Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka z wiatrakami

Redakcja
Sześciu abonentów TP SA na os. Energetyków w Trzebini może korzystać ze swoich telefonów tylko kilka dni w miesiącu. Z powodu licznych kradzieży kabla napowietrznego przez pozostałe dni telefon milczy. Choć kradzieże powtarzają się regularnie i w tych samych miejscach, ani policja, ani telekomunikacja nie może poradzić sobie z tym procederem. Co więce, mimo awarii, mieszkańcy płacą taki sam abonament za telefon, gdyż TP SA nie chce go obniżyć.

   Problemy mieszkańców osiedla trwają już, od co najmniej dwóch lat. - Zdarza się tak, że już w godzinę po naprawie linii telefonicznej, aparat jest głuchy. Od razu dzwonimy na policję, że kradną. Cały czas interweniujemy także w TP SA, o obniżenie abonamentu. Bezskutecznie. Kilka lat temu, gdy zakładaliśmy telefony, na własny koszt podciągnęliśmy kable z os. Gaj, wtedy byliśmy dobrymi klientami, teraz Telekomunikacja ma nas gdzieś - skarżą się abonenci.
Bezkarni złodzieje
   Zbulwersowani mieszkańcy domagają się ukarania sprawców kradzieży. Niestety jak dotąd to właśnie przestępcy mogą liczyć na ochronę. Okazuje się, że policja jest bezsilna wobec tego procederu. Choć kradzieże zdarzają się co kilka dni i to w tych samych miejscach, funkcjonariuszom nie udaje się zatrzymać złodziei. Natomiast TP SA nie stać na zatrudnienie tu firmy ochroniarskiej lub przynajmniej zmianę linii telefonicznej z napowietrznej na naziemną. To wiązałoby się bowiem z opłatami za dzierżawę terenu.
   - Najgorsze jest to, że wiemy, kto kradnie. To są bezkarni nastolatkowie. Niedawno, gdy aparat znowu był głuchy od razu wezwałam policję, a mąż pobiegł w stronę słupów, by złapać złodziei. Widzieliśmy jak uciekają. Gdy na miejsce przyjechał patrol bezkarni stali sobie na przystanku, mówiliśmy, że to ci sami. Policjant stwierdził, że nic im nie można zrobić, bo nie zatrzymano ich na gorącym uczynku. A przecież można ich było chociaż przeszukać i wylegitymować. Jesteśmy bezsilni i na dodatek boimy się o swoje bezpieczeństwo. Niedawno kilku z nich zaatakowało mnie w samochodzie - opowiada mieszkanka os. Energetyków.
   Mieszkańcy nie rozumieją jak to możliwe, by kilkunastoletni złodzieje, byli ponad prawem. Po każdej interwencji policji w sprawie kradzieży kabli, otrzymują tę samą odpowiedź: postępowanie umorzono ze względu na znikomą szkodliwość czynu...
Policja swoje racje ma
   Funkcjonariusze rozumieją rozgoryczenie mieszkańców, ale uważają, że ich zarzuty pod adresem policji nie są uzasadnione. Policjanci częściej patrolują zagrożone tereny, wnikliwie sprawdzają też okoliczne skupy złomu. Szkopuł w tym, że linia napowietrzna przebiega przez tereny leśne, a więc z dala od domów i ludzi, co sprzyja kradzieżom.
   - Kradzieże kabli telekomunikacyjnych i energetycznych to prawdziwa plaga szczególnie na os. Gaj i Energetyków. Jednak nie jest to problem tylko naszej gminy. By ukrócić ten proceder konieczne są uregulowania w zakresie funkcjonowania skupów złomu, a także wprowadzenie szczegółowej ewidencji osób sprzedających złom i uregulowanie, kto może prowadzić punkty skupu. Teraz, by się tym zajmować wystarczy mieć otwartą działalność gospodarczą. Choć prowadzimy częste kontrole skupów, a w minionym roku udało nam się postawić zarzuty paserstwa właścicielowi jednego ze skupów, do dziś punkt nadal istnieje. Teraz prowadzi go po prostu, kto inny - wyjaśnia nadkom. Tomasz Zając, komendant komisariatu policji w Trzebini.
   Funkcjonariusze przyznają także, że mają ograniczone pole działania w walce z tym procederem, gdyż często mieszkańcy nie chcą z nimi współpracować. Owszem chętnie zgłaszają kradzieże, a nawet wskazują osoby, które mogą być sprawcami. Niestety, gdy przychodzi do składania zeznań na protokół świadkowie się wycofują.
   - Odkąd jestem komendantem nie pamiętam, by któryś z mieszkańców występował w charakterze świadka w sprawie kradzieży kabli. Mieszkańcy mówią, że kabel ukradł np. Kowalski, ale jak prosimy, by zeznali to na protokół, to się wycofują. Nie chcą mieć problemów i włóczyć się po sądach. Tymczasem nawet, jeżeli mamy podejrzenia, że dana osoba jest sprawcą przestępstwa, musimy jej to jeszcze udowodnić. Jeżeli nie zostanie zatrzymana na gorącym uczynku, bez świadków nie możemy nic zrobić - _tłumaczy nadkom. Zając.
Jest rozwiązanie, ale...
    By ukrócić proceder kradzieży kabli komendant nawiązał współpracę z Telekomunikacją. Jego zdaniem problemy mieszkańców os. Energetyków można rozwiązać. Wyjściem jest zamiana miedzianych kabli telefonicznych na światłowodowe. Niestety wiąże się to z dużymi nakładami ze strony TP SA.
   -
Rok temu problemy z licznymi kradzieżami kabli miał inny operator telekomunikacyjny. Namówiliśmy go do przejścia na światłowody i od tego czasu nie słyszałem o żadnej kradzieży. Kable telefoniczne są miedziane i łatwo można je sprzedać. Światłowody nie przedstawiają dla złodziei żadnej wartości - argumentuje komendant.
   A co na to Telekomunikacja, która powinna być najbardziej zainteresowana rozwiązaniem problemu? Niestety nie wiadomo. Mimo kilkunastu telefonów wykonanych do biura prasowego TP SA w Krakowie, nie udało nam się ustalić oficjalnego stanowiska w tej sprawie, gdyż nikt nie raczył telefonu odebrać. Z kolei uprzejma pani w dziale kadr poinformowała nas, że za udzielanie informacji odpowiedzialna jest wyłącznie Beata Szkodny, która jednak przez dwa dni była nieosiągalna. Jeżeli takie same trudności z uzyskaniem informacji w swoich sprawach mają także abonenci, to trudno dziwić się, że sześciu mieszkańcom os. Energetyków puszczają już nerwy.
   -
Telekomunikacja najzwyczajniej nas lekceważy. Nie tylko nie chcą nam zmniejszyć abonamentu, ale ostatnio dostałam nawet rachunek, jakbym dzwoniła przez cały miesiąc, choć telefon był nieczynny. Złożyłam w tej sprawie reklamacje, ale do dziś nie otrzymałam odpowiedzi czy zostanie uwzględniona - dodaje mieszkanka osiedla.
   -
Ja starałem się o zwrot części abonamentu, ale usłyszałem, że pani, która ze mną rozmawiała, nie chce się pisać podania, bym mógł dostać swoje 2 zł. To za mało pieniędzy, by warto było się trudzić. Tyle tylko, że to są moje pieniądze - denerwuje się 30-letni mieszkaniec osiedla.
   Sześciu abonentów TP S. A. ma już dosyć trudności związanych z użytkowaniem linii telekomunikacji. Nie dość, że nie mają telefonów to jeszcze, gdy pojawi się usterka na swój koszt muszą wydzwaniać do TP. Tam z kolei pracownicy ich zbywają. Mieszkańcy rozważają więc możliwość zmiany operatora. Uważają jednak, że to TP SA powinna zająć się wszystkimi formalnościami i pokryć ewentualne koszty tej zmiany, skoro to ona nie wywiązuje się z warunków podpisanej umowy. -
Gdybyśmy my zalegali z zapłatą rachunków za telefon, choć parę dni, od razu przywaliliby nam kolosalne odsetki. Ale jak racja jest po naszej stronie, telekomunikacja milczy -_ załamują ręce abonenci.
ELIZA JARGUZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski