W ramach akcji "Rodzina w potrzebie" przedstawiamy historie osób, które popadły w biedę z powodu czynników niezależnych od siebie - utraty pracy lub choroby. Bohaterów reportaży typuje Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie.
Maleńkie mieszkanie na krakowskich Azorach. Kuchenka w przedpokoju, w pokoju piętrowe łóżko, dwa fotele i mały, czarny kundel przymilający się do wszystkich. Czysto, ale bardzo skromnie.
- Ciężko mi jest. Dach przecieka, mieszkanie zalało. Farba z sufitu odchodzi, instalacja elektryczna się zepsuła, a ja nie mam pieniędzy na remont. Nie wyobrażam sobie, co będzie, gdy cały śnieg z dachu bloku stopnieje - martwi się pani Dorota, wskazując plamy na suficie.
Kiedy rozmawiamy, 9-letni Dominik walczy z maskotkami, zaczepia psa, rozrzuca zabawki. Chce grać w karty, ale po chwili zabawa go nudzi. Chłopiec ma zdiagnozowane ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi.
- Leki go uspakajają, ale właśnie nam się skończyły. Musimy iść na kontrolę do pani neurolog. Znów 60 zł na leki potrzebne... - matka zamyśla się patrząc na syna.
Dominik chwali się smokiem, którego namalował w szkole. Praca jest staranna, zdradza talent plastyczny. Z powodu choroby, chłopiec ma spore trudności w szkole, ale jest inteligentny. Uwielbia piłkę nożną. Mama oszczędza na wszystkim, żeby mu nic nie brakowało.
Najstarsza córka pani Doroty ułożyła sobie życie, jest fryzjerką, niedawno została mamą. 23-letni syn trzy lata temu w Wielkanoc spakował się i wyszedł z domu. Dotąd nie wrócił. - Nie mam z nim żadnego kontaktu. Nawet nie zadzwoni do matki. Zgłaszałam zaginięcie na policji i nic. Wpakował się w jakieś kłopoty. Dominik za nim tęskni - opowiada pani Dorota.
Ojciec rodzeństwa znęcał się nad rodziną. Kilka lat temu zerwali z nim kontakt. Pani Dorota dawała sobie radę, dopóki pracowała. Była opiekunką do osób starszych. Lubiła tę pracę. Dobrze się dogadywała z seniorami. W październiku została zwolniona.
- Mówią, że jestem niedyspozycyjna, bo syn często choruje i muszę się nim opiekować. Pani kochana, przecież nie zostawię go samego - załamuje ręce pani Dorota.
Od października utrzymuje się tylko z zasiłków MOPS-u (200 - 300 zł miesięcznie), Funduszu Alimentacyjnego (250 zł) i rodzinnego (60 zł).
Dopóki Damian nie będzie mógł sam dojeżdżać do szkoły, pani Dorota nie może pracować na pełen etat. Marzy o pracy w godz. 9 - 15. O przełożonym, który zrozumie, że jej zwolnienia na opiekę nad dzieckiem nie świadczą o lenistwie.
- Może jakaś starsza osoba potrzebuje, żeby jej posprzątać, uprać i ugotować. Jestem solidna i jeśli tylko syn nie choruje mogę pracować - deklaruje pani Dorota.
Natalia Adamska
[email protected]
Jak pomóc?
Pani Dorocie najbardziej potrzebna jest praca, którą mogłaby pogodzić z opieką nad synem. Z dużą wdzięcznością przyjęłaby również farbę do odmalowania mieszkania i pomoc elektryka. Przydadzą się również pieniądze na leki dla chłopca, opłaty i żywność.
W tej sprawie prosimy o kontakt z pracownikiem MOPS-u: Arturem Sajakiem, tel. 012-616-54-41, e-mail: [email protected]
Pieniądze można wpłacać na konto MOPS-u: 29 1240 4722 1111 0000 4855 3573, Bank Pekao S.A., Oddział w Krakowie, ul. Józefińska 18, 30-955 Kraków. W opisie przelewu prosimy wskazać, dla kogo pomoc ma być przeznaczona, np. "Rodzina w potrzebie - pani Dorota".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?