Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka z dzikimi zwierzętami

Grzegorz Tabasz
Jedyny wypadek skierowania regularnych oddziałów wojska do walki z dzikimi zwierzętami miał miejsce w Australii.

Przeciwnikiem był emu. Nielot dwumetrowej wysokości, z wielkim dziobem, biegających z prędkością 90 kilometrów na godzinę. Liczące tysiące osobników stada ptaków niszczyły ogrodzenia stawiane do ochrony pastwisk przed królikami. Dewastowały pola uprawne. Ptasi najazd spowodowała susza i zdesperowani farmerzy wezwali na pomoc wojsko. Kilkuosobowy patrol uzbrojony w karabiny maszynowe i samochody, poniósł wizerunkową klęskę. Ptaki omijały zasadzki. Uciekały spod luf. I robiły swoje. Po wystrzelaniu tysięcy pocisków dum-dum (zakazanych przez współczesne konwencje), żołnierze zabili ledwo dziesiątą część ptaków emu. Armia stała się pośmiewiskiem. Kolejne prośby o pomoc zostały odrzucone. Historię dedykuje tym, którzy wpadli na pomysł skierowania naszych żołnierzy do odstrzału dzików na Wschodniej Ścianie. Nie wiem, czy MON znał australijskie niepowodzenia, ale zdecydowana odmowa była jak najbardziej słuszna i dalekowzroczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski