowski
Tuż przy sygnalizatorze widoczna jest pozostawiona walizka
Tuż przy sygnalizatorze widoczna jest pozostawiona walizka FOT. MARCIN KARKOSZA
Kontrowersje. Policjanci przekonują, że sprowadzenie specjalisty, który może rozpoznać, czy w bagażu jest bomba, trwa nawet kilka godzin. Eksperci twierdzą, że to niedopuszczalne.

Blisko dwie godziny zajęło policji sprowadzenie specjalisty, który był wstanie ocenić, czy w walizce pozostawionej w środę po południu na przystanku nie ma bomby.

W tym czasie całkowicie sparaliżowana została al. Pokoju i okoliczne ulice. Zdaniem byłego antyterrorysty Jerzego Dziewulskiego, tak długa akcja świadczy o złej organizacji w polskich służbach.

Pierwszy sygnał o walizce podróżnej przy przystanku „Kordy­le­wskiego” pojawił się około godz. 15. O godz. 15.38 wyłączony został ruch tramwajów wzdłuż al. Pokoju. Policjanci zablokowali także jezdnię bezpośrednio przy przystanku. Dopiero po godz. 17 pojawił się funkcjonariusz z wyszkolonym psem i oraz sprzętem specjalistycznym do prześwietlenia bagażu. Okazało się, że nie ma w nim nic groźnego.

Elżbieta Znachowska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie przekonuje tymczasem, że...i tak sprawę udało się załatwić szybko. – W podobnych przypadkach na specjalistyczny patrol minersko-pirotechniczny czeka się nawet kilkanaście godzin. Najważniejsze jest wstępne rozpoznanie, zabezpieczenie terenu i zminimalizowanie ewentualnych szkód – twierdzi Znachowska.

Innego zdania jest Jerzy Dziewulski, który mówi wprost, że to niedopuszczalne, aby przez blisko dwie godziny sprowadzać na miejsce wyszkoloną osobę do rozpoznawania niebezpiecznych materiałów. – Żyjemy w wyjątkowo niespokojnych czasach. Takie osoby powinny być dostępne „od ręki”, a niestety zdarza się, że często sprowadza się ich nawet z innego województwa. To kwestia odpowiedniego ustalenia dyżu­rów ­– podkreśla Dzie­wulski.

Wczoraj małopolscy policjanci nie odpowiedzieli nam na pytanie, skąd do Krakowa jechał funkcjonariusz z wyszkolonym psem.

Co gorsza, w polskim prawie nie ma przepisu mówiącego wprost o zakazie pozostawienia czy porzucenia bagażu na przystanku tramwajowym. Osoba, która pozostawiła walizkę, prawdopodobnie więc nie poniesie kary. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna, który pozostawił walizkę, nie zrobił tego celowo – dodaje Elżbieta Znachowska.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski