Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka o przetrwanie piłki ręcznej w Krakowie

Paweł Panuś
Krystian (z lewej) i Karol Franczakowie są liderami Wandy Kraków.
Krystian (z lewej) i Karol Franczakowie są liderami Wandy Kraków. fot. Andrzej Banaś
Kontrowersje. 30 czerwca minął termin zgłoszeń do rozgrywek II ligi mężczyzn. W tym gronie zabrakło trzeciej drużyny minionego sezonu – Wandy Kraków.

Klub ma miesiąc, by podjąć ostateczną decyzję, czy będzie nadal występował na szczeblu centralnym. Jeśli tak, to na pewno nie pod szyldem Wandy.

W __minionym sezonie otrzymaliśmy warunkową licencję, teraz takiej już nie otrzymamy _– mówi trener zespołu Jerzy Garpiel. – Powodem są zaległości finansowe, jakie ma klub. Choć jesteśmy sekcją autonomiczną i sami długów nie mamy, to przepisy Związku Piłki Ręcznej w Polsce są w tej kwestii jednoznaczne. Prowadzimy rozmowy ze Stowarzyszeniem dla Freda Przyjaciele. Jeśli wystartujemy w drugiej lidze, to pod szyldem tego podmiotu _– dodaje krakowski szkoleniowiec.

Wiąże się to ze sporymi kosztami. Trzeba bowiem przejść przez proceduralno-rejestracyjne sprawy, zakupić nowy sprzęt. Działaczy sekcji piłki ręcznej z Nowej Huty nie stać na wszystko, a czasu pozostało niewiele.

Minęły cztery sezony od powstania drużyny, która z roku na __rok osiąga coraz lepsze wyniki sportowe – mówi kierownik sekcji Tadeusz Konieczny. – Chcemy się rozwijać, pokazać, że istniejemy. Okazja jest ku temu bardzo dobra, bo w przyszłym roku w Krakowie odbędą się mistrzostwa Europy. Coraz częściej goszczą w Krakowie gwiazdy polskiego szczypiorniaka, a mieszkańcy miasta pokazują, że interesują się tą dyscypliną. Liczymy, że ktoś się nami zainteresuje, pomoże, bo zostaliśmy sami ze wszystkimi problemami, a __jest ich sporo – dodaje.

Gdy reaktywowano sekcję piłki ręcznej w Wandzie, klub dysponował swoją halą przy ul. Ptaszyckiego. To powodowało, że koszty działalności były relatywnie niskie i działacze byli w stanie tak poukładać budżet, by drużyna była w stanie grać w lidze z rywalami z Małopolski, Podkarpacia i Śląska. Halę przejęło jednak miasto, przekazało ją innemu operatorowi, któremu Wanda musi płacić za wynajem.

W zeszłym sezonie trenowaliśmy wśród rusztowań, wszystko po to, by zespół był w formie. Zmuszeni byliśmy wynajmować inne hale, sporo to kosztowało. Jeśli nikt nam nie pomoże, to męski szczypiorniak zniknie z Krakowa – mówi trener Garpiel, jeden z asów dawnej krakowskiej potęgi w piłce ręcznej – Hutnika.

Działacze zwracali się z prośbą o pomoc do miasta, ale jedyna na jaką mogą liczyć, to preferencyjne ceny za wynajem obiektu. Tak było do tej pory, ale jeśli nowohucki zespół przystąpi do rozgrywek nie pod szyldem Wandy, to nie wiadomo, czy nadal będzie mógł liczyć na zniżkę.

Jerzy Garpiel, olimpijczyk z Moskwy wyjaśnia powód frustracji działaczy sekcji: – Miasto przeznacza spore środki na szkolenia młodzieży, realizowanych jest wiele projektów, a potem ci młodzi ludzie nie mają gdzie grać. Po co więc wydawać tak ogromne kwoty? O założenie sekcji seniorów proszono nas osobiście w mieście, stworzył się bardzo dobry zespół, złożony z zawodników z Nowej Huty i okolic. W minionym sezonie, choć warunki do pracy mieliśmy spartańskie, byliśmy o krok od sportowego awansu. Nasz budżet to około 80 tysięcy złotych na sezon. Jesteśmy typowo amatorską ekipą, wszystkie środki przeznaczamy na wyjazdy, opłaty sędziowskie i statutowe oraz wynajem hal. Zawodnicy grają za darmo. Mamy mało czasu, prosimy o pomoc, bo bez niej piłka ręczna w Krakowie na __ pewno umrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski